Słowa sekretarza skarbu USA brzmią złowrogo. Powracają demony recesji
Sekretarz skarbu USA Scott Bessent w wywiadzie dla CNBC stwierdził, że nie ma gwarancji, iż Stany Zjednoczone unikną recesji. Po wymijających odpowiedziach Donalda Trumpa na podobne pytania tydzień temu to kolejny złowrogo brzmiący komentarz dotyczący amerykańskiej gospodarki. Obawy o recesję w USA, a także o wzrost inflacji, nasilają się wśród ekonomistów, przedstawicieli biznesu, ale też zwykłych obywateli.
W wywiadzie udzielonym NBC w niedzielę Scott Bessent, amerykański sekretarz skarbu, został zapytany o to, czy jest w stanie zagwarantować, że za prezydentury Donalda Trumpa w USA nie dojdzie do recesji.
"Nie ma gwarancji. Kto mógł przewidzieć Covida?" - odparł wymijająco.
Bliski współpracownik Donalda Trumpa stwierdził natomiast, że może przewidzieć, iż wdrażane przez obecną administrację zdecydowane działania będą miały trwałe efekty.
Przypomnijmy, że tydzień temu prezydent USA Donald Trump w wywiadzie dla Fox News również nie chciał jednoznacznie wykluczyć możliwości recesji w USA w 2025 r. "Nie cierpię przewidywać takich rzeczy" - powiedział. I dodał: "Jesteśmy w okresie przejściowym, bo to, co robimy, to działania na wielką skalę. Przywracamy Ameryce bogactwo. To wielka rzecz".
Scott Bessent mówił w NBC nie o okresie przejściowym, a o "dostosowaniu". Dopytywany, czy to "dostosowanie" może skutkować recesją, odpowiedział: "Nie ma powodu, dla którego musiałoby się tak stać".
Podczas rozmowy z sekretarzem skarbu poruszono też wątek turbulencji na amerykańskiej giełdzie. Główne indeksy nie pozostały obojętne na ubiegłotygodniowe słowa Donalda Trumpa, jak również na reakcję Unii Europejskiej na amerykańskie taryfy w postaci nałożenia ceł odwetowych na import z USA o wartości 26 mld euro (która to reakcja sprowokowała Donalda Trumpa do wystosowania kolejnych gróźb pod adresem partnerów handlowych).
W efekcie w ubiegłym tygodniu indeks Dow Jones Industrial Average spadł o ok. 3,1 proc. - i był to dla niego najgorszy tydzień od marca 2023 roku.
Bezpardonowe działania Donalda Trumpa w polityce handlowej podbijają obawy o wzrost inflacji - nie tylko wśród ekspertów, ale też zwykłych konsumentów.
Według prognoz inflacji Uniwersytetu Michigan cytowanych przez CNBC, oczekiwania inflacyjne Amerykanów na przyszły rok wzrosły z 4,3 proc. w zeszłym miesiącu do 4,9 proc. w tym miesiącu. To najwyższy odczyt od listopada 2022 r. Jak zauważa CNBC, wówczas sytuacja teoretycznie była lepsza - inflacja w USA wynosiła wtedy w ujęciu rocznym 7,1 proc., a obecnie (według najnowszych danych, tj. za luty) ceny konsumenckie rosną w tempie 2,8 proc. Z kolei oczekiwania inflacyjne na okres najbliższych pięciu lat wzrosły do 3,9 proc., co jest najwyższym odczytem od lutego 1993 roku.
Indeks nastrojów konsumenckich w USA, również mierzony przez Uniwersytet Michigan, zanurkował w marcu o 10,5 proc. w porównaniu z lutowym odczytem, do 57,9 pkt. Konsensus rynkowy zakładał odczyt na poziomie 63,2 pkt. W porównaniu z marcem 2024 r., to wynik niższy o 27,1 proc. - i również najgorszy od listopada'22.
"Wielu konsumentów wskazało na wysoki poziom niepewności wokół polityki i innych czynników ekonomicznych; częste wahania w polityce gospodarczej bardzo utrudniają konsumentom planowanie na przyszłość, bez względu na ich preferencje polityczne" - skomentowała wynik badań Johanne Hsu, nadzorująca wykonanie ankiety. "Konsumenci reprezentujący wszystkie trzy przynależności polityczne zgadzają się co do tego, że perspektywy pogorszyły się od lutego".
Indeks nastrojów spadł o 10 proc. w przypadku konsumentów deklarujących sympatie republikańskie. W przypadku konsumentów głosujących na Demokratów i wyborców niezależnych spadek był jeszcze głębszy i wyniósł odpowiednio 24 proc. i 12 proc.
Wzrost oczekiwań inflacyjnych idzie "pod prąd" najnowszym danym dotyczącym cen konsumenckich - w lutym inflacja w USA wyniosła 2,8 proc. w ujęciu rocznym, wyhamowując z 3 proc. w styczniu. Odczyt okazał się też lepszy od oczekiwań, po konsensus rynkowy zakładał, że spadek wyniesie tylko 0,1 pkt. proc.
Rynki oczekują, że w tym tygodniu na posiedzeniu Fed (zaplanowanym na wtorek i środę) zostanie podjęta decyzja o utrzymaniu stóp procentowych na tym samym poziomie. Cel inflacyjny Fed to 2 proc. w ujęciu rocznym. Niemniej ważna będzie nowa runda prognostyczna, która pokaże, czego spodziewają się amerykańscy bankierzy centralni pod wodzą Jerome'a Powella.
O nadchodzących wydarzeniach tak piszą ekonomiści Banku Pekao: "Nie spodziewamy się zmiany stóp, ani wyraźnej rewizji prognoz czy przekazu J. Powella. W polityce gospodarczej USA wiele się dzieje (cięcia wydatków publicznych, podwyżki ceł), ale ich skutki nie są jeszcze oczywiste. Fed włączył więc tryb "wait and see" ("czekaj i obserwuj" - red.).