Tchórzewski: 50-procentowy udział węgla zostanie
W 2050 r. udział węgla kamiennego i brunatnego w polskim miksie energetycznym może wynosić 50 proc. - ocenił w piątek minister energii Krzysztof Tchórzewski. Zapowiedział, że koszty rynku mocy poniosą wszyscy obywatele. W zależności od ilości zużywanej energii do maksymalnie 9 zł miesięcznie.
Podczas spotkania z górniczymi związkowcami w Katowicach szef resortu energii zapewnił, że Komisja nie stawia Polsce wymogu zaprzestania używania węgla w perspektywie np. 2035 r. Oczekuje natomiast od strony polskiej określenia, jaki będzie udział tego surowca w miksie energetycznym w 2050 r. i zapewnienia, że udział ten, dziś na poziomie 80 proc., nie będzie wzrastał.
Tchórzewski wyjaśnił, że Komisja Europejska traktuje zagadnienia energetyczno-klimatyczne, polski projekt ustawy o rynku mocy oraz sprawę poszerzenia notyfikacji pomocy publicznej dla polskiego górnictwa (chodzi o dodatkowy wydatek w wysokości 5 mld zł w latach 2019-2023 oraz specjalny fundusz na rewitalizację terenów pogórniczych) jako jeden pakiet zagadnień. Kolejne spotkanie w tej sprawie z przedstawicielami Komisji planowane jest jeszcze w październiku.
- Ze strony Komisji oczekiwane jest perspektywiczne określenie z naszej strony, jaki będzie udział węgla w miksie energetycznym (...). Najważniejsze jest to, iż oczekiwanie, że nastąpi wygaszanie użycia węgla do 2030-35 r. jest już właściwie całkowicie wykreślone - podkreślił minister.
- Dzisiaj (w rozmowach z Komisją - PAP) jesteśmy na takim etapie, że właściwie możemy nie określać żadnego elementu związanego ze zmniejszeniem zużycia węgla w energetyce (...). Komisja godzi się na to, żebyśmy dookreślili perspektywę w taki sposób, aby wzrost zużycia węgla nie miał miejsca, natomiast już nie chodzi o zmniejszenie jego zużycia - tłumaczył Tchórzewski.
Dodał, że dla Polski celem jest uzyskanie akceptacji Komisji dla możliwości dalszego korzystania z węgla w energetyce, przy jego malejącym udziale w miksie energetycznym. Według ministra, istotna jest także możliwość rozszerzenia dyskusji na ten temat na dłuższą perspektywę czasową, do roku 2050.
- Mamy się dookreślić w zakresie perspektywy roku 2050 odnośnie miksu energetycznego i udziału poszczególnych energotwórczych surowców w tym miksie - powiedział Tchórzewski. Przywołał jednocześnie polskie szacunki dotyczące prognozowanego wzrostu zużycia energii elektrycznej - ten wzrost będzie zaspokajany w oparciu o energetykę inną niż węglowa - głównie odnawialną i - w perspektywie - jądrową.
- Nasze badania (...) wskazują, że jeśli będziemy przyrost zużycia energii elektrycznej w Polsce odnosili tylko do innych (niż węgiel - PAP) źródeł energetycznych, wtedy możemy uzyskać sytuację, iż w roku 2050 udział energetyki węglowej w miksie energetycznym będzie wynosił 50 proc., natomiast drugie 50 proc. będą stanowić inne źródła energii - ocenił Tchórzewski.
-To nie jest przesądzone, ale nasz sondaż wskazuje, że do tego możemy w ramach ewentualnych negocjacji dojść. To by nam otwierało perspektywę stabilności (w górnictwie - PAP), żebyśmy mogli powiedzieć, że jesteśmy na jasnym poziomie wydobycia i planujemy inwestycje pod utrzymanie tego wydobycia - dodał minister.
Uczestniczący w piątkowym spotkaniu wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski ocenił, że wobec zakładanego wzrostu zużycia energii elektrycznej, nawet gdy udział węgla w miksie energetycznym spadnie w 2050 r. do 50 proc., jego produkcja i zużycie w energetyce pozostaną na stabilnym, zbliżonym do obecnego poziomie. Rola węgla kamiennego może nawet wzrosnąć, wobec zmniejszania udziału węgla brunatnego.
Minister Tchórzewski przypomniał, że wsparciu energetyki węglowej ma służyć przygotowana przez resort energii ustawa o rynku mocy, przekładająca się - jak oszacował - na roczne wsparcie o wartości ok. 3,5 mld zł dla będących w budowie nowych węglowych bloków energetycznych.
Wieloletnie kontrakty (np. na 15 lat) w ramach rynku mocy obejmą m.in. nowe bloki w elektrowniach Opole, Kozienice, Ostrołęka, Jaworzno czy Turów. W planach jest też - jak mówił minister - budowa przez koncern Enea bloku o mocy 500 megawatów, opartego o zgazowanie węgla z kopalni Bogdanka - rocznie blok będzie potrzebował ok. 1,5 mln ton węgla.
Szef resortu energii przyznał, że od 2021 roku koszty rynku mocy poniosą wszyscy obywatele. Szacuje się, że dla ok. 3 mln gospodarstw domowych będzie to kwota ok. 2,5 zł miesięcznie, rosnąca w zależności od ilości zużywanej energii do maksymalnie 9 zł miesięcznie.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski ocenił w piątek, że wypłata do końca tego roku 10-tysięcznych rekompensat za utracone prawo do bezpłatnego węgla dla ponad 235 tys. osób będzie trudną operacją logistyczną. Zapowiedział szeroką kampanię informacyjną w tej sprawie.
Dodał, że trudność polega przede wszystkim na skutecznym dotarciu z informacją do wszystkich uprawnionych osób, które następnie będą miały stosunkowo niewiele czasu na złożenie wniosków o rekompensaty i wymaganych w tym przypadku pisemnych oświadczeń.
- Chcielibyśmy doprowadzić do tego, żeby do świąt, a najlepiej już przed Barbórką (4 grudnia) pieniądze zostały wypłacone rodzinom górniczym. Tym samym 2 mld 350 mln zł trafi na śląski rynek; to także z punktu widzenia gospodarczego bardzo duży ruch, bo ludzie przeznaczą te pieniądze na różne cele - mówił minister.
Zapowiedział, że działania informacyjne dotyczące rekompensat i zasad ich wypłacania będę uruchomione bardzo szybko, jeszcze zanim wejdzie w życie stosowna ustawa (ma być procedowana w Sejmie w przyszłym tygodniu - PAP). Tchórzewski przyznał, że zwykle nie prowadzi się takich działań przed uchwaleniem przepisów, jednak w tym przypadku - jak mówił - jest zgoda polityczna w sprawie przyjęcia ustawy, a cała operacja musi być przeprowadzona w szybkim tempie, by wypłaty rekompensat były możliwe jeszcze w tym roku.
Wzory oświadczeń oraz wniosków o rekompensatę mają być dostępne w różnych miejscach - nie tylko w punktach informacyjnych w kopalniach, ale także w internecie czy lokalnej prasie. "Ustawa będzie obowiązywała do końca roku; musimy szybko zlokalizować wszystkich uprawnionych" - mówił minister, tłumacząc pośpiech w tym zakresie.
Jak zapowiadał wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, projekt - zgłoszony jako poselski - ma być rozpatrywany w Sejmie w przyszłym tygodniu. Kwota rekompensaty ma być zwolniona z podatku dochodowego, co wymaga stosownej zmiany w ordynacji podatkowej.
W czwartek poselski (ale posiadający poparcie rządowe) projekt ustawy o rekompensatach za utracone prawo do bezpłatnego węgla został opublikowany na stronach Sejmu. W uzasadnieniu projektu napisano, że źródłem finansowania wypłat będzie budżet państwa.
Koszt wprowadzenia ustawy wyniesie 2 mld 353,8 mln zł (to jednocześnie maksymalny limit wydatków budżetu państwa na ten cel w tym roku - PAP), przy założeniu, że wszyscy uprawnieni, tj. 235 tys. 376 osób skorzystają z możliwości otrzymania świadczenia rekompensacyjnego w wysokości 10 tys. zł.
Uprawnieni do świadczenia - zgodnie z projektem - są emeryci i renciści, którzy mieli ustalone prawo do emerytury lub renty i pobierali deputat węglowy na podstawie układów zbiorowych pracy i związanych z nimi porozumień w kopalniach, jednak prawo do deputatu zostało im wypowiedziane przed wejściem w życie ustawy. Na rekompensatę mogą także liczyć wdowy, wdowcy i sieroty, otrzymujące renty rodzinne po uprawnionych do deputatu górnikach - w tym przypadku 10-tysięczną rekompensatę dzieli się proporcjonalnie do liczby osób uprawnionych do świadczeń po zmarłym górniku.
Projekt zakłada, że w ciągu 10 dni od wejścia ustawy w życie osoby uprawnione powinny złożyć do właściwego przedsiębiorstwa górniczego (kopalni lub spółki węglowej) wnioski o rekompensatę. Roszczenia dotyczące rekompensat mają wygasnąć po roku od złożenia wniosku. W projekcie ustawy wskazano dane, jakie muszą znaleźć się we wniosku o rekompensatę. Od odmowy jej wypłaty będzie przysługiwać odwołanie do sądu.
Uprawnieni będą też musieli złożyć oświadczenia dotyczące m.in. tego, iż po otrzymaniu rekompensaty nie będą "występować z roszczeniami z tytułu wypowiedzenia układu zbiorowego pracy w zakresie prawa do bezpłatnego węgla". Rekompensaty nie obejmą osób, których roszczenia z tytułu prawa do bezpłatnego węgla podlegają zaspokojeniu na podstawie prawomocnego wyroku sądowego.
Od marca ub. roku w parlamencie jest też obywatelski projekt dotyczący emeryckich deputatów, pod którym środowiska związkowe zebrały ok. 126 tys. podpisów. Przewiduje on coroczną wypłatę ekwiwalentu za deputat ze środków budżetowych przez ZUS, podczas gdy zgodnie z opublikowanym w czwartek projektem poselskim jednorazowa wypłata 10-tysięcznej rekompensaty ma definitywnie zamknąć sprawę deputatów na przyszłość. Autorzy obywatelskiego projektu chcą, by był on rozpatrywany równolegle z poselskim.
Problemy z emeryckimi deputatami rozpoczęły się w 2012 r., kiedy szukające oszczędności spółki węglowe zaczęły wypowiadać prawo do deputatu węglowego dla emerytów i rencistów. W efekcie ci emeryci, wobec których zobowiązania przejęło państwo, nadal dostają deputat, a ci, którzy powinni otrzymywać świadczenia od spółek węglowych, zostali go pozbawieni. Obecnie jest siedem różnych sposobów realizacji tego należnego emerytom świadczenia. Likwidacja bądź zawieszenie prawa do deputatu węglowego dla uprawnionych emerytów i rencistów kopalń czynnych - jak wskazywali prawnicy - byłyby działaniem o charakterze nierównego traktowania, stanowiącym o naruszeniu zasad konstytucyjnych.