Szpitale bez fundacji
Za dwa miesiące z publicznych szpitali znikną prywatne gabinety lekarskie. Zakaz działalności niepublicznych przychodni ma ograniczyć korupcję. Pacjenci mogą mieć utrudniony dostęp do świadczeń specjalistycznych.
Od nowego roku w publicznych szpitalach nie będą mogły działać stowarzyszenia, fundacje, prywatne spółki, praktyki lekarskie i pielęgniarskie oraz inne podmioty, wykonujące takie same usługi na rzecz pacjentów, jak zakład, na terenie którego działają. Wynika to z nowelizacji ustawy z dnia 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej (Dz.U. nr 91, poz. 408 z późn. zm.). Oznacza to, że w publicznych placówkach zdrowia, które posiadają np. własne laboratoria, nie będą mogły funkcjonować prywatne wykonujące taki sam zakres badań diagnostycznych.
POZ może działać dalej
Zakaz prowadzenia konkurencyjnej działalności na terenie publicznych jednostek ochrony zdrowia nie obejmie tylko świadczeń z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) oraz stomatologicznych.
- Usługi te są wykonywane w ponad 90 proc. przez prywatne podmioty, a zakaz ich udzielania na terenie publicznych placówek medycznych mógłby ograniczyć dostęp do nich pacjentów - mówi Piotr Warczyński, dyrektor Departamentu Ochrony Zdrowia w Ministerstwie Zdrowia.
Zakaz najbardziej odczują niepubliczne praktyki specjalistyczne, które kilka lat temu zostały utworzone przez pracowników publicznych szpitali. Zdaniem Marcina Halickiego, prezesa Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Prywatnej Służby Zdrowia, do niewłaściwych zachowań dochodziło najczęściej w fundacjach utworzonych np. przez lekarzy, którzy jednocześnie przyjmowali pacjentów jako pracownicy publicznego szpitala i fundacji.
- Intencją zakazu było wyeliminowanie placówek, np. fundacji, które nie inwestowały, ale korzystały ze sprzętu należącego do publicznego szpitala za symboliczne opłaty. Takie działanie jest naganne, narusza zasady zdrowej konkurencji i należało je eliminować - uważa prezes Marcin Halicki.
Stracą też publiczni
Ograniczając możliwość świadczenia usług przez prawie wszystkie prywatne podmioty w publicznych placówkach ochrony zdrowia, pozbawiono te ostatnie legalnego zarabiania dodatkowych pieniędzy.
- Ta regulacja ogranicza szpitalom możliwość zdobywania środków, m.in. z wynajmu lokali i dzierżawy sprzętu prywatnym podmiotom - twierdzi Krzysztof Kłos, dyrektor Szpitala im. Rydygiera w Krakowie.
Zgodnie z nowelizacją ustawy o ZOZ, blok operacyjny w krakowskim szpitalu, wykorzystywany przez osiem godzin w ciągu dnia, nie będzie mógł być wynajęty prywatnemu podmiotowi, gdyż oznaczałoby to prowadzenie konkurencyjnej działalności na terenie szpitala przez niepubliczny podmiot.
- Prywatni inwestorzy, którzy zainwestowali w pomieszczenia i sprzęt diagnostyczny, na co publiczny szpital nigdy nie mógłby sobie pozwolić, mogą ponieść ogromne straty sięgające, jak się szacuje, kilkuset milionów złotych - twierdzi prezes Marcin Halicki.
Od nowego roku nie będą oni mogli świadczyć usług na terenie danego szpitala, jeśli tylko ich działalność zostanie uznana za konkurencyjną.
- Ponieważ pojęcie to nie jest jednoznacznie zdefiniowane w przepisach, pole do interpretacji może być bardzo szerokie - dodaje prezes Marcin Halicki.
Pacjent dojedzie
Piotr Klementowski, kierownik niepublicznej przychodni alergologicznej Alergocentrum, działającej w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Olsztynie, już znalazł inny lokal, gdzie od stycznia 2007 roku będzie dalej przyjmować swoich pacjentów.
- Nie udało mi się porozumieć z władzami szpitala, aby móc nadal na jego terenie prowadzić swoją działalność - dodaje Piotr Klementowski.
Jego zdaniem nowelizacja ustawy o ZOZ to przede wszystkim dobry pretekst do pozbycia się konkurencji, którą są prywatne placówki medyczne.
Jak wynika z danych Centrum Zdrowia Publicznego w Olsztynie, ponad 20 prywatnych przychodni w województwie warmińsko-mazurskim, które do tej pory dzierżawiły lokale i sprzęt od państwowych szpitali, będą musiały zmienić swoje siedziby.
Większość, ze względu na koszty, będzie musiała się przenieść daleko od centrum.
- Pacjenci będą mieli gorszy dostęp do świadczeń zdrowotnych - uważa Piotr Klementowski.
W województwie mazowieckim do zmiany siedziby przygotowuje się kilkadziesiąt prywatnych przychodni, laboratoriów i gabinetów specjalistycznych. Problem działalności prywatnych fundacji korzystających ze sprzętu publicznych szpitali na wątpliwych zasadach był najbardziej widoczny w dużych miastach, gdzie działają renomowane kliniki. Jarosław Rosłon, dyrektor Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego w Warszawie, już w 2002 roku zlikwidował fundację działającą na terenie szpitala.
- Obecnie wszystkie prywatne podmioty, które są zainteresowane wykonaniem badań na sprzęcie szpitala, wykupują je. Żadnemu z nich szpital nie wynajmuje lokalu - dodaje dyrektor Jarosław Rosłon.
Ograniczony dostęp
Janusz Atłachowicz, dyrektor Szpitala Powiatowego w Rawiczu twierdzi, że zakaz prowadzenia konkurencyjnej działalności na terenie publicznych placówek ochrony zdrowia ograniczy przede wszystkim dostęp do świadczeń specjalistycznych. Jest to tym bardziej niepokojące, bo na przyszły rok Narodowy Fundusz Zdrowia praktycznie nie będzie dysponował dodatkowymi środkami na sfinansowanie nowych świadczeń, a kontrakty placówek medycznych nie będą korzystniejsze od tegorocznych. Wszystkie dodatkowe środki funduszu zostaną skonsumowane przez podwyżki dla pracowników ochrony zdrowia.
Dominika Sikora