Sąd przyznał rację przedsiębiorcy, ale państwo nie chce płacić. "Mój koszmar jeszcze potrwa"
Kilka tygodni temu polskie media informacja o wyroku, jaki zapadł w sprawie Marka Kubali, przedsiębiorcy z Wałbrzycha, który przez ponad dekadę domagał się od Skarbu Państwa odszkodowania za zniszczenie swojej firmy. W połowie kwietnia zapadł wyrok w jego sprawie - sąd zdecydował o przyznaniu biznesmenowi 22 mln zł. Nic jednak nie jest jeszcze pewne, bo Prokuratoria Generalna złożyła apelację od tego orzeczenia. Przedsiębiorca nie ukrywa rozgoryczenia i zastanawia się, ile ten "koszmar jeszcze potrwa".
To jedna z najgłośniejszych spraw ostatnich lat. Historia wałbrzyskiego przedsiębiorcy ma swój początek w 2000 r., kiedy to Marka Kubalę - biznesmena prowadzącego salon samochodowy Seata w Wałbrzychu - oskarżono o przestępstwa karno-skarbowe.
Choć mężczyzna został wypuszczony na wolność już po kilkunastu dniach, to te działania były opłakane w skutkach - kontrahenci się od niego odwrócili, a firma upadła.
Przedsiębiorca walczył o sprawiedliwość przez ponad dwie dekady. 11 lat starał się o uniewinnienie od zarzutów prokuratury. Kolejne 12 lat spędził na salach sądowych domagając się wielomilionowego odszkodowania za spowodowanie upadku firmy. - Gdybym prowadził normalnie firmę, to mógłbym przecież dalej zarabiać. Do tego dochodzi jeszcze utrata wizerunku i dobrego imienia - mówił biznesmen, którego słowa przytacza money.pl.
Sprawa ciągnęła się latami, aż w końcu 15 kwietnia br. Sąd Okręgowy w Sieradzu przyznał wałbrzyskiemu przedsiębiorcy 22 mln zł - na tę kwotę składa się odszkodowanie w wysokości 12 mln zł oraz odsetki.
W uzasadnieniu wyroku, którego treść przytacza "Puls Biznesu", czytamy, że "bezprawne aresztowanie i długoletnie śledztwo zabiły biznes Marka Kubali". Organ zwrócił uwagę na liczne błędy, których dopuściła się prokuratura oraz sądy, co doprowadziło do bezpodstawnego aresztowania biznesmena. To z kolei położyło kres jego dobrze rozwijającej się firmy. Wyrok był nieprawomocny.
Jak informuje "Puls Biznesu", Prokuratoria Generalna zdecydowała o wniesieniu apelacji od wyroku sieradzkiego sądu w ostatni możliwy dzień - 31 maja. Bartosz Swatek, rzecznik i radca Prokuratorii Generalnej przyznał w rozmowie z dziennikiem, że "decyzja w tym zakresie została podjęta wspólnie z organami państwa pozwanymi przez powoda". Chodzi o Prokuraturę Rejonową w Wałbrzychu, Sąd Rejonowy w Wałbrzychu oraz Sąd Okręgowy w Świdnicy.
Jak na takie działania organu zareagował przedsiębiorca? - Jestem ogromnie rozgoryczony tą apelacją. Mam wielki żal do premiera Donalda Tuska i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara o to, że nie pochylili się nad moją sprawą i nie wsłuchali się w moje gorące prośby o zamknięcie tej sprawy na tym etapie - powiedział Marek Kubala, którego słowa przytacza "Puls Biznesu". - W tej sytuacji mój koszmar jeszcze potrwa. Nie wiadomo ile, może nawet kolejnych kilka lat - dodał.