- Biedronka nie od dziś mierzy się z problemem klientów obrywających kupowane warzywa i owoce z liści czy innych części.
- W maju tego roku rozgorzała w sieci dyskusja na ten temat, a w sklepach pojawiły się apele o pozostawienie roślin w spokoju i kupowanie w całości.
- Po kilku miesiącach od tych wydarzeń sprawdziliśmy - klienci obrywają kalafiora od rana i to nawet takiego na promocji. Widocznie nie odstrasza nawet wizja wzywania policji.
Biedronka w maju zareagowała na wpis, który zamieścił na jej profilu w mediach społecznościowych klient. Ten oberwał z liści kalafiora i skarżył się, że warzywo kosztujące 9,99 zł za kilogram kosztowało go o połowę mniej, gdy obdarł główkę z liści, odrzucając w ten sposób zieleninę o masie ponad 1 kg. Klient przekonuje, że zaoszczędził 10 zł, ale prawo wskazuje, że raczej naraził Biedronkę na straty.
Takie zachowanie może przysporzyć problemów nawet z policją, którą personel ma prawo wezwać na miejsce. Sprawdziliśmy to w sklepie i faktycznie klientów taka możliwość kompletnie nie odstrasza.
Kalafior lepiej zostaw w jednym kawałku. Biedronka ostrzega przed obrywaniem
Wspomniany klient z oburzeniem zwrócił się do Biedronki pod jednym z jej postów na Facebooku. "Biedronkowe oszczędności wyglądają tak, że za kalafiora zapłaciłem 26 zł, 9,99 za kg. Po odkrojeniu liści, jak ważył w sklepie 2,65 kg, zrobiło się 1,7 kg. 10 zł zapłaciłem za liście. Czyste oszustwo"- napisał mężczyzna, dodając do wpisu zdjęcie. W odpowiedzi Biedronka uświadomiła klienta.
"Liście kalafiora stanowią integralną część warzywa, chroniącą ją przed nadmierną utratą wilgoci" - podkreśliła Biedronka, która stanowi integralną część warzywa.
Personel w Biedronce reagował na obrywanie warzyw. Do dyskusji wdali się też prawnicy
Personel sieciówki również zareagował na zachowanie klientów. Przy stoiskach z warzywami zaczęły się pojawiać komunikaty "Bardzo prosimy nie odrywać liści z kalafiora. Towar jest sprzedawany na wagę, a nie na szt. Dziękuję", w czerwcu w sieci pojawiły się zdjęcia pokazujące takie kartki w sklepach chociażby w Warszawie. Inne doniesienia wskazywały, że w niektórych miejscach pojawiły się nawet kamery ostentacyjnie ustawione w kierunku działu z warzywami.
Do dyskusji na temat obrywania warzyw z liści, kłączy czy szypułek wdali się również prawnicy. Tłumaczyli, że choć takie zachowanie jest powszechne wśród klientów, wedle prawa jest zabronione. Może być sklasyfikowane co najmniej jako wykroczenie i działanie na szkodę sklepu, w którym kupuje się warzywa.
Sprawdziliśmy, komunikat nie działa. Klienci Biedronki obrywają kalafiora nawet na promocji
Choć dyskusja była gorąca, a pracownicy Biedronki wyraźnie podjęli kroki w sklepach, by ograniczyć proceder, na niewiele się to zdało. Sprawdziliśmy to w jednym z poznańskich lokali Biedronki. Mimo godzin porannych i faktu, że polski kalafior tego dnia był w promocyjnej cenie 4,99 zł za kilogram, w skrzynkach z warzywami już zaczęły pojawiać się oberwane liście.


Oszczędzasz, czy działasz na szkodę Biedronki? Personel może wezwać policję
Prawo jasno wskazuje - pracownicy Biedronki mają prawo wezwać nawet policję na miejsce zdarzenia, gdy klient zostanie przyłapany na obrywaniu kalafiora czy innego warzywa lub owocu. Jest to bowiem wykroczenie - uszkodzenie towaru przeznaczonego do sprzedaży.
- Oderwanie ogonka od papryki w sklepie, by mniej ważyła, to uszkodzenie cudzej rzeczy, wykroczenie. Przedmiotem oferty jest papryka (taka jaka leży na półce), a nie "owoc papryki". Podobnie kalafior (cały), a nie "kwiat kalafiora" itd. - zwrócił uwagę na Twitterze prawnik dr Mikołaj Małecki.
Kodeks wykroczeń pokrótce wyjaśnia tę sytuację. W przepisach przeczytamy, że:
Kto cudzą rzecz umyślnie niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, jeżeli szkoda nie przekracza 500 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Lepiej dwa razy zastanowić się nim weźmiemy się za obrywanie warzyw i owoców. Pamiętajmy, że ofertą sprzedaży jest już wystawienie danego towaru na widok publiczny z umieszczeniem ceny kupna dotyczącej wskazanego przedmiotu. Naruszanie jego integralności może spotkać się z nieprzyjemną reakcją. I nie ma tu znaczenia, czy kupujemy w Biedronce, Lidlu, czy też od prywatnego sprzedawcy na bazarku.
Przemysław Terlecki