Marcin Nedwidek: Uniqa nie powiedziała ostatniego słowa na polskim rynku
- Portfel ubezpieczeń życiowych dla wielu graczy w okresie pandemii może być nierentowny, a ceny polis komunikacyjnych, mimo mniejszej szkodowości na drogach, powinny iść do góry. O tym jak robi się fuzję w tym czasie, z czym ona się wiąże i na jakich filarach ma się opierać działalność połączonych firm Uniqa i Axa - mówi Interii Marcin Nedwidek, prezes Uniqa, oczekujący na zgodę nadzoru finansowego.
Paweł Czuryło, Interia: Trudno jest łączyć dwie spore grupy finansowe w czasie pandemii?
Marcin Nedwidek, prezes Uniqa w Polsce (oczekujący na zgodę KNF): - Z jednej strony łatwiej, bo z punktu widzenia efektywności operacyjnie przebiega to nawet lepiej niż w warunkach przedpandemicznych. Oczywiście, brakuje elementu integracji i spotkań z ludźmi, ale i z tym musimy sobie jakoś poradzić.
Przy takich fuzjach okazuje się nieraz, że nie zawsze 2+2 daje 4, a Uniqa mówi, że będzie wręcz 5, bo klienci mają zyskać na tej operacji. Z czego to ma wynikać?
- Głównym czynnikiem, który pozwoli nam zrealizować cele, jest wybranie najlepszych elementów z naszych dwóch firm. Dotyczy to zarówno produktów, procesów jak i zespołu. Mamy ten przywilej, że możemy wybrać z dwóch zespołów największe kompetencje i doświadczenie. To jedyna droga żeby zrobić więcej niż 4.
To oznacza też restrukturyzację?
- To nieunikniony element fuzji. Jesteśmy na takim etapie, że mamy już za sobą proces nominacji całej kadry menedżerskiej. Oczywiście wiązało się to z trudnymi decyzjami co do wyboru docelowego zespołu i jesteśmy w trakcie procesu restrukturyzacji. Prowadzimy go transparentnie, ogłosiliśmy to pracownikom, podobnie jak skalę i tempo tego procesu. To nie jest też sprawa na kwartał czy dwa, nawet nie na rok, bo to proces rozpisany do 2024 roku.
Jaka będzie więc skala restrukturyzacji?
- Jeśli chodzi o oszczędności synergiczne, będzie to około 15 proc. połączonej bazy kosztowej. Mówimy o oszczędnościach typowych przy integracji - chodzi o IT, zakupy, powierzchnię, administrację. W sumie będzie to wysokie kilkadziesiąt milionów złotych. Jeśli chodzi o załogę, mówimy o około 15-20 proc. pracowników, czyli kilkuset etatach.
Na jakich filarach ma się opierać działalność połączonej firmy?
- Łączymy dwie komplementarne firmy, z których powstanie bardzo uniwersalny ubezpieczyciel. Mamy kilka mocnych i zdywersyfikowanych filarów. Pierwszy z nich to działalność detaliczna, która bazuje m.in. na doświadczeniach direct z dawnej Axy w połączeniu z mocną siecią agencyjną ex Uniqa oraz Axa. Wiele agencji działa w terenie pod marką Uniqa. Kolejny filar to działalność korporacyjna - z jednej strony mamy doświadczenia ex Axy w oparciu o współpracę z brokerami przy dużych umowach i agentów oraz brokerów Uniqa działających wśród średnich firm. Do tego dochodzą: ubezpieczenia związane z mieszkalnictwem, gdzie Uniqa ma bardzo mocną pozycję; bancassurance z wiodącą współpracą Axy z mBankiem, ale też kilku innych partnerów oraz część inwestycyjna związana z TFI czy PTE z Axy.
W czym zatem ta nowa Uniqa chce się wyróżniać na rynku?
- Jako grupa ubezpieczeniowa na koniec 2020 roku znaleźliśmy się na 5. miejscu na rynku pod względem wielkości, więc chcemy rozwijać się w różnych liniach biznesowych. Chcemy wzmocnić rozpoznawalność marki Uniqa, ale mówimy też o prostych i cyfrowych procesach. To nie jest oczywiście oryginalne na rynku, ale chcemy iść w stronę pięciu gwiazdek w ocenach klientów, czego wyrazem będzie klientocentryczność. Nie patrzymy na klienta przez pryzmat produktu, co dominowało na rynku. Dlatego m.in. połączyliśmy ubezpieczenia majątkowe i życiowe na poziomie zarządu i dyrektorów, co jest mocnym sygnałem, że w centrum stawiamy klienta, a nie produkty.
Na jakim etapie fuzji są dziś obie spółki?
- Fuzja trwa od kilku miesięcy. 6 miesięcy temu zmienił się właściciel, połączenie operacyjne i prawne nastąpiło w piątek. Kolejny krok to finalizacja docelowej oferty na bazie produktów Axy lub Uniqa, fuzja np. IT będzie jeszcze trwała. Jednak w 70-80 proc. jesteśmy już połączeni.
Jak wypadł rok 2020 pod względem wyników?
- Przygotowujemy się jeszcze do ich prezentacji. Nie konsolidowaliśmy wyników za cały 2020 r., tylko za czwarty kwartał. Dla grupy wyniki okazały się jednak bardzo dobre, przypis składki brutto urósł o ok. 4 proc., a w przypadku samej Axy było to ok. 6 proc. Pozwoliło nam to na wzrost udziału w rynku do 6,3 proc. wobec 6 proc. na koniec 2019 r. Pod względem wyników finansowych to był bardzo dobry rok. Po stronie Axy wyniki były lepsze niż rok wcześniej, podobnie po stronie Uniqa, ale w jej przypadku zwiększaliśmy rezerwy na szkody z lat poprzednich. W wyniki weszły już też oczywiście koszty integracji, co będzie widoczne i w tym roku.
Skoro wyniki były lepsze od planów w roku pandemicznym to jak w przypadku Uniqa/Axa wygląda strona odszkodowawcza związana z pandemią i Covid-19?
- Faktycznie, zderzyliśmy się z tym w ubiegłym roku i będzie to również dotyczyło 2021 roku. Trzeba tu podkreślić dwa mocne efekty: pierwszy to śmiertelność w ubezpieczeniach życiowych, a drugi - mniejsza szkodowość na drogach, choć z rosnącymi cenami m.in. części samochodowych.
- Nasze portfele zachowywały się tak jak śmiertelność w Polsce. Obserwowaliśmy zwiększoną śmiertelność w ostatnim kwartale 2020 r. Ten pik przypadł na listopad, potem mieliśmy spadek w styczniu i lutym, a od marca znów widzimy wzrost. To ma oczywiście negatywny wpływ na nasze wyniki.
- W ubezpieczeniach majątkowych, głównie detalicznych, pomaga nam zmniejszona szkodowość na drogach, bo mamy mniejszy ruch. Ale rośnie za to wartość średniej szkody, co można wiązać np. ze wzrostem cen części i kursu euro. To przekłada się na nasze koszty likwidacji. Ten ubezpieczeniowy obrazek nie jest więc jednoznaczny. Mamy dużą niepewność związaną z tym jak pójdą szczepienia, jak będzie wyglądał wskaźnik zarażania.
Co może się dziać z cenami polis?
- Ceny polis komunikacyjnych nie powinny spadać, a raczej uwzględniając ekonomiczne czynniki jak właśnie koszty likwidacji ceny powinny iść do góry. Większe wyzwanie mamy z portfelem życiowym, który dla wielu graczy w okresie pandemii może być nierentowny. Pomaga tu gra konkurencyjna, konsolidacja rynku, mamy coraz mniej graczy, którzy wchodzą poniżej kosztów, a swoją rolę odgrywa też nadzór pilnując rentowności.
Czy wyniki z 2020 r. są do powtórzenia w tym roku?
- Na ubezpieczeniach życiowych będzie trudno to zrobić. Bardzo dużo będzie zależało od kondycji gospodarki. To się przełoży na firmy, jak i na gospodarstwa domowe. Są przecież takie branże, które stoją np. turystyka. Ten biznes się zatrzymał.
- Jak patrzymy na kondycję gospodarczą firm, gwarancje i wypłacalność to widzimy stabilną sytuację, ale presja narasta. Podobnie jest wśród klientów indywidualnych. Ubezpieczamy ryzyko utraty pracy - wciąż nie widać, żeby coś się działo, ale i tu moim zdaniem presja narasta. Wiele wskazuje więc na to, że 2021 będzie trudniejszy niż 2020 r.
Jak dziś, w erze Covid-19, sprzedaje się ubezpieczenia?
- Kluczowa jest oczywiście sprzedaż zdalna. Polski rynek działa tak, że co najmniej 90 proc. umów obsługują agenci i oni się oczywiście przenieśli na formy zdalne. Ale nawet nie widując się z klientami mogą ich obsłużyć i sprzedać polisy. Z perspektywy branży zrobiliśmy więc olbrzymi postęp w cyfryzacji procesów. Szybciej rozwija się też sprzedaż online, ale w tym przypadku nie jest to jakiś znaczący skok.
Czy w związku z Covid-19 zmienia się też oferta ubezpieczycieli? W większości Ogólnych Warunków Ubezpieczenia trudno pewnie szukać elementów dotyczących Covid-19?
- To jest raczej tak, że dotychczasowa oferta wymagała doprecyzowania by dokładnie wyjaśnić klientom co obejmują OWU a czego nie. To się zadziało. Oferta nie przechodzi olbrzymiej transformacji, ale pojawiają się elementy i dostosowania. Dobrym przykładem jest telemedycyna. Ale jest to bardziej ewolucja niż rewolucja.
Na rynku ubezpieczeń jesteśmy świadkami konsolidacji. To ostatnie słowo Uniqa po przejęciu Axa? Czy dostał pan sygnał od właścicieli, żeby rozglądać się, bo na rynku może się coś jeszcze trafić do przejęcia?
- Wiemy, że polski rynek dla grupy Uniqa jest strategiczny. Pomimo, że Uniqa działa w 18 krajach, dziś jesteśmy największym rynkiem poza Austrią w grupie, pod względem klientów większym niż austriacki. Widać więc strategiczną chęć bycia w Polsce. Grupa rozgląda się przy każdej możliwej okazji, żeby rozpoznać potencjalnie nowe cele przejęć. Nie wykluczałbym tego. Uniqa aktywnie monitoruje rynek i na pewno to zainteresowanie jest.
A jak pan ocenia przejęcie Avivy przez Allianza?
- Dzieje się coś, co od wielu lat było przewidywane. W mojej poprzedniej pracy, zanim dołączyłem do Axy, popełniłem też kilka opracowań mówiących, że konsolidacja się zadzieje. No i to się w końcu stało. Więc to nie jest zaskoczenie, a oczekiwany kierunek zmian. Ta transakcja nie zmieni układu sił na rynku, my będziemy na 5. lub 6. miejscu w zależności od sposobu klasyfikacji poszczególnych grup. Widać, że rynek się konsoliduje, co tylko zwiększa stabilność i przewidywalność.
Nie zaskoczyło pana jednak, że to Allianz przelicytował wszystkich?
- Tak, nie był to mój pierwszy typ. Jednak Uniqa też nie była faworytem w kolejce po spółki Axa. To potwierdzenie, że ta firma widzi dobre perspektywy na polskim rynku skoro zdecydowała się na taki ruch.
Jak po doświadczeniach z Ubezpieczeniowymi Funduszami Kapitałowymi firmy ubezpieczeniowe mogą przekonywać Polaków, że to z Towarzystwami Ubezpieczeń warto myśleć o oszczędzaniu na starość w środowisku niskich stóp procentowych?
- Stopy procentowe są wyzwaniem dla branży, zarówno jeśli chodzi o wyniki inwestycyjne i o zarządzanie na własny rachunek. To nie pomaga. Mamy wieloletnie doświadczenie związane z TFI oraz PTE i liczę, że nam to pomoże. Jest jedna recepta: to lekcja z przeszłości. Trzeba dostarczać produkt, który ma wartość dla klienta. To IKE, IKZE czy IKE+. Mamy też przecież PPK, które są wartościowe dla klientów i dlatego trochę dziwi nas tak niska partycypacja. Mam nadzieję, że ona będzie rosła.
- Nie oczekuję jednak, że każdy Polak będzie miał IKE czy IKZE i zasilał je w pełni co roku, ale będziemy rozwijali konsekwentnie ofertę z produktami inwestycyjnymi. Nie oczekujemy jednak jakiegoś przełomu, to wciąż czas pracy u podstaw.
Rok 2020 pokazał, że Polacy bardziej zaczęli myśleć o ubezpieczeniach czy odkładaniu na starość?
- Z jednej strony widzimy duże wzrosty zainteresowania ubezpieczeniami na życie i zdrowotnymi. Pandemia, niestety, skłania do takich zachowań. W przypadku inwestycji, wiemy, że więcej Polaków orientuje się, że warto mieć poduszkę finansową, ale czy to się przełoży na inwestycje? Nie byłbym hurra optymistą.
Część firm ubezpieczeniowych inwestuje w sektor medyczny. Czy to jest także ciekawe z punktu widzenia Uniqa?
- To jest na pewno bardzo ciekawy segment rynku. Covid-19 napędza popyt, rynek rozwija się przez zmiany technologiczne, my np. mamy w swojej ofercie opaskę, która monitoruje zdrowie seniora. Wydatki Polaków w tym segmencie rynku będą rosły, bo chcemy mieć lepszą opiekę. Ale to nie jest łatwy temat, a tylko najwięksi mają odpowiednie zasoby i skalę działania. Jako grupa Uniqa będziemy eksplorować ten segment. Nasz właściciel w Austrii ma ok. 50 proc. udziału w rynku ubezpieczeń medycznych. Mamy więc kompetencje w grupie i pierwsze analizy, w którą stronę moglibyśmy pójść. Jednak chcemy robić to mądrze i rozsądnie, dlatego szukamy własnych nisz.
Czyli bardziej ubezpieczenia medyczne niż spółka Uniqa Zdrowie?
- Tego typu inwestycje nie są na naszym radarze.
Firmy ubezpieczeniowe chętnie korzystają z big data, co pozwala choćby na oszczędności kosztowe. Podobnie jest w Uniqa?
- Mamy zaawansowane e-commerce, narzędzia w chmurze, korzystamy z robotów, faktycznie jest dużo elementów wskazujących na zaawansowanie branży. Wykorzystujemy sztuczną inteligencję do taryfikacji polis. Mamy też zaimplementowane algorytmy sztucznej inteligencji w wielu procesach np. przy windykacji i w sferze fraudów lub wyborze preferowanego kontaktu z klientem. Te kompetencje są dostrzegane także w grupie Uniqa i Polacy zaczynają pracować na rzecz naszych spółek w innych krajach.
To jaki będzie 2021 rok na rynku ubezpieczeń?
- Oprócz wyzwań lokalnych, jak integracje dotyczące poszczególnych graczy, to Covid-19 będzie oczywiście tym elementem, którym trzeba zarządzać. Przełoży się on na śmiertelność i odszkodowania. Pytanie jaka będzie kondycja gospodarki i jak ona wpłynie na kondycję firm oraz gospodarstw domowych. Widzimy pewnego rodzaju niepokojące znaki, gdyż np. kontrakty potrafią się zatrzymywać albo spowalniać, w wielu branżach inwestycje są opóźniane. Skala tych zdarzeń na razie jest na szczęście niewielka co mnie pozytywnie zaskakuje, ale i rodzi obawy na przyszłość.
Rozmawiał Paweł Czuryło
Nie czekaj do ostatniej chwili, pobierz za darmo program PIT 2020 lub rozlicz się online już teraz!