Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?

Eurodylemat

Polska, wstępując do Unii Europejskiej zobowiązała się do przyjęcia wspólnej waluty. To, że wciąż odwlekamy moment wejścia do strefy euro, nie znaczy, że powinniśmy debaty na ten temat unikać. Wręcz przeciwnie - czas zrobić podsumowanie wszystkich za i przeciw, by na sprawę spojrzeć chłodno, bez politycznych emocji. W tej sprawie powinna bowiem decydować przede wszystkim ekonomia.

W ostatnich latach polską specjalnością stało się sprowadzanie każdej dyskusji do poziomu absurdu. I tak, można usłyszeć komentarze o "wchodzeniu do płonącego domu", o "walącym się pałacu, który nie nadaje się do remontu", "o zdradzie narodowych tradycji oraz przelanej krwi dziadów i ojców". Wszystko to w aspekcie ewentualnego przyjmowania przez Polskę euro, w czasie kryzysu w niektórych krajach już posiadających euro. Słysząc te absurdy, przecieram oczy ze zdumienia. Dotychczas myślałem, że za kryzys np. w Grecji odpowiada lekkomyślna polityka władz w Atenach, a za zadłużenie Hiszpanii - rząd w Madrycie, który nie miał odwagi schładzać gospodarki, kiedy był na to najwyższy czas. Za kłopoty w Europie odpowiadają bowiem politycy, którzy bez opamiętania dopuszczali do zadłużania się swoich krajów na rynkach finansowych lub akceptując na przykład nieuzasadnione ulgi podatkowe albo przywileje socjalne wielu grup zawodowych w swoich państwach. Co ma do tego nazwa tej czy innej waluty?

Pobierz: darmowy program PIT 2012

Euro samo w sobie nie jest źródłem jakichkolwiek kryzysów gospodarczych, natomiast trudno podważyć zalety wspólnej strefy. Dostęp do ogromnych zasobów pieniądza na wspólnym rynku, wyeliminowanie ryzyka kursowego czy brak finansowych i administracyjnych kosztów wymiany walutowej, to na pewno walory posiadania wspólnej waluty wraz z innymi krajami, które są naszymi głównymi partnerami handlowymi w Europie. Integracja państw strefy euro przyniosła jej członkom niewątpliwą wartość dodaną, której nikt by nie podważał, gdyby nie zła praktyka finansowa polityków, szczególnie krajów z południa naszego kontynentu.

Rozważając plusy i minusy euro powinniśmy patrzeć na przykłady z naszego podwórka, chociażby na Słowację, która wspólną walutę przyjęła w 2009 r. To właśnie, między innymi, dzięki temu Słowacja doświadczyła bardzo dynamicznego wzrostu bezpośrednich inwestycji zagranicznych - z 123 mln euro w 2010 r. do 518 mln w 2011 r. Także dzięki euro Słowacy poradzili sobie lepiej z kryzysem niż mający własne narodowe waluty Czesi i Węgrzy. Kolejnym plusem jest też stabilność cen - Słowacja miała na przykład przez ostatnie lata znacznie niższą inflację niż my w Polsce.

Przeciwnicy euro podnoszą często argument utraty możliwości swobodnego kształtowania poziomu stóp procentowych przez RPP, a co za tym idzie sterowania podażą pieniądza. To celny argument, ale nawet po dodaniu kolejnych, często dyskusyjnych obaw, wciąż lista zalet wprowadzenia wspólnej waluty jest dłuższa. Już sam fakt, że według prognoz, po przyjęciu wspólnej waluty w ciągu 10 lat polski wzrost PKB może zwiększyć się dodatkowo o 2,5 - 2,75 p.p. powinien przekonać sceptyków. Dzięki temu nie tylko będziemy zamożniejsi, lecz także powstanie wiele nowych miejsc pracy. Na taki stan wpływ ma mieć obniżenie kosztów transakcyjnych, eliminacja ryzyka kursowego, wzrost inwestycji krajowych i zagranicznych, ożywienie wymiany handlowej oraz integracja naszego rynku finansowego z pozostałymi krajami strefy euro, dająca wzrost konkurencyjności na rynku i spadek ryzyka makroekonomicznego.

Nie oszukujmy się - Polska nie wstąpi do strefy euro w najbliższej przyszłości, bo nie spełnia warunków członkostwa. By wejść do strefy euro oprócz stałego kursu waluty, trzeba mieć: inflację nie wyższą niż 1,5 proc. na razie, dług publiczny nie większy niż 60 proc. PKB, deficyt nieprzekraczający 3 proc. PKB oraz długoterminowe stopy procentowe wynoszące do 6 proc. Do tego, po podjęciu decyzji i przyjęciu jej przez wspólnotę, trzeba utrzymać stabilny kurs wymiany w ramach ERM2. To wszystko nie jest łatwe, a przecież poza wymogami ekonomicznymi UE musimy jeszcze spełnić wymogi prawne własnego kraju. Musimy odpowiednio zmienić przepisy ustawy o Narodowym Banku Polskim, ale przede wszystkim znowelizować Konstytucję RP.

Zanim to nastąpi, państwa strefy euro będą się coraz bardziej jednoczyć, co rodzi niebezpieczeństwo powstania ściśle zintegrowanego trzonu UE, w którym nas nie powinno zabraknąć. Zbyt długie wahanie się na progu do pokoju eurostrefy nie jest więc dla nas korzystne. Owszem, może to być dobra strategia, ale jedynie na krótką metę. Dzisiaj więc już, nie określając daty, powinniśmy robić wszystko, by spełnić jak najszybciej warunki konieczne. Niezbędny bowiem warunek - nasza zgoda - dopiero przed nami. Gdy jednak przyjdzie chwila decydowania, musimy być gotowi.

Adam Szejnfeld

autor jest posłem na Sejm RP

Czytaj raport specjalny serwisu Biznes INTERIA.PL "Kiedy Polska wejdzie do strefy euro?"

Gazeta Finansowa
Dowiedz się więcej na temat: strefa euro | Europejska Unia Monetarna | euro | Polska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »