Oddzielić doradztwo od służby publicznej
Rozmowa z prof.Witoldem Modzelewskim przewodniczącym Krajowej Rady Doradców Podatkowych, prezesem zarządu Instytutu Studiów Podatkowych
- Panie profesorze, dlaczego doradcy podatkowi tak mocno krytykują rządową propozycję przyznania osobom usługowo prowadzącym księgi rachunkowe prawa wykonywania czynności przewidzianych dotychczas dla doradców, w tym wypełniania PIT-ów osób fizycznych?
prof. Witold Modzelewski- Uprawnienie, które ma być nadane tym osobom, nie dotyczy żadnych prostych PIT-ów, tylko wszystkich deklaracji. Jest to celowa mistyfikacja, wprowadzająca w błąd Sejm oraz opinię publiczną. Treść projektu jest jednoznaczna: te osoby mają świadczyć usługi składania w imieniu i na rzecz podatnika wszelkich deklaracji podatkowych lub udzielania im pomocy w tym zakresie. Zmistyfikowany obraz tej nowelizacji ma przesłonić jej rzeczywistą treść: udzielanie pomocy w zakresie wszelkich deklaracji podatkowych dotyczy przecież również wielkich koncernów.
Doradca podatkowy to zawód objęty ustawowymi ograniczeniami, np. nie może być pracownikiem administracji. Nie dotyczy to "usługowców", którzy mogą jednocześnie wykonywać wszelkie zawody. Stwarza się tym samym ryzyko wykonywania przez te osoby usług doradczych, np. na podstawie umowy zlecenia, które to osoby są jednocześnie zatrudnione w firmach konkurencyjnych, a także w organach państwa.
Gdyby tak brzmiał projekt ustawy, jak uzasadnia go rząd, to mielibyśmy nieporównywalnie mniej zastrzeżeń. Jest jeszcze jedna mistyfikacja. Uzasadniając ten pomysł projektodawcy twierdzą, że osoby te są świetnie przygotowane do składania PIT-ów. Zakres zagadnień objętych egzaminem "usługowców" jest uregulowany w rozporządzeniu, którego widać nikt nie przeczytał.
Na przykład, osoba fizyczna składająca PIT może mieć np. dochody z zagranicy, czyli aby jej doradzać, trzeba znać umowy o zapobieganiu podwójnemu opodatkowaniu. Tymczasem wspomniany zakres zagadnień egzaminacyjnych nie zawiera międzynarodowego prawa podatkowego. Egzamin ten przygotowuje do prowadzenia ksiąg rachunkowych, a nie doradzania podatnikom właśnie w dziedzinie PIT-ów. Widać, że naprędce buduje się ideologię tej zmiany nawet bez znajomości rzeczy. Jej rzeczywisty cel musi więc być inny.
- Zarzuca się doradcom, że bronią swego rynku przed księgowymi. Czy to nie jest prawdziwy powód krytyki projektu?
prof. Witold Modzelewski- Doradca podatkowy nie jest zawodem, który jest wykonywany "sesyjnie" w okolicach 30 kwietnia, tylko przez cały rok. Pomoc raz do roku przy składaniu PIT-ów ma marginalne znaczenie dla doradców podatkowych wykonujących swój zawód. Gdyby krytykowany projekt miał taką treść, jak przedstawia się oficjalnie, nie byłoby naszego sprzeciwu.
My jednak walczymy w obronie zasady, która nie dotyczy bezpośrednio naszych interesów. Trzecią bowiem mistyfikacją jest pogląd, że nowe uprawnienie doradcze osób usługowo prowadzących księgi spowoduje (jakoby) spadek cen za wypełnianie PIT-ów. Obecnie wynagrodzenie to wynosi ok. 30 zł. Biorąc pod uwagę ostrą konkurencję w tym zakresie, gdzie funkcjonuje 7 tys. doradców podatkowych, kilka tysięcy biegłych rewidentów, 20 tysięcy radców prawnych, 5 tys. adwokatów i około 3 tys. różnych spółek, to pojawienie się nawet kilku tysięcy nowych podmiotów świadczących te usługi nie ma jakiegokolwiek znaczenia dla poziomu cen, które już dziś są bardzo niskie.
- Czy rządowa propozycja oznacza zatem, że każdy, kto ma zaświadczenie o zdaniu egzaminów na usługowe prowadzenie ksiąg, mógłby bez żadnych ograniczeń udzielać porad wszystkim podatnikom, w tym np. wielkim korporacjom?
prof. Witold Modzelewski- Tak jest w rzeczywistości. Świadectwo kwalifikacyjne stwierdza jednak tylko posiadanie określonych kwalifikacji, a nie status zawodowy. Doradca podatkowy natomiast to również zawód objęty ustawowymi ograniczeniami, np. nie może być pracownikiem administracji, nie może być głównym księgowym w innej firmie itp. Nie dotyczy to "usługowców", którzy mogą jednocześnie wykonywać wszelkie zawody.
Stwarza się tym samym oczywiste ryzyko wykonywania przez te osoby usług doradczych, np. na podstawie umowy zlecenia, które to osoby są jednocześnie zatrudnione w firmach konkurencyjnych, a także w organach państwa. Gdyby w tej samej nowelizacji zmieniono ustawę o rachunkowości, wprowadzając zakaz zatrudniania "usługowców" w administracji rządowej, nie byłoby problemu. Jednak tego nie zrobiono, mimo że w tej samej ustawie nowelizuje się również ustawę o rachunkowości. Tak więc za zgodą czy bez zgody zwierzchników usługi te będą mogli wykonywać pracownicy organów państwa, czego nawet nie wykluczono, prezentując ten projekt i mówiąc o pewnych patologiach w tym zakresie. Gdyby więc osoby te miały zajmować się tylko prostymi PIT-ami pracowników, emerytów nieosiągających dochodów ze źródeł zagranicznych, a "usługowcy" objęci byliby zakazem zatrudnienia w organach administracji, wówczas nasza ocena tego projektu nie byłaby negatywna, gdyż interes publiczny byłby chroniony.
- Dlaczego zatem Ministerstwo Finansów jest głuche na państwa argumenty?
prof. Witold Modzelewski- Mamy do czynienia ze swoistą recydywą. Przeżywaliśmy już to raz w latach 1999-2001: wówczas Sejm jednoznacznie odrzucił analogiczne pomysły przedłożone przez ówczesny rząd. Wielokrotnie przedstawialiśmy powyższe argumenty, które jednoznacznie wskazują wady tego pomysłu.
Paradoksalnie to my stoimy na straży prawidłowości funkcjonowania państwa. Między działalnością doradczą a służbą publiczną musi być postawiona nieprzekraczalna bariera. Przecież nie wchodzi w grę, żeby np. prokurator zajmował się jednocześnie pisaniem pism procesowych, a sędziowie po godzinach zajmowali się obsługą prawną - a tu stwarza się analogiczną furtkę.
- Czy można być pewnym, że w obecnym stanie prawnym po cichu te osoby tego nie robią? Może resort chce tylko zalegalizować ten proceder?
prof. Witold Modzelewski- Być może, ale to bardzo zły pomysł. Nie warto legalizować tego, co może zagrozić funkcjonowaniu państwa i, co równie istotne, także podatnikom.
Usługowcy nie są bowiem objęci nakazem zachowania tajemnicy zawodowej. Jeżeli zatem przy okazji świadczenia tych usług "usługowiec:" poweźmie podejrzenie o popełnieniu przestępstwa, w tym skarbowego, będzie musiał złożyć doniesienie do prokuratury. Oznacza to, że ujawnienie swoich problemów tym podmiotom jest dla podatnika po prostu groźne. Tak jak lekarz, każdy doradca musi być objęty tajemnicą zawodową, aby ten, kto mu powierza swoje problemy, mógł bez przeszkód to zrobić.
- Kiedy doradcy nie wiąże tajemnica zawodowa?
prof. Witold Modzelewski- Są tylko dwie sytuacje. Może nas zwolnić z tajemnicy zawodowej prokurator w związku z toczącym się postępowaniem karnym, a drugą sytuacją są przepisy "o praniu brudnych pieniędzy", które zobowiązują do ujawnienia określonych informacji.
- Zatem organy podatkowe nie mogą żądać od doradcy podatkowego informacji na temat podatnika?
prof. Witold Modzelewski- Absolutnie nie. Natomiast osobę usługowo prowadzącą księgi rachunkowe mogą wezwać i mogą żądać od niej ujawnienia informacji o podatniku.
- Czy można zatem postawić tezę, że w tym sporze najważniejszy jest podatnik?
prof. Witold Modzelewski- Ależ oczywiście. To jest święta prawda. Nasza krytyka tego pomysłu nie jest jakimkolwiek lobbingiem zawodowym, a jeśli jest to lobbing, to w interesie publicznym i w interesie podatnika. Podatnik w starciu z państwem jest stroną słabszą. On ma prawo do obrony. Wykonując swoją misję, ślubujemy bronić w imię etyki i prawa jego dobra. Jeśli tworzy się przepisy prowadzące do pomieszania działalności publicznej i usług doradczych, to tworzymy po prostu złe prawo, które niczemu dobremu nie służy. Celowo więc mistyfikuje się rzeczywistą treść nowelizacji, przedstawiając to tak jakbyśmy walczyli o swoje wąsko pojęte interesy.
- Ale przecież sytuacja podatnika po wejściu naszego kraju do Unii uległa skomplikowaniu, coraz trudniej radzi sobie bez doradcy.
prof. Witold Modzelewski- Wspólnota Europejska niesie ze sobą najtrudniejszą wersję prawa podatkowego. Podatnik potrzebuje więc ustawowych gwarancji, że to, co będzie na jego rzecz robione, będzie zgodne z ładem moralnym państwa prawnego. Stąd nasza determinacja. Opór ze strony projektodawców broniących tych pomysłów musi więc budzić głębokie zastanowienie.
- Czego oczekuje pan profesor ze strony posłów? Zrozumieją oni te argumenty? Komisja opowiedziała się raz przeciwko rządowej propozycji, następnie ją poparła?
prof. Witold Modzelewski- Parlament jest miejscem gry politycznej. Najgorszym wariantem byłoby uchwalenie powyższej propozycji, która obecnie już pochodzi z ław opozycji, bo wówczas wielkim przegranym będzie interes publiczny. Jeżeli posłowie (w co nie wierzę) w imię kompromisu politycznego chcieliby poświęcić to dobro, straciłby zarówno fiskus, jak i podatnicy.
Wiesława Moczydłowska