Precz ze spekulacją mieszkań?

Andrzej Aumiller, minister budownictwa, zapowiedział, że dzięki partnerstwu publiczno-prywatnemu (PPP) do końca 2012 r. powstanie w Polsce 1,7 mln mieszkań. Szef resortu budownictwa szumnie zapowiada budowę 1,7 mln mieszkań. To pomysły z kapelusza ? twierdzą eksperci.

Precz ze spekulacją. - Kładziemy nacisk na partnerstwo publiczno-prywatne z udziałem gruntów gminy i skarbu państwa. Będzie można przełamać wysokie ceny mieszkań, dziś nieadekwatne do ponoszonych kosztów, a wynikające ze spekulacji cenami gruntów - mówił Andrzej Aumiller.

Na czym polega ten chytry plan?

Program ma wspierać gminy w dopłatach do kredytów na inwestycje infrastrukturalne. Agencje skarbu państwa lub gminy, które będą odpowiedzialne za wniesienie gruntu, będą mogły tworzyć spółki z podmiotami prywatnymi. Za uzbrojenie terenu i wybudowanie osiedla odpowiedzialny będzie inwestor. Według ministra 70 proc. takich mieszkań byłoby sprzedawanych po kosztach wytworzenia obywatelom wskazanym przez gminy, a 30 proc. mogliby sprzedać po cenach rynkowych deweloperzy. Cena metra kwadratowego domów szeregowych wyniosłaby 2,2 tys. zł, a wolno stojących 2,5 tys. zł. W koszt tych mieszkań, przeznaczonych dla młodych małżeństw, nie będzie wliczona cena gruntu. Nie będzie można ich sprzedać przez kolejne 15 lat, a jedynie odstąpić gminie po cenie zakupu.

Reklama

- Nie jest to panaceum na budownictwo mieszkaniowe, lecz kolejne rządowe fajerwerki, służące tylko skierowaniu uwagi na problemy trzeciorzędne. Każda instytucja i przedsiębiorca będzie się bronić przed PPP - mówi Roman Nowicki, przewodniczący Kongresu Budownictwa.

Gminy sceptyczne

- Rządowych pomysłów nie da się przeprowadzić bez uwolnienia gruntów, które obecnie należą do kilku agencji rządowych, m.in. Agencji Nieruchomości Rolnych. Związek Miast Polskich (ZMP) od lat postuluje, by je zlikwidować i przekazać zarządzane grunty samorządom. Bez skutku. Ustawa o PPP jest skomplikowana i się nie sprawdza ? mówi Ryszard Grobelny, prezydent Poznania i prezes ZMP.

Jego zdaniem, odgórne ustalanie cen i zasad przyznawania mieszkań nie ma sensu.

- Ceny materiałów budowlanych i robocizny nie wszędzie są jednakowe. Siła nabywcza mieszkańca Piły, Poznania czy Warszawy też jest inna - wyjaśnia prezydent.

- Idea jest piękna, ale nie do zrealizowania. Gminy nie mają wolnych gruntów. Mają je rządowe agencje, które najpierw musiałyby je przekazać samorządom. Nierealne są również ceny, które proponuje rząd. Nie da się już wybudować domu szeregowego za 2,2 tys. zł za mkw. Jeżeli rząd chce wspierać rozwój budownictwa mieszkaniowego, niech przekaże grunty zarządzane przez rządowe agencje gminom.

Nie trzeba też uruchamiać PPP - mówi Józef Grzegorz Kurek, burmistrz mazowieckiego Mszczonowa. Proponuje uruchomienie preferencyjnych kredytów hipotecznych dla najbiedniejszych i pomoc w uzyskaniu pieniędzy na wkład własny.

Zdaniem Edwarda Szwarca, wiceprzewodniczącego Związku Pracodawców Budownictwa, aby plany ministra zostały zrealizowane, rocznie w Polsce musiałoby powstać około 300 tys. mieszkań. Teraz budujemy trzy razy mniej.

Anna Pronińska, AZA, PAP

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »