Na tym rynku to najpopularniejszy produkt
Według szacunków ekspertów, rynek rowerowy w Polsce może rosnąć o 15-20 proc. rocznie. Największą popularnością wśród kupujących cieszą się teraz rowery miejskie, jednak przyszłość może należeć do "elektryków". Na jakie rowery decydują się Polacy i co przesądza o ich wyborze?
- W branży rowerowej zmienność modeli i różnych kategorii rowerów jest tak duża, że różnice między nimi się zacierają - mówi Interii Jacek Zieziulewicz, dyrektor handlowy i członek zarządu Dadelo, największego rowerowego sklepu internetowego w Polsce. Mimo płynnych granic między poszczególnymi kategoriami jednośladów, można jednak zauważyć, które modele cieszą się największą popularnością wśród kupujących. Jakie rowery wybierają Polacy?
- Największą pod względem ilości kategorią w Polsce jest segment rowerów miejskich. To zmiana, która nastąpiła na przestrzeni ostatnich lat, przy czym w wielu statystykach, rowery miejskie są łączone razem z prostymi rowerami trekkingowymi - mówi Zieziulewicz. Jak wyjaśnia, rowery miejskie charakteryzują się gustownym designem i kolorystyką, czasami posiadają siodełka z naturalnej skóry. Często obrazują nastawienie do sposobu spędzania wolnego czasu, demonstrują przywiązanie do zdrowego stylu życia. - Rowery miejskie stanowiły ok. 45 proc. wszystkich rowerów sprzedanych w Polsce w 2018 roku, a za ok. 29 proc. rynku odpowiadały tzw. rowery górskie - podaje ekspert Dadelo.
Kategoria, która na polskim rynku przyjęła się dość dawno temu jako rowery górskie, dzisiaj jest bardzo szeroka. - Zaczyna się od rowerów rekreacyjnych do jazdy po nieco trudniejszym terenie, poprzez rowery kategorii XC, które służą często do bardziej zaawansowanego użytkowania, na przykład do udziału w wyścigach, czy w maratonach. Te rowery przechodzą później w kategorię rowerów w pełni zawieszonych, posiadających amortyzator zarówno przedni jak i tylny. Dla przeciętnego użytkowania te różnice są prawie niezauważalne, ale dla ludzi jeżdżących na tych rowerach mają charakter fundamentalny - tłumaczy Zieziulewicz.
Jak dodaje, w segmencie rowerów górskich najbardziej popularne na rynku polskim są tzw. rowery hardtail, czyli modele posiadające tylko przedni amortyzator. Obecnie dominują jednoślady wyposażone w koła o średnicy 29 cali. - Panie - szczególnie te niższe - często użytkują jeszcze rowerów o kołach 27,5-calowych, a tylko w segmencie rowerów najtańszych i młodzieżowych sprzedawane są produkty, które jeszcze 7-8 lat temu stanowiły 100 proc. tej kategorii, czyli rowery na kołach 26 cali. Za tym wszystkim poszła oczywiście diametralna dla rowerzystów zmiana geometrii i konstrukcji ramy - wyjaśnia dyrektor handlowy Dadelo.
- Dla traktujących rower jako element rywalizacji mamy modele rowerów "sportowych", które występują w kilku segmentach - dodaje nasz rozmówca. I wylicza: - To po pierwsze rowery szosowe, a po drugie - wspomniane już - rowery MTB, czyli tzw. "górale". Istnieje stosunkowo nieliczna, ale bardzo zaangażowana grupa pasjonatów sportów "grawitacyjnych" i parków rowerowych, gdzie używa się np. BMX. To jednak niewielki kawałek rynku, który obejmuje głównie entuzjastów tego typu aktywności.
Coraz większą popularnością cieszą się także rowery gravelowe. Dla przeciętnego użytkownika wyglądają jak szosówki z grubszymi oponami. W praktyce mają nieco inną geometrię i przeznaczenie. - Gravele stworzone są do jazdy po szutrach - ubitych nawierzchniach. Dzięki giętej kierownicy rowerzysta może układać dłonie na kilka sposobów. Jest to szczególnie istotne podczas wielogodzinnej jazdy. Przełożenia są nieco wolniejsze niż w rowerze szosowym, jednak umożliwiają rozpędzenie roweru niemal do "asfaltowych" prędkości. O dużej popularności tego typu modeli świadczy coraz większa liczba imprez dla "gravelowców". Podczas ultramaratonów - na przykład "Wisła 1200" (1200 km do pokonania) i "Pomorska 500" (500 km) - uczestnicy walczą o jak najlepsze miejsca i jak najpiękniejsze widoki - mówi Zieziulewicz.
A czy ktoś jeszcze pamięta o "składakach"? Okazuje się, że tak. Jak wyjaśnia ekspert Dadelo, rowery składane stanowią nadal bardzo interesującą, ale niszową kategorię. - Użytkownicy jachtów, entuzjaści caravaningu namiętnie używają tych rowerów, bo mogą je zapakować do łodzi lub do przyczepy. W Europie Zachodniej coraz większa ilość tego typu rowerów jest wyposażona w napęd elektryczny. Także mieszkańcy dużych miast, którzy nie mają możliwości przechowywania rowerów w miejscach do tego dedykowanych, decydują się na zakup takich rowerów i przechowują je w specjalnie do tego przeznaczonych pokrowcach. Niektóre "składaki" kosztują nawet 3-4 tys. zł, za to mieszczą się wtedy do niewielkiej walizki - wskazuje Zieziulewicz.
Inna ciekawa kategoria jednośladów, które jeżdżą po ulicach dużych miast, to rowery z wypożyczalni. Chociaż widoczne na miejskich ścieżkach rowerowych, nie stanowią dużej części rynku. - Rowery, które widzimy w wypożyczalniach miejskich w dużych aglomeracjach to nie są modele dostępne w handlu detalicznym, ale pojazdy wyposażone w specjalnie dedykowane rozwiązania. Muszą mieć np. moduł mocowania do stacji bazowej, opony, które nie podlegają przebiciu (zamiast dętek mamy pełne wypełnienie opony pianką), elementy roweru nie mogą podlegać prostemu demontażowi i są odpowiednio wzmocnione. Tych rowerów nie jest dużo. To zaledwie ułamek, jeżeli chodzi o liczbę rowerów sprzedawanych i jeżdżących na rynku polskim - tłumaczy dyrektor handlowy Dadelo.
I dodaje, że kolejną czwartą już generację rowerów dostępnych w wypożyczalniach miejskich, stanowią modele z nadajnikiem GPS. Korzysta się z nich dzięki specjalnej aplikacji. Można je wypożyczyć i pozostawić w dowolnym miejscu w strefie miasta. - Jednak prawodawcy dość niechętnie pochodzą do rowerów miejskich, nieposiadających dedykowanych stacji parkowania i w wielu krajach i miastach Unii Europejskiej nie wyrażają zgody na tego typu rozwiązania. Głównym powodem jest nieporządek i bałagan, które generują użytkownicy tych rozwiązań w przestrzeni publicznej - ocenia Zieziulewicz.
Coraz większe zainteresowanie polskich klientów budzą e-rowery. - Rowery elektryczne (tzw. e-Bike) dopuszczone do użytkowania w Unii Europejskiej to w gruncie rzeczy klasyczne rowery wyposażone dodatkowo w napęd elektryczny, który można włączyć lub nie. W zależności od tego czy i w jakim stopniu rowerzysta potrzebuje wspomagania siły własnych mięśni. I co bardzo ważne, bez pedałowania taki rower po prostu nie jedzie. Napęd elektryczny jest szczególnie cenny np. w sytuacji, gdy wieje silny przeciwny wiatr, rowerzysta chce przejechać większy dystans, niż robi to na co dzień, lub wjeżdża pod strome wzniesienie. Wśród rowerów elektrycznych występuje taki sam podział na kategorie, jak w przypadku rowerów tradycyjnych - wyjaśnia ekspert Dadelo.
Rynek rowerów elektrycznych rośnie wyjątkowo dynamiczne. - To są kilkudziesięcioprocentowe wzrosty rok do roku, choć to wciąż jest niewielki segment całego rynku rowerowego. Szacuje się, że w 2019 roku sprzedaż e-Bike’ów w Polsce wynosiła 2 proc. w ujęciu wolumenowym. A na przykład na rynku niemieckim to już aż 30 proc. ilości sprzedanych jednośladów, a biorąc pod uwagę ich wartość, jest to połowa rynku - wylicza Zieziulewicz.
Jak dodaje, rowery elektryczne są przeciętnie trzy razy droższe niż zwykły rower. I to nie dlatego, że mają napęd, ale po prostu są bardziej zaawansowane. - Średnia cena roweru w Polsce to ok. 2 tys. zł. W przypadku e-Bike’ów widełki cenowe kształtują się między 5 a 8 tys. zł dla tańszych markowych rozwiązań - wskazuje dyrektor handlowy Dadelo. I wyjaśnia, że początkowo rowery elektryczne w Europie Zachodniej były targetowane do grupy społecznej 50+, która odpowiada w UE za 50 proc. siły zakupowej. - Takie osoby nie mają już kredytów, dzieci na utrzymaniu, ich potrzeby konsumpcyjne w dużej mierze zostały zaspokojone. Takie osoby stać, żeby kupić rower elektryczny, nawet na raty. W tej chwili z e-Bike’ów korzystają jednak coraz młodsi użytkownicy, szczególnie w kategoriach typu MTB. Na terenach górzystych Polski i Europy dominują rowery elektryczne MTB, a na obszarach nizinnych przewagę stanowią e-rowery trekkingowe i miejskie - tłumaczy nasz rozmówca.
Zieziulewicz opowiada również o użytkowaniu e-Bike’ów. - Baterie w nowoczesnych rowerach elektrycznych wytrzymują około 1 tys. cykli ładowania. Jeżeli przyjmiemy, że na jednym pełnym ładowaniu rower może przejechać od 70 do 120 km w zależności od terenu, ciężaru rowerzysty, wiatru i siły wspomagania, przebieg roweru może osiągnąć ok. 100 tys. km. Proces zużycia baterii nie jest więc istotną barierą w podejmowaniu decyzji o zakupie rowerów, ale dotyczy to tylko markowych rozwiązań. Nowsze baterie mają coraz większe pojemności. Dotychczas standardem była pojemność baterii między 400 a 500 watogodzin, a w tej chwili najnowsze rozwiązania - dość kosztowne - to baterie o pojemności powyżej 600 a nawet 700 watogodzin - mówi ekspert.
Na polskim rynku jeździ teraz ok. 12 mln rowerów. To ok. 300 rowerów na 1000 mieszkańców. - Ten rynek ma olbrzymią perspektywę wzrostu - ocenia Zieziulewicz i podaje liczby. W Niemczech na 80 mln mieszkańców przypada 70 mln rowerów. W Holandii na 17 mln mieszkańców jest 23 mln rowerów.
- Daleko nam do takiego sposobu życia, jaki prezentują Holendrzy, a na korzyść rowerów w Holandii przemawia również ukształtowanie terenu i doskonale rozwinięta infrastruktura. Jednak w Polsce ścieżek rowerowych przybywa, wiec szacuje się, że cały rynek rowerowy może rosnąć miedzy 15 a 20 proc. rocznie. Nie dotyczy to tylko wzrostu liczby sprzedawanych rowerów, ale też coraz wyższej średniej ceny, która będzie rosnąć wraz z tym, jak nasze społeczeństwo się bogaci - podsumowuje dyrektor handlowy Dadelo.
g.s.
Materiał powstał w ramach raportu "Perspektywy rynku rowerowego w Polsce", którego partnerem jest Dadelo.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze