"Śledziennicy" i chleb po 2,99 zł. Najlepsze cytaty z konferencji szefa NBP

Adam Glapiński w trakcie czwartkowej konferencji przedstawił swoje prognozy dotyczące polskiej i europejskiej gospodarki. Nie zabrakło bon motów, oryginalnych porównań oraz śmiałych zapowiedzi. Zebraliśmy najbardziej chwytliwe cytaty z prezesa NBP, które nie dotyczyły bezpośrednio polityki pieniężnej.

1. Adam Glapiński o "dościganiu" europejskich krajów 

- My zaraz, jeśli się trendy utrzymają z poprzednich lat, to my zaraz dościgniemy w PKB w sile nabywczej, dościgniemy Włochy. Najpierw Hiszpanię - 3 lata, 5 lat Włochy, 8 lat Francja - wyliczał Glapiński. - Czy to nie jest niesamowite? Czy tylko ja to widzę? - pytał. 

W trakcie grudniowego wystąpienia prezes NBP stwierdził, że dogonienie Francji może zająć Polsce dekadę. 

- W ciągu najbliższej dekady przeciętne PKB na głowę mieszkańca - mierzony według siły nabywczej - w Polsce może osiągnąć poziom Francji. Dla każdego Polaka Francja jest krajem bogatym, zamożnym - kontynuował. 

Reklama

Rozmówca Interii Biznes, prof. Witold Orłowski, uznał tę prognozę za mało prawdopodobną. -  Jeśli Francja będzie się rozwijać w tempie 2 proc. rocznie, a Polska w tempie 5-6 proc. rocznie, w ciągu 8-10 lat dorównamy jej poziomem PKB na głowę mieszkańca. Oczywiście, jak zresztą stwierdził prezes Glapiński, według parytetu siły nabywczej, czyli w hipotetycznym wyliczeniu zakładającym, że poziom cen w obu krajach jest jednakowy. Problem jest inny, a mianowicie to, że Polska w ciągu minionych 20 lat rozwijała się w tempie 4-5 proc. rocznie nie oznacza, że tak będzie także w przyszłości - skomentował. 

2. Ile w Polsce kosztuje chleb?

Adam Glapiński postanowił sprawdzić, ile trzeba zapłacić za bochenek chleba. 

- Jest taki polityk, miłośnik moich wystąpień i chyba sobie to notuje, a potem publicznie cytuje jakieś zdania poszczególne, wyrwane z kontekstu na swoich konferencjach. Pamiętam, gdzieś w połowie lipca mówił, że bochenek chleba będzie 30 złotych kosztował na koniec roku. Nikt go nie dopytuje teraz jak to jest. Wiedzą państwo o kogo chodzi, podobno najbogatszy emeryt w Polsce, najwyższe emerytury otrzymuje - zaczął szef banku centralnego. 

Prezes NBP stwierdził, że udał się do najbliższego sklepu, aby zweryfikować stan faktyczny. 

- On mówił o tym, że najtańszy chleb kosztuje 5 złotych, dlatego poszedłem do sklepu w pobliżu, bo normalnie to moja żona robi zakupy, wziąłem paragon i go mam. Że chleb u mnie kosztuje 2,99 zł, baltonowski. Moja zastępczyni też poszła do sklepu pod Warszawą i tam u siebie ma chleb po 2,64 zł - zapewniał. 

- Rozumiem, że są ludzie, którzy kupują bochenek chleba po 30 zł, z jakimiś orzechami, pestkami, bezglutenowy, ciągle są jakieś nowe rodzaje. Mają pieniądze to niech sobie kupują, smacznego, ale zwykły chleb kosztuje tyle, ile kosztuje - podsumował. 

3. "Ludzie nakupują tego cukru i robaki im się tam będą gnieździć"

Adam Glapiński stwierdził, że ludzie oglądający jedną z telewizji "nasłuchali się, że chleb będzie po 30 zł, że będzie katastrofa, że nie będzie niczego". 

- Powtarzałem: cukru będzie za dużo. Ludzie nakupują tego cukru i robaki im się tam będą gnieździć. Nie ma możliwości żeby zabrakło cukru w dzisiejszych warunkach rynkowej gospodarki - podkreślał. 

Prezes NBP miał podobne spostrzeżenia dotyczące cen masła. 

- Sklep najbliższy od siedziby NBP, nazwy sieci nie mogę podać, owad jakiś taki. Można sprawdzić, ile kosztuje kostka masła, gospodarka rynkowa dostosowuje się do różnych sytuacji - zachęcał. 

4. "Rys czy Rysów"

Szef NBP tłumaczył, dlaczego RPP nie zdecydowała się na jeszcze bardziej radykalne podwyżki stóp procentowych. 

- (...) Tak jakby rząd, abstrahując od inflacji, maksymalizował swoje wydatki. Oczywiście wzrost byłby wyższy, ale inflacja sięgnęłaby szczytu Giewontu. A może i Rys. Rysów. Rysów czy Rys? No, wycofuję się z tego. Szczytu Giewontu - powiedział. 

5. Kim są "śledziennicy"?

Adam Glapiński w trakcie swojego wystąpienia kilkakrotnie użył staropolskiego określenia "śledziennicy" w odniesieniu do polityków opozycji i nieprzychylnych rządowi mediów. Co ono oznacza? 

"śledziennik - daw. człowiek ciągle niezadowolony ze wszystkiego i wmawiający sobie choroby" - głosi definicja zamieszczona w internetowym Słowniku Języka Polskiego PWN. 

Równolegle nazywał niezadowolonych z sytuacji gospodarczej w Polsce nazywał "malkontentami", co jest wyrazem bliskoznacznym do "śledziennika". 

"malkontent - człowiek niezadowolony ze wszystkiego, doszukujący się wad we wszystkim i wszystkich" - czytamy w słowniku. 

- Ja nie chcę być śledziennikiem - zapewniał prezes NBP. 

6. "Zastrzyk penicyliny w pupę"

Adam Glapiński podkreślał, że spirala płacowo-cenowa, która nakręcała się, gdy wzrost płac przewyższał wskaźnik inflacji, "psuła porządek gospodarczy". 

- Nie mogła ograniczać się inflacje ze strony popytowej dopóki te płace rosły. Przeciętny człowiek to niekoniecznie zrozumie. No niestety, presja na obniżenie inflacji popytowej pojawia się dopiero wtedy, kiedy płace nie nadążają za inflacją, przykro to powiedzieć - stwierdził. 

- To jest to lekarstwo, dostajemy ten zastrzyk penicyliny czy czegoś w pupę, to boli, potem może nam dolegać, ale ma nam pomóc. Oby tylko się w ludzkich warunkach dokonywało. Podwyżki stóp procentowych były niezbędne, aby wyleczyć pacjenta - podsumował. 

7. Czym jest płaskowyż?

Prezes NBP postanowił wytłumaczyć, o co chodzi z określeniem "płaskowyż", którego wielokrotnie używał w odniesieniu do inflacji. 

- Do dzisiaj nie rozumiem dlaczego obśmiany został "płaskowyż", dlaczego śmiano się z tego, że powiedziałem, że przychodzę jako "jastrząb na czele jastrzębi". Ja mam poczucie humoru, tylko żeby te żarty były takie trochę bardziej dobrotliwe - mówił Glapiński. 

Tak więc, czym jest płaskowyż?

- Co to jest płaskowyż? Prosze zobaczyć w encyklopedii. To jakieś wzniesienie terenu, jest strome podejście, potem płaskowyż - górki, dołki na podobnym poziomie. Potem płaskowyż kończy się znów stromym zejściem - tłumaczył prezes NBP. 

- Byliśmy na tym płaskowyżu i dalej jesteśmy. Jak to inaczej określić? Że krzywa wchodzi na pewną wysokość, potem są pewne wahania i potem spada. Tak też można powiedzieć, ale ładniej jest płaskowyż, obrazowo - dodał. 

Pozostając przy porównaniach do wędrówek w Tatrach i Bieszczadach, prezes NBP powiedział, kiedy zacznie obniżać się inflacja. 

- Jeśli chodzą państwo po górach, to mamy jeszcze jakieś 10 metrów do wierzchołka, posiedzimy sobie chwilę, pogapimy się i w dół idziemy - podsumował. 

Zobacz także:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Adam Glapiński | NBP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »