​Hipoteki wciąż szorują po dnie. Nie ma zwiastunów poprawy

Sytuacja na rynku kredytów hipotecznych jest dramatyczna. O blisko 70 proc. spadła w październiku liczba i kwota wniosków o kredyt hipoteczny. Optymistyczne sygnały sprzed miesiąca okazały się fałszywe. To efekt braku zdolności kredytowej. Na razie nic nie zapowiada zmiany.

W październiku 2022 r. o kredyt mieszkaniowy wnioskowało łącznie 13 tys. potencjalnych kredytobiorców, w porównaniu do 39,6 tys. rok wcześniej - jest to spadek o 67 proc. W porównaniu do września 2022 r. liczba osób wnioskujących o kredyt mieszkaniowy również spadła o 4,1 proc.

- Październikowy odczyt BIK Indeksu Popytu na Kredyty Mieszkaniowe potwierdza, że podwyżki stóp procentowych, zaostrzenie wymogów regulacyjnych oraz obawy przed skutkami spowolnienia gospodarczego, a nawet możliwej recesji, nie tylko skutecznie, ale i prawdopodobnie na dłużej zamroziły popyt na kredyty mieszkaniowe - komentuje prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Grupy BIK.

Reklama

Październikowa wartość Indeksu, pomimo tego, że nie jest najniższą w historii pomiaru, to jest jedną z najniższych. Jak pisaliśmy miesiąc temu, po wrześniowych danych optymiści w tym niewielkim wzroście liczonym do poprzedniego miesiąca upatrywali pierwszych oznak "życia" na tym rynku. To się jednak nie ziściło.

Brak zdolności kredytowej odcina od możliwości kupna mieszkania

- Wrześniowe małe światełko w tunelu związane z tym, że po raz pierwszy od 6 miesięcy w ujęciu m/m mieliśmy wówczas wzrost liczby wnioskodawców, w październiku szybko zgasło i wróciliśmy do trendu spadkowego w ujęciu miesięcznym. Zobaczymy, co się wydarzy w kolejnych miesiącach. Nadal w grze jest raczej scenariusz negatywny, w którym zarówno liczba wnioskujących, jak i średnia kwota wnioskowanego kredytu nie rosną. Aby popyt się odmroził, konieczne jest istotne zwiększenie zdolności kredytowej, która zależy od trzech czynników: stóp procentowych, wynagrodzeń i cen nieruchomości. Na ten moment najbardziej prawdopodobny jest spadek cen nieruchomości. Nie liczyłbym jednak na jakieś spektakularne obniżki, które istotnie zwiększyłyby zdolność kredytową, a tym samym pobudziły popyt na kredyty mieszkaniowe. Głównym czynnikiem jest jednak wysokość stóp procentowych, ale raczej nie zanosi się na szybkie ich obniżenie, raczej przeciwnie - mówi prof. Waldemar Rogowski.

Głównym winowajcą są wysokie stopy procentowe

W ostatnich tygodniach ożywiła się dyskusja dotycząca dodatkowego bufora uwzględnianego przez banki przy badaniu zdolności kredytowej. W marcu Komisja Nadzoru Finansowego podniosła go z 2,5 do 5 pkt proc.

Prezes PFR Paweł Borys w rozmowie z Interią powiedział, że biorąc pod uwagę wysoki poziom stóp procentowych, obecnie jest mniejsze uzasadnienie dla utrzymywania aż tak dużego, 5-procentowego bufora stosowanego w analizie zdolności kredytowej przy udzielaniu przez banki kredytów hipotecznych. Jego zdaniem jest już przestrzeń do tego, żeby przynajmniej o połowę ten wymagany bufor obniżyć, najpierw dla kredytów o czasowo stałej stopie oraz kredytów hipotecznych opartych o nową stawkę referencyjną WIRON, która już od końca tego roku będzie publikowana przez GPW Benchmark.

Trzeba jednak pamiętać, że zdolność kredytowa spadła drastycznie przede wszystkim w związku ze wzrostem stóp, a dodatkowy bufor się do tego dokłada, ale nie jest decydujący. Brak dostępu do kredytów hipotecznych przekłada się na problemy ze znalezieniem mieszkań na wynajem oraz bardzo wysoki wzrost czynszów najmu.

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kredyt hipoteczny | bank | KNF | zdolność kredytowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »