Stanisław Szwed: W przypadku łamania prawa znowelizujemy przepisy

W przypadku nagminnego łamania ustawy ograniczającej handel w niedziele, będzie ona nowelizowana i doprecyzowana - zapowiada w rozmowie z PAP wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed.

PAP: Część pracodawców mówi, że ograniczenie handlu w niedziele uderzy zarówno w firmy jak i pracowników - może spowodować zwolnienia.

Stanisław Szwed: - Nie uważam, żeby ograniczenie było dużym zagrożeniem dla pracowników. Tak ustaliliśmy przepisy, aby pracodawca łatwo mógł zagospodarować tygodniowy czas pracy pracownika i nie musiał stosować różnych kombinacji. Mały problem jest z osobami, które pracują tylko w weekendy - to głównie młodzież i studenci. Myślę jednak, że przy tak niskim bezrobociu spokojnie sobie poradzą. Może te osoby znajdą sobie inne zajęcie na rynku, nie tylko w handlu. Warto zaznaczyć, że obecnie mamy duże zapotrzebowanie na pracowników, szczególnie w sferze usługowej. Pracodawcy narzekają, że brakuje im rąk do pracy.

Reklama

A co z pracodawcami i zmniejszeniem obrotów?

- To jest m.in. kwestia przystosowania się do nowej sytuacji. Wszystkie analizy, które wykonywaliśmy przed wprowadzeniem zakazu pokazywały, że obroty w niedzielę były na niskim poziomie w stosunku do soboty, czy piątku. Dlatego nie widzę zagrożenia, że sklepy odnotują miesięcznie o wiele mniejsze obroty. Poczekajmy zatem na efekty obowiązywania ustawy.

Ministerstwo obawia się obchodzenia ograniczenia handlu?

- Jeżeli będą próby obejścia przepisów, to reagować będzie przede wszystkim Państwowa Inspekcja Pracy. Pani Minister Elżbieta Rafalska zapowiedziała, że jeżeli nagminnie będzie łamana ustawa, to będziemy ją nowelizować, doprecyzowywać. Na razie wydaje mi się, że te pomysły obejścia ograniczenia to tylko wypowiedzi medialne. Chodzi np. o kwestię rozpoczynania pracy w poniedziałek już od godz. 24. Nie zakładam jednak, że naraz wszystkie sklepy będą się otwierać o tej porze z niedzieli na poniedziałek, bo kto tam wówczas przyjdzie? Był postulat strony społecznej, aby doba pracownicza zaczynała się o 4 lub 5 rano. Jeżeli będą nadużycia, to wtedy do tej propozycji wrócimy.

A jak pan reaguje na informacje, że stacje benzynowe mają gwałtownie rozszerzyć swoją ofertę.

- Może się zdarzyć, że stacje rozszerzą ofertę na artykuły spożywcze. Ale tutaj w grę wchodzą ceny i konkurowanie z małymi sklepami. Wszystko to zweryfikuje rynek. Dzisiaj jakbyśmy mieli zrobić zakupy na stacji benzynowej, to te ceny są wyższe niż w innych sklepach. Nie wierzę też w to, że na raz stacje benzynowe będą handlować np. lodówkami. Popatrzmy na to ze strony kupującego, przecież równie dobrze można to zrobić w poniedziałek, i to pewnie dużo taniej. Wszystko to wydaje się abstrakcyjne. Dlatego uważam, że nie ma zagrożenia, że stacje benzynowe gwałtownie rozszerzą swoją ofertę. Definicja stacji benzynowej w ustawie jest jednoznaczna i nie jest to sklep, który handluje towarami. Stacja paliw musi spełnić określone warunki techniczne i może być prowadzona na podstawie ważnej koncesji.

Gotowa jest już interpretacja przepisów?

- Mamy właśnie porozumienie z PIP, aby ta interpretacja przepisów była jednoznaczna zarówno ze strony ministerstwa jak i inspekcji. Żeby nie było dwugłosu. Inspekcja przeprowadza szkolenia dla inspektorów. Zgodnie z tym, co zapoczątkował poprzedni szef Inspekcji i kontynuuje obecny szef, zapewne pierwsza kontrola skończy się pouczeniem, wyjaśnieniem, co jest nie tak. Oczywiście nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której duży market otwiera się w niedzielę i potem mówi, że nie wiedział o zakazie.

Czy kary za niestosowanie się do ograniczenia handlu nie są za wysokie?

- Wysokie kary będą dotyczyć firm, które notorycznie łamią prawo. Jak popatrzymy na system kar w innych krajach UE, to jesteśmy w tej kwestii na szarym końcu. Chodzi tutaj też o uprawnienia inspekcji i możliwość nakładania kar na nieuczciwych pracodawców. W Wlk. Brytanii, czy Irlandii można otrzymać nawet do 150 tys. euro kary. Sam pomysł podnoszenia kar dla nieuczciwych pracodawców nie jest nowy. To jest kwestia, którą często podnosi strona związkowa. Spotykamy się tutaj jednak z protestem niektórych organizacji, które zrzeszają pracodawców. Staram się jednak przekonywać, że zaostrzenie kar nie działa przeciw uczciwym pracodawcom. Bo jeśli dany pracodawca jest nieuczciwy, zatrudnia na czarno itp. to jest to nieuczciwa konkurencja. To także potrzeba zrozumienia dwóch stron i jestem otwarty na taką dyskusję.

Nie obawia się pan społecznych nacisków na zatrzymanie reformy?

- Przy zakazie handlu w święta było podobnie. Wtedy też były obawy jak będą działać nowe przepisy. Społeczeństwo się do tego przyzwyczaiło. Nie należy zapominać, że podstawowe artykuły będą dostępne w niewielkich sklepach, gdzie stanie za ladą właściciel. Będzie można zatem zaspokoić swoje podstawowe potrzeby. Ograniczenie handlu w niedzielę nie było łatwe. Myślę, że letni okres sprzyja tego typu zmianom. Możliwości spędzania wolnego czasu jest więcej. To bardzo ważne przepisy dla nas wszystkich, zarówno dla podmiotów prowadzących placówki handlowe, osób wykonujących pracę w takich placówkach, jak i klientów placówek handlowych. Dlatego ważne jest spokojne podejście do tych zmian i współdziałanie wszystkich podmiotów nimi zainteresowanych.

Rozmawiał: Paweł Żebrowski

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »