Wzrost obrotów przy spadku sprzedaży. Producenci żywności obawiają się utrzymania tendencji
W 2022 r. inflacja skłoniła największe firmy produkujące żywność do wielokrotnych podwyżek. Doprowadziły one do wzrostu obrotów i zysków, jednak nie do zwiększenia sprzedaży, zwłaszcza pod koniec roku. W 2023 r. produkty spożywcze mają ponownie zdrożeć. Producenci obawiają się, że inflacja wpłynie na zmniejszenie sprzedaży, a w dłuższej perspektywie także rentowności.
- Uważamy, że swój najwyższy poziom osiągnęła stopa inflacji, ale ceny jeszcze nie - powiedział kilka dni temu Graeme Pitkethly, dyrektor finansowy brytyjskiej korporacji żywnościowej Unilever. Podobna opinię wyraził Hugh Johnston, dyrektor finansowy PepsiCo. Jego zdaniem ceny wciąż nie dotarły do swojej maksymalnej granicy i przynajmniej w pierwszej połowie tego roku będzie mocno odczuwalna inflacja kosztowa, wymuszona coraz droższymi produktami, opakowaniami i transportem.
Podwyżki zapowiedziała już też Coca-Cola. Choć - jak zapewnił kierujący grupą James Quincey - w porównaniu z 2022 rokiem, tempo wzrostu cen będzie wolniejsze.
Od 5 do 7 proc. - tyle mają podrożeć w tym roku wyroby Kellogg'sa. "Odpowiedzialny" wzrost cen zapowiedziało też Nestlé. Jeden z największych na świecie producentów żywności poinformował, że podwyżki potrwają do grudnia, "bo firma wciąż nie przerzuciła pełnych kosztów na konsumentów".
Na wzrost cen nie tylko narzekają kupujący, ale też producenci. Wskazują oni, że osiągnięte w 2022 r. wyniki finansowe, w większości wskazujące na większe obroty i zyski, są rezultatem przede wszystkim wzrostu inflacji, a nie wolumenu sprzedaży. Jego spadek widać przede wszystkim w ostatnim kwartale roku, kiedy ceny produktów po raz kolejny poszły w górę. Taka tendencja szkodzi rentowności - ostrzegają koncerny.
Przykładem jest Unilever - korporacja łącząca blisko 400 marek na całym świecie, do której należą m.in. Knorr i Lipton. W 2022 roku zarobiła ona ponad 60 mld dolarów, o 14,5 proc. więcej niż w 2021 r. Jednak mimo wzrostu zysków, przez podwyżki przekraczające w minionym roku 11 proc., wolumen sprzedaży produktów firmy spadła o 2 proc. Koncern obawia się, że z powodu inflacji w pierwszej połowie tego roku przychody skurczą się nawet o 1,5 mld euro, a sprzedaż po raz kolejny spadnie.
Pepsico - jeden z największych na świecie sprzedawców napojów i produktów spożywczych, właściciel m.in. Pepsi i Doritos, miniony rok zakończył sprzedażą w wysokości prawie 86,4 miliardów dolarów. To o 8,7 proc. więcej niż rok wcześniej. Jednak tam też lepsze wyniki finansowe były rezultatem prawie 14 proc. wzrostu cen, a nie wielkości sprzedaży. Ta w wymiarze rocznym pozostała bez zmian - na poziomie z 2021 r. Analizując kwartalne wyniki w ostatnich trzech miesiącach, kiedy było najdrożej i wzrost cen osiągnął 16 proc., wolumen sprzedaży spadł w Pepsico o 2 proc.
Spadek popytu w 2022 roku odczuła też Coca-Cola. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek świata zamknęła miniony rok obrotem na poziomie 43 miliardów dolarów - o 16 proc. większym niż rok wcześniej. W ostatnim kwartale, po podniesieniu cen do 12 proc., sprzedaż zmalała o 1 proc. Spadek o 2,6 proc. zanotował w ostatnich miesiącach 2022 r. też Nestlé - właściciel m.in. Winiarów i Nescafe. W całym 2022 roku koncern podniósł ceny o ponad 10,1 proc.
Eksperci obawiają się, że utrzymanie podobnej tendencji w 2023 r. może wpłynąć na rentowność firm, również tych największych. Aby tak się nie stało - wskazują - zapowiadanym przez nie podwyżkom cen powinien towarzyszyć wzrost popytu, a także zmniejszenie kosztów. Jeśli nie zmaleją - ostrzegają analitycy rynku - wzrost cen produktów może ich nie zrównoważyć. Na razie perspektywy nie są najlepsze. - Niektóre koszty zaczęły spadać od jesieni, ale ogólny obraz sytuacji wciąż jest ponury - przyznał przed kilkoma dniami Mark Schneider, dyrektor generalny Nestle.
Ewa Wysocka
