Startup-ów eksperymenty z winem

Wino to też obszar rozwoju startupów. Proponują rozwiązania dotyczące produkcji, dystrybucji i serwowania wina, nawet syntetycznego, a więc powstającego w laboratorium. A inwestorzy są dla nich coraz bardziej łaskawi.

Światowa konsumpcja wina to 243 mln hektolitrów w 2017 roku. Najwięcej w przeliczeniu na głowę konsumują mieszkańcy australijskich wysp Norfolk bo 78 butelek rocznie, w Watykanie opróżniają 76 butelek, ale to w dużej mierze wynik religijnej specyfiki tego miejsca, na kolejnych miejscach jest Andorra (66), Chorwacja (63) i Portugalia (62), Francja uplasowała się dopiero na 8 miejscu.

Jeśli natomiast chodzi o wydatki na zakup wina to w czołówce lokują się Amerykanie - przechodzące właśnie na emeryturę pokolenie baby boomers wykłada na wino prawie 5 tys. dolarów rocznie, a millenialsi nieco ponad 4 tysiące, a to oznacza konsumpcję przez nich prawie połowy wina sprzedawanego w USA.

Reklama

W dużej mierze odpowiada za to duża dostępność trunku w Internecie. To również przyczyna powstania wielu startupów zajmujących się winem w innowacyjny sposób co oznacza że również ono ulega digitalizacji.

Firma badawcza CB Insights zidentyfikowała ponad 50 startup-ów można by rzec enologicznych (enologia to nauka o winie), które pozyskały od inwestorów aż 400 mln dolarów w 2017 roku. Rozwiązania wdrożone przez firmy dotyczą zarówno produkcji, dystrybucji i ma się rozumieć konsumpcji wina, choć podział na specjalizacje jest jeszcze głębszy - dotyczy ratingu, przechowywania, dobierania wina pod gusty i potrawy, e-commerce, dawkowania i subskrypcji. Paradoksalnie jednak najwięcej kapitału od inwestorów - 67 mln dol. przyciągnął startup oferujący mało zdigitalizowane rozwiązania. Coravin proponuje urządzenie do picia wina ... bez otwierania butelki.

To dobre rozwiązanie dla osób, które nie skonsumują całej jej zawartości od razu, jednak odkorkowanie i odstawienie na później powoduje utratę przez wino swoich właściwości smakowych i bukietu. Urządzenie powinno też przyciągnąć uwagę restauratorów, którzy z reguły nie serwują konsumentom droższych win na kieliszki, bo to później mogłoby dyskwalifikować trunek narażając ich na straty.

Amerykański Coravin proponuje aż cztery rodzaje nowoczesnych aplikatorów dla różnych klas użytkowników - od codziennych konsumentów do koneserów. W każdym jednak przypadku podstawą rozwiązania jest specjalna igła, która zaaplikowana do butelki pobiera odpowiednią ilość trunku zapobiegając przedostaniu się do niego powietrza.

Z dozownika Coravin korzystają już polskie restauracje. Komplementarną aplikacją, być może korzystającą z rozwiązania Coravin jest Vinebox - to dostawca topowych win na kieliszki.

W podobnym obszarze działa francuski Aveine, który zaprojektował inteligentny system napowietrzenia napoju bogów - urządzenie dawkuje ilość powietrza w zależności od jego rodzaju i warunków zewnętrznych. To gwarantować ma, że trunek dotrze do ust konsumentów w optymalnej formie.

Ponieważ wybór wina i jego dobór do potraw to wyższa szkoła jazdy temat ten również kreuje startup-owe rozwiązania.

Dwóch francuskich sommelierów w ramach firmy Matcha oferuje restauracjom i sieciom detalicznym opartą o sztuczną inteligencję aplikację, która generuje rekomendację dla konsumentów biorąc pod uwagę ich preferencje i towarzyszące winu potrawy.

Ciekawe, czy taka zabawka przyciągnie klientów?

Podobny cel ma algorytm Winc, który na bazie informacji od użytkownika dot. preferencji smakowych (kwasowość, sól, czekolada, owoce leśnie, tytoń, wanilia itp.) tworzy jego profil i dobiera właściwe wina. Na bazie tego oferuje subskrybentom cztery wina miesięcznie - jeśli dopasowanie będzie bliskie ideału lojalność klienta gwarantowana. Startup spodobał się inwestorom bo wpompowali w niego 42 mln dol.

Warto też zwrócić uwagę na startupy WineAdvisor i Vivino - po zeskanowaniu etykiety wina jego potencjalny nabywca otrzymuje o nim dogłębną informację. Z kolei Vinoga chce edukować konsumentów poprzez video grę - przechodzą oni cały choć wirtualny proces produkcji wina. Najwięcej stałych klientów - ponad 200 tysięcy zdobyła jednak aplikacja Tasting Room, która sprzedaje wino online w oparciu o próbki, dzięki którym koneserzy mogą dobrać sobie idealny dla nich bukiet i smak wina.

Inna grupa cyfrowych propozycji odnosi się do producentów wina - jej przedstawicielem jest Sublivin, który promuje inteligentnego asystenta określającego kiedy wino osiągnie swój największy potencjał, a to może mieć znaczenie dla terminu plasowania go na rynku. Są też aplikacje optymalizujące termin zbioru winogron i leżakowania wina.

Ciekawą niszę znalazł brytyjski startup Naked Wines działający również w USA i Australii. Wspiera on rozwój nowych winnic zbierając na to środki metodą crowdsourcingu czyli od entuzjastów wina. Może pochwalić się społecznością inwestorów przekraczającą 100 tys. osób, dzięki którym udało się założyć ponad 150 winnic. Pomysł przekłada się również na sprzedaż trunków z nich bezpośrednio pochodzących co jest pomocne dla małych producentów i konsumentów, którzy nie płacą marż dystrybucyjnych. Wsparciem dla zakupów online jest oryginalny system ratingowy oparty na wskazaniach i opiniach klientów.

Najbardziej oryginalny jednak pomysł, dla enologów i winomanów równoznaczny z bluźnierstwem, rozwinął kalifornijski Ava Winery przemianowany niedawno na Endless West. Skrótowo rzecz ujmując chodzi o produkcję wina molekularnego w warunkach laboratoryjnych.

Wino to chyba za dużo powiedziane, bo do jego uzyskania nie potrzeba w ogóle winogron. Jednak kilku biotechnologów wyodrębniło setki chemicznych komponentów, które odpowiadają za bukiet, smak i teksturę wina. Firma obiecuje dostarczenie praktycznie każdego wina, w tym ekskluzywnych egzemplarzy bez ruiny dla portfela. Startup rozpoczął podobne eksperyment z whisky.

Jego założyciel Alec Lee obiecywał dostarczenie pierwszych butelek alkoholu na koniec bieżącego roku. W obszarze produkcji trunków na skróty (czyli również bez leżakowania w beczkach, bo tą właściwość chemicznie da się również osiągnąć) działa w Kalifornii sześć startupów, a część z nich pozyskała nawet fundusze od inwestorów.

Może więc zmierzamy ku produkcji win neuronowych, czyli takiego nieistniejącego jeszcze wynalazku, dzięki któremu nasz mózg zostanie tak pobudzony, aby generował odpowiednie wrażenia smakowe, bez kropli wina. Ale czy o to chodzi?

Mirosław Ciesielski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: startup | wino | nowe technologie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »