Pracownicy zakażeni lub na kwarantannie to problem dla handlu. Niektóre sklepy mogą się nie otworzyć​

Skompletowanie pełnej załogi do sklepu staje się coraz większym wyzwaniem z powodu lawinowo rosnącej liczby zakażeń koronawirusem w Polsce oraz coraz większego grona osób odbywających przymusową kwarantannę. Sieci handlowe robią, co mogą, by znajdować zastępstwa za pracowników, którzy w ostatniej chwili dowiadują się, że nie mogą opuścić domu. Problem ze zdwojoną siłą uderza w małe, rodzinne sklepy - informuje serwis wiadomoscihandlowe.pl.

Ze statystyk Ministerstwa Zdrowia wynika, że już niemal pół miliona Polaków przebywa w kwarantannie. Choć brakuje bardziej szczegółowych danych, śmiało można założyć, że co najmniej kilkadziesiąt tysięcy z tych osób to pracownicy handlu (w całej gospodarce mniej więcej co dziesiąty zatrudniony związany jest z sektorem handlu). Oznacza to potencjalne niedobory pracowników w sklepach i magazynach.

Pracownika szukam

Sieci handlowe zwykle zatrudniają pracowników "z górką", by mieć gotowe zastępstwa na wypadek czyichś problemów zdrowotnych, niespodziewanych urlopów lub odejścia z pracy. W umowach o pracę zawieranych z sieciami jako miejsce wykonywania pracy zazwyczaj wpisywane jest miasto, a nie konkretny sklep - dzięki temu pracowników można przenosić z miejsca na miejsce, by łatać powstające luki w załodze.

Reklama

Pandemia COVID-19 sprawia jednak, że takich luk jest istotnie więcej niż dotychczas, a znalezienie zastępstwa w trybie natychmiastowym - gdy np. pracownik rano odbiera telefon od sanepidu i dowiaduje się, że trafia na kwarantannę - staje się wyzwaniem.

Stwierdzenie koronawirusa u jednego ze sprzedawców oznacza, że na kwarantannę wysyłani są pozostali pracownicy tego samego sklepu, którzy mieli z nim styczność. Wtedy zastępczą załogę trzeba sprowadzać z innej placówki handlowej.

W rozmowach z portalem wiadomoscihandlowe.pl przedstawiciele sieci handlowych anonimowo przyznają, że problem osiągnął już poważną skalę i jeśli rozwój epidemii w Polsce nie wyhamuje, sytuacja będzie się tylko pogarszać. Może dochodzić nawet do tego, że niektóre sklepy w poszczególne dni po prostu się nie otworzą, albo nie będzie komu przywieźć do nich na czas towaru z magazynu.

Handel już przed pandemią zmagał się z brakiem chętnych do pracy. Gigantyczne inwestycje sieci handlowych (Biedronka, Lidl, Auchan i inni) w kasy samoobsługowe to w dużej mierze konsekwencja niskiego bezrobocia w Polsce. To prawda, że wzrosło ono w trakcie 2020 r. w wyniku koronakryzysu. Zarazem pojawiła się jednak nowa przeszkoda w zatrudnianiu pracowników w handlu. Praca sprzedawcy-kasjera nigdy nie była traktowana jako prestiżowa, teraz jednak dodatkowo postrzegana jest jako zawód podwyższonego ryzyka - ze względu na styczność z tysiącami klientów dziennie ryzyko zakażenia koronawirusem jest wysokie, pomimo stosowanych środków bezpieczeństwa.

Ze sklepu do sklepu

Obecne problemy w mniejszym stopniu dotykają duże sieci handlowe ze sklepami własnymi, gdzie można przerzucać pracowników z miejsca na miejsce, wszyscy zatrudnieni są bowiem w tej samej firmie. W większym stopniu - sklepy franczyzowe i placówki niezrzeszone, zwłaszcza te małe, gdzie brak jednego lub dwóch pracowników ma dalece większy wpływ na funkcjonowanie sklepu niż w supermarkecie czy hipermarkecie.

Tam znalezienie zastępstwa w sytuacji awaryjnej potrafi być wręcz niemożliwe, gdy okazuje się, że jedna z zaledwie kilku osób zatrudnionych w sklepie trafia do szpitala albo musi pozostać na domowej kwarantannie.

W miniony czwartek zapytaliśmy 14 sieci handlowych, na ile istotny stał się dla nich opisywany przez nas problem. Odpowiedziało osiem z nich, spośród których tylko nieliczne przyznają, że koronakryzys rodzi problemy z obsadzaniem miejsc pracy. Większość firm zapewniła nas, że pomimo obecnych trudności placówki handlowe są w stanie zachować ciągłość pracy. Wiele z nadesłanych odpowiedzi nie dotknęło jednak sedna tematu.

- Faktycznie w ostatnim czasie, podobnie jak wiosną, obserwujemy wzrost nieobecności wśród pracowników - przekazało nam biuro prasowe Tesco Polska. Przypomnijmy, że sieć w ostatnich latach przeprowadziła kilka tur zwolnień grupowych, by ograniczyć koszty, a niedawno ogłosiła sprzedaż niemal całego polskiego biznesu na rzecz Salling Group (Netto).

- Uważnie monitorujemy sytuację we wszystkich naszych sklepach i centrach dystrybucji i dostosowujemy nasze działania do zaistniałych potrzeb, robiąc wszystko, by zakupy dla naszych klientów były cały czas komfortowe i bezpieczne. Przewidując również różne scenariusze (np. zamknięcie szkół), planujemy nasze działania na najbliższe tygodnie i miesiące. W tej chwili intensyfikujemy działania rekrutacyjne i aktywnie szukamy osób chętnych do podjęcia zatrudnienia w naszych sklepach i centrach dystrybucji - dodało biuro prasowe Tesco.

Od Kauflandu usłyszeliśmy, że firma "ma świadomość, że rosnąca liczba liczba osób kierowanych na kwarantannę może wpływać na ograniczoną dostępność personelu". Zarazem sieć podkreśliła, że obecnie nie ma z tym problemu. - Planując obsadę, bierzemy pod uwagę przede wszystkim natężenie ruchu w sklepie o danej porze dnia i w zależności od potrzeb układamy grafik, opierając się na równoważnym systemie czasu pracy. (...) Zapewniamy, że na bieżąco monitorujemy wskaźnik absencji i reagujemy na sytuację również w centrach logistycznych, aby klienci mogli znaleźć w naszych sklepach nie tylko sprawną obsługę, ale także produkty, których aktualnie poszukują - dodało biuro prasowe Kauflandu.

Praca rotacyjna

Aldi: - Ogólny wzrost liczby zachorowań na koronawirusa, wpłynął również na wzrost liczby osób przebywających na kwarantannie wśród pracowników Aldi. Sytuacja ta nie oddziałuje jednak na codzienną pracę w naszych sklepach i w magazynie, ponieważ od samego początku epidemii podjęliśmy działania w celu zabezpieczenia ciągłości pracy i przede wszystkim zagwarantowania naszym pracownikom poczucia bezpieczeństwa - czytamy w przesłanym redakcji wiadomoscihandlowe.pl komentarzu Agaty Biernackiej, kierownik Działu Komunikacji i PR Aldi Polska.

Przedstawicielka dyskontowej sieci podkreśla, że wypracowane przez firmę rozwiązania, takie jak choćby praca w systemie zmianowym, "umożliwiają maksymalne ograniczenie kontaktu pomiędzy pracownikami i niwelują ewentualną liczbę osób przebywających na kwarantannie".

- Wdrożone procedury pozwalają nam więc na ograniczenie wpływu rosnącej liczby zachorowań na działanie naszego biznesu - wskazuje Agata Biernacka.

Dorota Patejko, dyrektor ds. komunikacji i CSR w sieci Auchan, zaznacza, że sytuacja w kraju faktycznie jest "dynamiczna". - Natomiast od początku epidemii działamy, aby zapewnić ciągłość handlu. Monitorujemy na bieżąco sytuację oraz dostosowujemy i wdrażamy wewnętrzne procedury bezpieczeństwa, które mają na celu zniwelowanie ryzyka. Taki model działania sprawdza się i umożliwia zachowanie ciągłości handlu - zapewnia przedstawicielka Auchan.

Francuska sieć wprowadziła m.in. podział pracowników na dwie ekipy rotacyjne, które nie mają ze sobą kontaktu. - Ograniczyliśmy podróże służbowe do absolutnie niezbędnych, a szkolenia i spotkania odbywają się przede wszystkim w trybie online. Przeszkolenie personelu jest dla nas najważniejsze, a ustalenie grafików odbywa się z odpowiednim wyprzedzeniem. Pracujemy również nad planami awaryjnymi, jesteśmy cały czas w kontakcie z agencjami pracy tymczasowej - podkreśla Dorota Patejko. - Sytuacja jest pod kontrolą - uspokaja dyrektor ds. komunikacji i CSR w sieci Auchan.

Profilaktycznie do domu

Sieć Lidl w odpowiedzi na nasze pytania zapewnia, że obecnie praca pracowników sprzedaży odbywa się w sposób ciągły, bez zakłóceń. - Nieustannie monitorujemy stan zdrowia osób zatrudnionych w Lidl Polska oraz zapewniamy im środki ochrony osobistej - wskazuje Aleksandra Robaszkiewicz, szefowa komunikacji korporacyjnej w dyskontowej sieci.

- Nieustannie monitorujemy stan zdrowia osób zatrudnionych w Lidl Polska oraz zapewniamy im środki ochrony osobistej. W sytuacji, gdy mamy podejrzenie możliwej infekcji u pracownika sklepu, niezwłocznie kierujemy go na badania. W takim przypadku pozostała część załogi również zostaje poddana badaniom pod kątem obecności COVID-19 oraz przebywa na profilaktycznej kwarantannie. Dla bezpieczeństwa dokonywania zakupów niezwłocznie przeprowadzamy dezynfekcję całego obiektu przez specjalistyczną firmę zewnętrzną, a w sklepie czasowo pracuje zespół z innych, okolicznych obiektów - tłumaczy Aleksandra Robaszkiewicz.

W podobnym tonie wypowiada się biuro prasowe sieci Biedronka. - Zgodnie z funkcjonującymi w naszej firmie procedurami, w przypadku pozytywnego wyniku testu u pracownika naszego sklepu załoga mająca kontakt z tą osobą zostaje wysłana na kwarantannę z zachowaniem prawa do wynagrodzenia, a sklep zostaje natychmiast poddany skrupulatnej dezynfekcji przez wyspecjalizowaną firmę - wskazuje sieć należąca do Jeronimo Martins.

- Często w takich przypadkach pracownicy naszej sieci są odsyłani do domów profilaktycznie, jeszcze przed wydaniem oficjalnych decyzji przez sanepid. Załogę danego sklepu zastępują inni pracownicy sieci. Kierownictwo sklepów jest szczególnie uczulone na obserwacje objawów infekcji u pracowników. W przypadku uzasadnionych podejrzeń pracownicy zostają odsunięci od pracy również z zachowaniem prawa do wynagrodzenia - dodaje biuro prasowe Biedronki.

Żabka, ze względu na inny model prowadzenia biznesu (brak sklepów własnych), skupiła się w ostatnim czasie na wytwarzaniu rozwiązań dla franczyzobiorców, by ułatwić im kompletowanie załogi do sklepów.

- W pierwszych miesiącach pandemii, w związku z zamknięciem przedszkoli i szkół, franczyzobiorcy potrzebowali wsparcia w zakresie pozyskania dodatkowych pracowników. Dlatego już wówczas podjęliśmy współpracę z agencjami pracy tymczasowej oraz platformą Praca za Rogiem - przypomina największa w Polsce sieć convenience.

- Dzięki tym rozwiązaniom franczyzobiorcy mieli możliwość wynajmu pracownika lub łatwiejszego poszukiwania go na rynku pracy. Praca za Rogiem oferuje dostęp do ogólnopolskiej platformy rekrutacyjnej; dzięki aplikacji franczyzobiorcy mogą pozyskać kandydatów z najbliższej okolicy, a także zamieszczać swoje ogłoszenia. Z oferowanego przez Żabkę wsparcia franczyzobiorcy korzystają do dziś - wskazuje biuro prasowe sieci.

Wasz Sklep Spar, operator franczyzowej Spar, odpowiedział nam, że choć "obecne czasy nie sprzyjają pracodawcom", to zarazem "na ten moment pandemia nie wpłynęła znacząco na problemy kadrowe w sieci Spar". Firma zapewnia, że jej franczyzobiorcy radzą sobie ze znajdowaniem rąk do pracy. - Partnerzy detaliczni, jako niezależni przedsiębiorcy, są silnie zakorzenieni regionie i znają bardzo dobrze lokalne uwarunkowania. Tym samym mają możliwość kształtować płynnie zatrudnienie w oparciu o lokalne zasoby - twierdzi zarząd Wasz Sklep Spar.

Firma powołała specjalny zespół kryzysowy, którego celem jest udzielanie wsparcia dla franczyzobiorców i wypracowywanie nowych rozwiązań oraz "działań prewencyjnych" w związku z pandemią COVID-19.

- Zapewnienie bezpieczeństwa pracowników i klientów sklepów Spar jest dla sieci absolutnym priorytetem. Działania podejmowane przez sklepy mają pomóc w spowolnieniu tempa rozprzestrzeniania się wirusa. (...) Jednoznacznie trzeba stwierdzić, że funkcjonowanie handlu tradycyjnego podczas pandemii jest utrudnione ze względu na szerokie obostrzenia rządowe. Tradycyjny handel w sklepach spożywczych zmienił się, ale na pewno nie zniknął, wciąż można zauważyć zainteresowanie zakupami w stacjonarnych sklepach - czytamy w odpowiedzi Wasz Sklep Spar na nasze pytania.

Paweł Jachowski

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

wiadomoscihandlowe.pl
Dowiedz się więcej na temat: handel | sklepy | koronakryzys
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »