Minister ostro o błędach w komisjach. "To nie pomyłki, to fałszerstwa"
Wicepremier Krzysztof Gawkowski (Lewica) wyraził nadzieję, że szybko zostaną wyjaśnione kwestie "dotyczące pomyłek wyborczych czy fałszerstw", do których mogło dojść w trakcie wyborów prezydenckich. Jego zdaniem, wiele komisji obwodowych w całym kraju "pomyliło się w podobny sposób".
Gawkowski w poniedziałek, w trakcie konferencji odbywającej się w Gdańsku, był pytany przez dziennikarzy m.in. o doniesienia dotyczące rzekomych nieprawidłowości w trakcie wyborów prezydenckich. Wicepremier i minister cyfryzacji w rządzie Donalda Tuska podkreślił, że Państwowa Komisja Wyborcza powinna szybko się tym zająć i rozwiać wątpliwości.
"Nie może być tak, że tydzień po wyborach okazuje się, że jeden kandydat ewidentnie w komisjach tracił, a drugi ewidentnie zyskiwał" - powiedział wicepremier.
"Wierzę, że szybko wyjaśnimy kwestię dotyczącą tych pomyłek wyborczych, bo to już chyba nawet nie pomyłki, tylko fałszerstwa. Wiele komisji obwodowych w całym kraju pomyliło się w podobny sposób" - ocenił polityk Nowej Lewicy.
Dodał, że w wyborach zachodzą pomyłki i "nie jest to nic nadzwyczajnego". Zaznaczył przy tym, że należy się zastanowić, czy w przypadku ostatnich wyborów nie była to "zorganizowana pomyłka, czyli fałszerstwo, które miało cel operacyjny bardzo prosty, to znaczy doprowadzenie do zmiany wyników protokołów końcowych w komisjach obwodowych" - powiedział.
"Dzisiaj nie ma mowy o podważaniu wyników wyborów, ale jest mowa o podważaniu wyników w komisjach obwodowych, więc im szybciej będziemy wiedzieli, co jest na stole, tym łatwiej unikniemy tego, że ktoś będzie podważał wybory i ich wyniki" - dodał.
Zaznaczył, że nie chciałby w przyszłości podobnych pomyłek wyborczych przy protokołach w komisjach obwodowych, bo to - jak ocenił - podważa samą ideę demokracji. "Trudno mi jest uwierzyć, że w wielu miejscach w Polsce ludzie mylili się w taki sam sposób, to znaczy kandydat, który przegrał, nagle wygrywał w ostatecznym zliczeniu głosów i odwrotnie. To już nie wygląda wtedy na pomyłkę, tylko na celowe działanie" - stwierdził.
Krzysztof Gawkowski na pytanie dziennikarzy o ewentualne zmiany na stanowisku premiera odpowiedział, że "zmiany w rządzie będą", natomiast "nie ma mowy o tym, żeby zmienić premiera". "Nie wierzę, żeby dzisiaj ktoś w Platformie Obywatelskiej mógł wziąć to w swoje ręce i odsunąć Donalda Tuska" - powiedział wicepremier.
Media od kilku dni informują o kontrowersjach związanych z liczeniem głosów w niektórych komisjach podczas niedzielnej drugiej tury wyborów prezydenckich. Na przykład w obwodowej komisji wyborczej nr 95 przy ul. Stawowej w Krakowie odwrotnie przypisano głosy oddane w drugiej turze wyborów prezydenckich na Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego.
Według danych PKW w I turze zwyciężył tam Trzaskowski, który uzyskał 550 głosów, kolejny był Sławomir Mentzen z 221 głosami, a po nim Karol Nawrocki, którego poparło 218 wyborców. Po głosowaniu w II turze komisja podała, że najwięcej - 1132 głosów - uzyskał Nawrocki, a Trzaskowski zdobył ich 540. Lokalne media określiły to "wyborczym cudem" i wskazały na wątpliwości, które wzbudziła nagła zmiana poparcia. Jak poinformował komisarz wyborczy w Krakowie Rafał Sobczuk, przedstawiciele obwodowej komisji zgłosili pomyłkę urzędowi miasta oraz komisji okręgowej, która prowadzi w tej sprawie wyjaśnienia.
Do podobnego zdarzenia, które miało miejsce w Mińsku Mazowieckim, odniosły się w komunikacie władze miasta. "Podczas ustalania wyników głosowania w obwodowej komisji wyborczej nr 13 w Mińsku Mazowieckim doszło do poważnej pomyłki. W protokole wpisano błędne dane - wyniki dwóch kandydatów zostały odwrócone. Zgodnie z rzeczywistym podliczeniem głosów: Rafał Trzaskowski uzyskał 611 głosów (62,73 proc.), Karol Tadeusz Nawrocki - 363 głosy (37,27 proc.)" - czytamy w komunikacie.
Ponadto - jak przekazały władze Mińska Mazowieckiego - przewodniczący komisji przyznał, że popełnił błąd przy wypełnianiu protokołu. Pozostali członkowie komisji (łącznie 9 osób) nie zgłosili nieprawidłowości. "Sprawa może zostać przekazana do prokuratury" - napisano w komunikacie.
Według doniesień mediów, do nieprawidłowości mogło dojść w kilkunastu innych komisjach, jednak wciąż błędy te nie wpłynęłyby na ostateczny wynik, ponieważ różnica pomiędzy obydwoma kandydatami wyniosła ponad 369 tysięcy głosów (Nawrocki zdobył 10 mln 606 tys. 877 głosów, Trzaskowski - 10 mln 237 tys. 286).