Podatkowe obiecanki
Ostatnio niemal codziennie zgłaszane są przeróżne propozycje zmian podatkowych. Ich autorami są przedstawiciele partii politycznych, organizacji przedsiębiorców czy związków zawodowych. Wprowadzenie w życie niektórych z tych pomysłów nie tylko doprowadziłoby do dalszego zagmatwania przepisów, ale również zwiększyłoby obciążenia fiskalne znacznej części podatników.
Dwie najbardziej poważne propozycje to wprowadzenie 50-proc. stawki dla najbogatszych i likwidacja kosztów uzyskania przychodów, a w zamian wprowadzenie tzw. ulgi aktywizacyjnej. Oba projekty były pomysłami Sojuszu Lewicy Demokratycznej, choć wprowadzenie nowej stawki podatkowej dla najbogatszych postulowała również Samoobrona. Przy czym Samoobrona zaproponowała 50 proc. podatku dla zarabiających od 12 tys. zł miesięcznie. Natomiast SLD nie miała jeszcze sprecyzowanych szczegółów odnośnie do nowej stawki. Pracowano tylko nad takim rozwiązaniem, aby znaleźć rozsądny próg podatkowy dla 50-proc. podatku, aby nie "zrobił krzywdy podatnikom". Jak się jednak okazało, pomysł ten upadł. Został skrytykowany zarówno przez premiera Marka Belkę, jak i przez ministra finansów Mirosława Gronickiego.
Według Marka Belki w rządzie nie ma pomysłu na wprowadzenie 50-proc. stawki, gdyż w obecnym budżecie nie ma założeń dotyczących zmiany stawek podatkowych.
Ministerstwo Finansów natomiast jest w ogóle przeciwne "majstrowaniu" przy podatku dochodowym. Jak podkreślił Mirosław Gronicki, stworzenie prostego systemu podatkowego jest celem jak najbardziej słusznym, ale nie poprzez zabieranie jednym, aby dać drugim.
Bez ulgi aktywizacyjnej
Podobny los spotkał pomysł likwidacji kosztów uzyskania przychodu i wprowadzenia - w zamian - tzw. ulgi aktywizacyjnej dla najbiedniejszych. Minister finansów podkreślił, iż zawsze można pracować nad doskonaleniem systemu podatkowego. Natomiast jeśli chodzi o konkretne propozycje, które należałoby uwzględnić w ustawie budżetowej, to niestety pozostało już na nie bardzo mało czasu, a robienie czegoś na szybko, bez przemyślenia, może doprowadzić do sytuacji, że obecny dość ułomny system podatkowy mógłby stać się jeszcze bardziej zepsuty.
Degresywna kwota wolna
OPZZ jest za wprowadzeniem w systemie podatkowym degresywnej kwoty wolnej od podatku. Miałoby to na celu pomóc osobom o najniższych dochodach. Postulat ten - zdaniem OPZZ - wynika z potrzeby realizacji konstytucyjnej zasady społecznej gospodarki rynkowej. Konsekwencją wprowadzenia tej zmiany byłoby to, że osoby najmniej zarabiające miałyby prawo do wyższej kwoty wolnej od podatku. Natomiast dla osób lepiej zarabiających kwota wolna zmniejszałaby się wraz ze wzrostem dochodów.
Inny pomysł zgłasza Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych. Postuluje wprowadzenie jednolitej 19-proc. stawki podatkowej zarówno dla prowadzących działalność gospodarczą, jak i dla osób fizycznych niezajmujących się taką działalnością. Mając jednak na uwadze kłopoty z budżetem oraz fakt, że dług publiczny w stosunku do PKB przewyższył 50 proc., pomysł ten został odłożony na później. Według konfederacji, skupić się trzeba na kompleksowym podejściu do podatków poprzez zmianę systemu podatkowego i jego elementów tak, aby był on spójny, jasny i przejrzysty. Jednym z warunków takiego założenia miałoby być opracowanie jednej ustawy podatkowej obejmującej np. PIT i CIT przewidującej 19-proc. podatek liniowy.
Jednolite 15 procent
Z kolei Platforma Obywatelska jest za tym, aby wprowadzić jednolitą 15-proc. stawkę dla wszystkich podatków, czyli PIT, CIT i VAT. Jednak według Platformy Obywatelskiej postulowane zmiany trzeba by poddać analizie ekspertów, która precyzyjnie określi skutki budżetowe wprowadzenia takich pomysłów.
Liga Polskich Rodzin nie przewiduje rewolucji w systemie podatkowym i z zasady nie jest zwolennikiem "odbierania bogatym, a dawania biednym". System podatkowy, według LPR, ma być nakierowany na pomoc dla rodzin wielodzietnych poprzez stworzenie im ulg podatkowych. Głównym założeniem LPR jest więc większa kwota wolna w PIT dla rodzin wielodzietnych.
Mało czasu na zmiany
W konstytucji określono jedną z fundamentalnych zasad obowiązujących w demokratycznym państwie prawa - zasadę ochrony zaufania do państwa i stanowionego przezeń prawa. Przejawia się ona również w tym, że ustawy podatkowe powinny być uchwalone odpowiednio wcześniej, aby obywatele mogli zapoznać się ze zmianami i nie być zaskakiwani pomysłami podatkowymi w ostatniej chwili. Zwrócił na to już uwagę Trybunał Konstytucyjny w 1995 r. stwierdzając, że zmiany podatkowe na następny rok podatkowy powinny być dokonywane do 30 listopada roku poprzedniego. Jest więc mało prawdopodobne, by proponowane przez partie polityczne zmiany zostały uchwalone już na 2005 r.
Najbardziej rozbudowaną propozycję zmian przedstawia Prawo i Sprawiedliwość. Dla dochodów osiąganych przez osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej proponuje w pierwszym okresie (2-3 lata) dwie stawki podatkowe w wysokości 18 proc. i 32 proc. Próg podatkowy dla wyższej stawki podatkowej ma wynosić kwotę rocznych dochodów stanowiących czterokrotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w gospodarce (czyli około 120 tys. zł rocznie). Według założeń PiS, kwota wolna od podatku powinna być ustanowiona na poziomie dwóch przeciętnych miesięcznych wynagrodzeń, czyli około 5 tys. zł brutto, i powinna być powiększana w rocznych rozliczeniach o określoną kwotę na każde dziecko w rodzinach o niskich dochodach. Oznacza to, że prawie wszystkie dochody z pracy obłożone byłyby jednolitą stawką podatku dochodowego. Rozwiązanie to miałoby być korzystniejsze dla gospodarki i osób najmniej zarabiających niż podatek liniowy, nawet jeśli miałby on wynosić 15 proc. (przy likwidacji ulg i kwoty wolnej od opodatkowania).
Dariusz M. Malinowski, wiceprzewodniczący Krajowej Rady Doradców Podatkowych
Pomysły zmian podatkowych, szczególnie te dotyczące podatków dochodowych, jakie ostatnio się pojawiały, oceniam negatywnie. Są to jedynie populistyczne hasła o małym znaczeniu ekonomicznym. W proponowanych rozwiązaniach nie widać myślenia strategicznego, przyszłościowego. Jest to typowa licytacja partii politycznych. Generalnie - być może ze względu na wysoki stopień bezrobocia - słychać postulaty, aby coś odebrać osobom opodatkowanym w drugim i trzecim progu podatkowym na rzecz osób zarabiających najmniej. Niestety, takie pomysły to mikroskopijne skutki dla budżetu. Dodatkowo padają argumenty zupełnie nie merytoryczne, że trzeba się podzielić, że ważny jest solidaryzm społeczny. Jednak trzeba pamiętać, że takie rozwiązania powodują zwiększenie obciążeń podatkowych dla podatników, a ich skutki będą odwrotne do pożądanych. Najlepszym przykładem dobrych działań w naszym systemie podatkowym były działania związane z obniżaniem stawek podatków pośrednich, w tym przypadku akcyzy na niektóre wyroby, co spowodowało wzrost wpływów kwotowych z akcyzy, czy też ostatnio - obniżenie stawki CIT, co dało wzrost wpływów do budżetu z tego podatku. Zatem wydaje się, że droga jest prosta - upraszczać system. Również doradcy podatkowi chcieliby bardziej jasnego systemu. Doradca podatkowy, który wie, w jakich ramach prawnych się porusza i może oczekiwać pewnych zachowań ze strony państwa, może w sposób bardziej precyzyjny zoptymalizować zobowiązanie podatkowe swojego klienta.
Grzegorz Maślanko, senior menedżer w departamencie doradztwa podatkowego HLB Frąckowiak i Wspólnicy Sp. z o.o. w Poznaniu
Można zauważyć, że "dołożenie" nowego przedziału skali podatkowej i przypisanie do niego wyższej stawki nie dotknęłoby przedsiębiorców opodatkowanych według liniowej stawki 19 proc. To dobrze, zważywszy fakt, że skłonność do inwestowania i potencjał finansowy tej grupy podatników wpływają bezpośrednio na tworzenie nowych miejsc pracy i zdolność do lepszego opłacania pracowników najemnych, a tym samym na sytuację materialną wielu podatników gorzej sytuowanych. Opodatkowanie dochodów według stawki 50 proc. uderzyłoby przede wszystkim w najlepiej zarabiających pracowników najemnych. Trudno doszukać się uzasadnienia dla takiego wybiórczego rozkładania ciężarów podatkowych.
Ewa Matyszewska, Bogdan Świąder