"Smutny rekord" inflacji. Tak źle nie było od lat 90-tych
Inflacja w Argentynie przekroczyła w 2023 roku 211 proc. To jeden z najwyższych wskaźników na świecie i najwyższy pośród wszystkich krajów Ameryki Łacińskiej - wynika z ogłoszonych w czwartek danych oficjalnych. Argentyńskie media piszą o "smutnym rekordzie". Wyższe odczyty w tym kraju były raportowane tylko w czasie kryzysu na początku lat 90-tych.
Odnotowana w całym 2023 roku inflacja na poziomie 211,4 proc. była najwyższa od 1990 roku, gdy Argentyna mierzyła się z hiperinflacją ponad 1300 proc. - przekazała agencja Telam, cytując dane państwowego urzędu statystycznego INDEC. W 2022 roku inflacja wyniosła 95 proc.
W samym grudniu koszty życia zwiększyły się o 25,5 proc., co oznacza wzrost inflacji w porównaniu z 12,8 proc. w listopadzie.
Przyspieszenie wzrostu cen w grudniu wiązane jest z reformami nowego prezydenta Javiera Milei, który wprowadza w życie terapię szokową, próbując wyciągnąć argentyńską gospodarkę z kryzysu. Jego administracja pozwoliła m.in. na gwałtowny spadek oficjalnego kursu peso, co pociągnęło za sobą podwyżki cen w sklepach i na stacjach benzynowych.
Grudniowa inflacja była jednak niższa od przewidywań rządu, który spodziewał się 30 proc. W czwartek przed publikacją danych Milei oświadczył, że jeśli inflacja "będzie bliższa 25 proc.", będzie to oznaczało "olbrzymi sukces" jego administracji.
Prezydent ocenił przy tym, że społeczeństwo "zdaje sobie sprawę z katastrofy" gospodarczej, jaką pozostawiły po sobie poprzednie rządy, i "wie, że będzie musiało przejść przez trudny okres, by ją przezwyciężyć".
Dziennik "La Nacion" zaznacza, że inflacja w 2023 roku w Argentynie była jedną z najwyższych na świecie, była najwyższa w Ameryce Łacińskiej i "większa nawet niż w Wenezueli" - kraju rządzonym przez reżim Nicolasa Maduro i pogrążonym w głębokim kryzysie gospodarczym i humanitarnym. Gazeta określa to mianem "smutnego rekordu".
W przemówieniu rozpoczynającym swoją prezydenturę Milei zaprezentował program zaciskania pasa i przyznał, że w początkowym okresie społeczeństwo boleśnie odczuje reformy. Ocenił jednak, że są one konieczne, by uchronić kraj przed całkowitym krachem. Szacuje się, że około 40 proc. mieszkańców Argentyny żyje poniżej progu biedy.