Janusz Gajowiecki, PSEW: Im więcej energii z wiatru tym niższe rachunki

Z energetyki wiatrowej możemy uzyskać cztery razy więcej energii niż ze słonecznej - uważa Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. - Decyduje efektywność - energetyka wiatrowa jest obecnie najtańszym źródłem energii elektrycznej. W naszej strefie klimatycznej mamy dla niej bardzo sprzyjające warunki, a dopiero przed nami wykorzystanie siły wiatru na Bałtyku. Po dwóch latach badań wiadomo, że wiatraki na morzu mogą pracować przez 90 proc. roku - podkreśla.

- Przepisy dotyczące lokalizacji wiatraków na lądzie zahamowały w ostatnich latach rozwój całej branży - przypomina prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. - Nie pojawiały się nowe projekty, bo zaczęły u nas obowiązywać przepisy najbardziej restrykcyjne w całej Europie. Zostaliśmy nimi zaskoczeni, nikt ich z nami nie konsultował. Już trwają jednak prace nad zmianą tych regulacji - powinny się zakończyć jeszcze w tym roku. To ważne także dlatego, że zmieniła się technologia - jeszcze kilka lat temu jedna turbina dostarczała energię na poziomie 2 megawatów, dziś mówimy o 5-6 megawatach. Możemy więc dużo bardziej efektywnie wykorzystać siłę wiatru i powierzchnię zajmowaną przez turbiny, a to wszystko przekłada się na spadek kosztów. Nic więc dziwnego że za inwestycje w tej branży biorą się też państwowe spółki energetyczne, ale wciąż przeważa w niej kapitał prywatny - podkreśla szef PSEW.

Reklama

- Przejście z energetyki węglowej na odnawialną wymaga dobrej współpracy biznesu z rządem. Dziś źródła odnawialne to 30 proc. produkcji energii w Polsce - w ciągu dziesięciu lat jesteśmy w stanie wytwarzać ze źródeł odnawialnych, głównie wiatrowych, połowę potrzebnej energii - deklaruje ekspert. - Mało kto wie, że w Polsce mamy dziś zdecydowanie bardziej nowoczesne urządzenia energetyczne niż kraje, które rozwijały energetykę wiatrową od samego początku czyli np. Niemcy. Ale wiele zależy od dobrych regulacji. Jesteśmy też w stanie osiągnąć neutralność klimatyczną do roku 2050. Farmy na lądzie i na morzu mogłyby do tego czasu mieć 60 gigawatów mocy zainstalowanej. Co więcej - tylko energetyka wiatrowa zatrzyma wzrost cen energii, a być może nawet jej spadek. Każdy nowy gigawat mocy w systemie obniża cenę energii dla odbiorcy końcowego o 20 zł za megawatogodzinę - dodaje Janusz Gajowiecki.

Wojciech Szeląg

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »