"Szalony" model przyszłej polityki celnej UE
Szef MSZ W. Brytanii Boris Johnson zarzucił dziś premier Theresie May, że promuje "szalony" model przyszłych relacji celnych z UE po brexicie. Theresa May ma problem z przekonaniem gabinetu do tzw. "celnego partnerstwa". Pomysł polega na tym, że to Londyn w imieniu Unii pobierałby cła na towary przepływające z Wysp na kontyntent. Potem przekazywałby je do Brukseli, a dodatkowe kontrole nie byłyby już potrzebne. Co ważne, dotyczyłoby to też granicy w Irlandii. Widmo pojawienia się tam budek celnych niepokoi obie strony.
Model ten podważyłby możliwość negocjowania własnych porozumień handlowych z krajami trzecimi - ocenił.
Zdaniem Johnsona rekomendowana przez szefową rządu wersja partnerstwa z Unią Europejską, w ramach której Wielka Brytania mogłaby np. pobierać cła w imieniu Unii, stworzyłaby "zupełnie nową sieć biurokracji" i zagroziłaby realizacji kluczowej obietnicy z kampanii sprzed referendum w sprawie Brexitu, dotyczącej "odzyskania kontroli" przez Wielką Brytanię nad swymi granicami.
"Jeśli doszłoby do powstania nowego partnerstwa celnego, mielibyśmy szalony system, w którym pobieralibyśmy cła w imieniu UE na brytyjskiej granicy. Gdyby UE zdecydowała, że chce nałożyć wysokie cła na coś, co Wielka Brytania chce tanio importować, nie moglibyśmy nic z tym zrobić" - irytował się Johnson w wywiadzie dla eurosceptycznego tabloidu "Daily Mail".
"To nie jest odzyskiwanie kontroli nad polityką celną, nad prawodawstwem, nad granicami ani nawet pieniędzmi, bo cła byłyby płacone centralnie do Brukseli" - dodał.
Johnson, który w rządzie May jest jednym z wiodących zwolenników brexitu, ostrzegł, że proeuropejscy ministrowie domagający się bliskiego partnerstwa z UE próbują przestraszyć opinię publiczną zapowiedziami negatywnego wpływu na gospodarkę w przypadku znacznego poluzowania więzi ze Wspólnotą.
Dyskusje na ten temat w rządzie nadal trwają. Premier May odłożyła decyzję w czasie, gdy grupa eurosceptycznych ministrów zagroziła otwartą krytyką jej postanowień w sytuacji, gdyby zdecydowała się na zachowanie bliskiej współpracy celnej z UE (takie rozwiązanie mogłoby pomóc rozwiązać kwestię przyszłości granicy pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią). Kolejne posiedzenie gabinetu w tej sprawie jest zaplanowane na czwartek.
"Koledzy w radzie ministrów mają różne obawy oraz skupiają się na różnych aspektach i jest absolutnie słuszne, by mogli przedstawić swoje uwagi. Powinniśmy jednak patrzeć na możliwości i z pewnością myśleć o Wielkiej Brytanii oraz o tym, co możemy zrobić, zamiast poddawać się kolejnym wersjom straszenia nas konsekwencjami" - ocenił.
Szef MSZ, który przebywał z wizytą w Waszyngtonie, przekonywał, że władze Stanów Zjednoczonych nie chcą, aby Wielka Brytania pozostała blisko zaangażowana w struktury Unii Europejskiej, gdyby przez to miała zostać pozbawiona możliwości negocjowania własnych umów handlowych, jak np. w przypadku zachowania członkostwa w unii celnej UE.
Johnson jest typowany jako jeden z faworytów do zastąpienia May na stanowisku premiera. Były burmistrz Londynu (w latach 2008-16) był wiodącą postacią w kampanii referendalnej w 2016 roku, w której opowiedział się - wbrew ówczesnemu premierowi Davidowi Cameronowi - za wyjściem Wielkiej Brytanii z UE.
Z Londynu Jakub Krupa
Negocjatorzy Wielkiej Brytanii i Unii Europejskiej muszą osiągnąć postęp w kwestii granicy irlandzkiej po brexicie jeszcze przed szczytem unijnych przywódców zaplanowanym na koniec czerwca - oświadczył ostatnio główny negocjator UE ds. Brexitu Michel Barnier.
"Termin czerwcowy jest moim zdaniem wstępem do październikowej Rady Europejskiej, która będzie ostatnią Radą na wypracowanie porozumienia w sprawie wyjścia (Wielkiej Brytanii z UE)" - zaznaczył Barnier podczas konferencji prasowej w przygranicznym irlandzkim mieście Dundalk.
"Chcę jasno powiedzieć, że w kwestii (granicy między) Irlandią i Irlandią Północną zadziałają tylko rozwiązania dostosowane do Irlandii Północnej" - dodał.
"Do czerwca musimy pilnie osiągnąć porozumienie w kilku nowych punktach, (...) w kwestii zakresu stosowania wszystkich ceł i rozporządzeń na wyspie, zabezpieczeń i gwarancji, których potrzebujemy do przestrzegania wspólnego rynku" - podkreślił Barnier. Zastrzegł, że nie chce "wchodzić w szczegóły".
Kwestia Irlandii Północnej, która po brexicie stanie się jedyną częścią Zjednoczonego Królestwa posiadającą granicę lądową z UE, jest najbardziej drażliwym tematem w rozmowach między Londynem a Brukselą. Zdaniem ekspertów może też doprowadzić do wznowienia zbrojnego konfliktu północnoirlandzkiego.
Zarówno Wielkiej Brytanii, jak i UE zależy na utrzymaniu swobodnego przepływu ludzi i towarów przez irlandzką granicę bez umieszczania tam placówek kontrolnych, które budziłyby skojarzenia z trwającą trzy dziesięciolecia kampanią przemocy, zakończoną w znacznym stopniu przez porozumienie wielkopiątkowe.
Barnier ocenił niedawno, że mimo dotychczasowych postępów w poświęconych brexitowi negocjacjach "ryzyko porażki istnieje tak długo, jak kluczowa kwestia Irlandii pozostaje nierozwiązana".
Według przyjętego harmonogramu Wielka Brytania powinna opuścić UE przed 29 marca 2019 roku.