Stacje Kontroli Pojazdów na granicy bankructw

Bez zwiększenia opłaty za badania techniczne, Stacje Kontroli Pojazdów będą masowo bankrutować - ocenia prezes Związku Pracodawców Stacji Kontroli Pojazdów Andrzej Bogdanowicz. Ceny tych usług nie zmieniły się od 2004 roku.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

 Jak uzasadnia, opłata nie zmieniła się od 2004 roku, a łączne koszty działalności stacji wzrosły w tym czasie o 120 proc.

Jak powiedział PAP szef Związku, wysokość opłaty za badania techniczne jest administracyjnie ustalana w rozporządzeniu przez Ministra Infrastruktury. "Od 2004 roku dla samochodu osobowego niezmiennie wynosi ona 98 zł, mimo że kilkukrotnie apelowaliśmy do władz o waloryzację opłaty m.in. przy okazji nowelizacji ustawy o stacjach diagnostycznych, do tej pory bez skutku" - wskazał. "Skutki tego będą opłakane dla przedsiębiorców, bo doprowadzą do masowego zamykania stacji" - ocenił.

Reklama

Przypomniał, że prowadzenie Stacji Kontroli Pojazdów (SKP) jest działalnością regulowaną i wymaga uzyskania wpisu do rejestru prowadzonego przez Starostę po spełnieniu wymagań kilku warunków. W tym warunków budowlanych, technicznych, które muszą być potwierdzone "Poświadczeniem Dyrektora TDT" wydawanym w trybie decyzji administracyjnej.

Dodał, że przedsiębiorca prowadzący SKP jest obowiązany zatrudniać co najmniej dwóch diagnostów "z uprawnieniami", co wiąże się z zapewnieniem im odpowiedniego wynagrodzenia. "Na domiar złego, Stacje mają zakaz wykonywania drobnych czynności naprawczych lub regulacyjnych poprawiających stan techniczny w toku badania (np. wymiana żarówki), za które mogłyby brać opłaty" - wyjaśnił.

Według niego, najbardziej dotkliwą ekonomicznie zmianą była likwidacja pierwszych badań technicznych pojazdów używanych sprowadzonych z kraju UE. "To spowodowało, utratę od 700 tys. do 1 miliona badań rocznie" - podał Bogdanowicz.

Jak wskazał, drugą stroną medalu jest wzrost kosztów prowadzenia działalności. "Wyliczankę zacząć można od inflacji, którą szacujemy od (2004 r) na 50 proc. plus jakieś 10 proc. będzie w styczniu. Kolejne to koszty pracy, z płacą minimalną w 2004 r. na poziomie 824 zł do 3010 zł w tym roku" - podał. "Do tego trzeba dorzucić wzrost rachunków za energię elektryczną, koszty szkoleń, BHP, administracyjne czy serwis urządzeń diagnostycznych oraz ich obowiązkowa cykliczna certyfikacja lub dozór techniczny" - wymienił.

Podkreślił, że wszystkie te pozycje wygenerowały w okresie 2004 - 2021, łączny wzrost kosztów działalności o ponad 120 proc.

"I mimo tych wyliczeń, ministerstwo uparcie odmawia podniesienia opłaty za badania, choćby o waloryzację wynikającą z ogłaszanego przez GUS współczynnika wzrostu cen i usług" - zaznaczył szef Związku.

Dodał, że branża nie może dłużej czekać i prowadzić jałowego dialogu z władzą, w której najczęściej pada odpowiedź: "nie teraz". "Tymczasem skokowy wzrost kosztów prowadzenia biznesów od nowego roku (wynagrodzenia, rachunki za prąd, składki na ZUS) oraz rekordowa inflacja, mogą doprowadzić do czasowego zamykania stacji, a nawet bankructw. W efekcie, spowoduje poważne ograniczenia dostępności usług diagnostycznych dla właścicieli samochodów" - podkreślił.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »