- Wydaje się, że (po umowie handlowej) powinien nastąpić wzrost eksportu do USA w przypadku całej Unii. Natomiast gdyby pozostały "cła wzajemne" widzielibyśmy bardzo silne spadki eksportu sięgające 40-50 proc. - powiedział Jan Michałek, profesor UW, podczas seminarium fundacji CASE.
Donald Trump ostatecznie nie poszedł na wyniszczająca wojnę z Unia Europejską i zawarta w minione wakacje umowa handlowa, która zyskała przydomek "mogło być gorzej", okazuje się relatywnie korzystna - pokazują jego badania. Jest tak dlatego, że cła nałożone na innych największych eksporterów do USA, w tym na Chiny, są znacznie wyższe, dzięki czemu - przynajmniej teoretycznie - towary z Europy stają się relatywnie bardziej konkurencyjne.
- Ceny towarów z Unii wzrastają względnie mniej niż z innych regionów - mówił Jan Michałek.
Korzystne zmiany dla eksportu i PKB
Po objęciu urzędu prezydenta USA w styczniu Donald Trump dość szybko rozpoczął nakładanie ceł na amerykańskich partnerów handlowych, wychodząc z założenia, że jeśli USA mają deficyt z jakimś krajem, to powodem jest nieuczciwa konkurencja ze strony tego kraju. Na pierwszy ogień poszli najbliżsi sąsiedzi USA - Meksyk i Kanada.
- W gruncie rzeczy cła amerykańskie odzwierciedlały tylko poziom deficytu USA z danym krajem - mówił Jan Michałek.
2 kwietnia Donald Trump ogłosił "Dzień Wyzwolenia" i taryfy na 88 proc. światowego handlu, w tym ogromne na Chiny, a na Unię Europejską - 20 proc., choć na stal, aluminium i samochody było to 25 proc. Negocjacje umowy handlowej miedzy UE a USA, zakończone w lipcu, przyniosły obniżkę stawki do 15 proc. dla całego importu z Unii oraz kontyngenty na stal i aluminium.
Unia zobowiązała się w zamian do obniżenia do zera ceł importowych na artykuły z USA, gdy ich średni poziom wynosił 3,5 proc. Ma zapewnić także m.in. lepszy dostęp dla amerykańskich produktów rolnych i likwidować bariery pozataryfowe.
Jan Michałek zwraca uwagę, że choć USA mają niewielki udział w eksporcie z Unii, odsetek eksportowanej wartości dodanej jest spory i w przypadku Niemiec wynosi on 12 proc., a krajów Europy Środkowo-Wschodniej od 6 do 8 proc. Dlatego amerykańskiego rynku Unia nie mogła zignorować, a teraz - relatywnie w porównaniu z innymi krajami - niższa stawka celna będzie sprzyjać europejskiemu eksportowi do USA. To może dodatnio wpłynąć na PKB państw Wspólnoty o 0,3 proc., gdy dwukrotnie wyższe "cła wzajemne" doprowadziłyby - według wyliczeń - do spadku PKB w podobnej skali.
- W scenariuszu "ceł wzajemnych" cła (amerykańskie) byłyby ponad dwukrotnie nawet wyższe - mówił Jan Michałek.
- Dla PKB (Unii) zmiany są relatywnie niewielkie, ale jednak dodatnie. W scenariuszu "ceł wzajemnych" byłyby ujemne - dodał.
Jak umowy FTA pomagają handlowi
W tym świetle umowa z USA wygląda na całkiem korzystną, o ile oczywiście nic się nie zmieni. Niemniej nieuchronna jest sytuacja, w której wskutek wprowadzenia ceł nastąpią zmiany w wielkości produkcji w niektórych branżach polskiego przemysłu. Może to spotkać przemysł tekstylny, odzieżowy, produkcję wyrobów ze skóry. Wzrost produkcji powinien nastąpić w branżach sprzętu elektronicznego i elektroniki.
Znacznie mniej korzystny będzie wpływ taryf na gospodarkę amerykańską. Według wyliczeń Jana Michałka, czeka ją silniejszy spadek PKB, który w dłuższym terminie może sięgnąć 0,9 proc.
Pomimo nie tak złej, jak mogłoby się wydawać, umowy z USA, Unia nie może pozwolić sobie na pozostawieniu bez zmian struktury geograficznej swojego eksportu. Powinna starać się o umowy handlowe obniżające wzajemne stawki z innymi partnerami. Powinna poszukiwać nowych rynków dla swojego eksportu. Dotyczy to zwłaszcza państw naszego regionu, czyli V4 (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry), które charakteryzują się tym, że handlują na relatywnie bliskie odległości, a daleka Azja czy Ameryka Południowa ma dla ich obrotów niewielkie znaczenie.
- Udział krajów poza UE w eksporcie dla V4 pozostaje relatywnie niewielki (…) Mogą pomagać porozumienia o wolnym handlu z krajami trzecimi - powiedział Jan Hagemejer, prezes fundacji CASE, profesor UW.
Według jego wyliczeń umowy o wolnym handlu (FTA) przeciętnie zwiększają o 10 proc. handel pomiędzy partnerami. W przypadku państw V4 zwiększają eksport o 4,5 proc. i import o 8,5 proc.
- To bardzo ważne, w jakim stopniu nasz eksport potrafi korzystać ze stref wolnego handlu
- Nie w pełni wykorzystywaliśmy preferencje celne - powiedział Marek Wąsiński, kierownik Zespołu Gospodarki Światowej w Polskim Instytucie Ekonomicznym.
Umowa z Mercosurem to strzał w dziesiątkę
Polskie firmy na odległe geograficznie rynki eksportują jednak niewiele. Dlaczego?
- Trzeba mieć do tego duże firmy (…), w Polsce szansa na to jest stosunkowo niewielka, ale dużo większy udział ma eksport pośredni, w ramach globalnych łańcuchów wartości - mówił Jan Michałek.
Dla Unii duże znaczenie w procesie dywersyfikacji powiązań i partnerstw handlowych miałaby umowa z krajami Mercosur. Co do jej statusu nadeszły niedawno sprzeczne informacje z samej Komisji Europejskiej, a wiadomo, że sprzeciwiał się jej polski rząd, będąc pod silna presją krajowych środowisk.
Jan Hagemejer mówił, że kraje Mercosur mają zaledwie 2,5 proc. udziału w unijnym handlu, co przekłada się na niespełna 60 mld euro. Rynek Unii jest dla nich natomiast bardzo ważny, bowiem kierują na niego ok. 15 proc. swojego całkowitego eksportu. Duży udział w eksporcie do Mercosur mają towary przemysłowe, chemiczne, a w imporcie głównie towary rolne, minerały i żywność. Równocześnie ok. 60 proc. towarów, które importują kraje Mercosur, Unia eksportuje. To świetnie dopasowane puzzle.
- Kompatybilność jest bardzo duża, ale Unia będzie miała większy potencjał wzrostu eksportu niż Mercosur (…). Nastąpiłyby niewielkie negatywne efekty dla rolnictwa i wzrost produkcji w przemyśle w wyniku umowy - mówił Jan Hagemejer.
- Umowa z Mercosurem (…) także ma wymiar strategiczny. Chodzi o to by chronić swoje znaczenie na tych rynkach wobec Chin - dodał Marek Wąsiński.
Jacek Ramotowski
















