Produkcja mięsa komórkowego: Włosi chcą zakazać, Holendrzy je swobodnie degustują. Jaką opcję wybiorą Polacy?

Polska jest obecnie krajem mięsożerców. 73 proc. gospodarstw domowych przygotowuje potrawy mięsne co najmniej kilka razy w tygodniu - wynika z danych GfK Polonia. Eksperci przewidują jednak, że w najbliższej przyszłości zwyczaje żywieniowe Polaków ulegną zmianie - zwracają uwagę wiadomoscihandlowe.pl. Jakie są szanse, by na talerzach Polaków pojawiło się mięso hodowane komórkowo?

  • Na naszym kontynencie temat mięsa komórkowego nie jest jeszcze zharmonizowany i ujednolicony
  • We Włoszech pojawił się pomysł zakazania produkcji i sprzedaży mięsa komórkowego, a w Holandii można je dziś swobodnie degustować
  • Nasz kraj ma szansę stać się europejskim hubem w zakresie mięsa komórkowego

Zdaniem Agnieszki Szymeckiej-Wesołowskiej, prawniczka z Centrum Prawa Żywnościowego i Produktowego, realnie istnieje szansa na wprowadzenie mięsa hodowanego komórkowo do Polski. - Jest na to proceduralna ścieżka, która wkrótce zapewne stanie się "autostradą". I to nie jest kwestia tego, czy wprowadzimy mięso komórkowe, ale kiedy pojawi się ono na naszych talerzach - mówi.

Reklama

Jak wyjaśnia, w celu wprowadzenia w Unii Europejskiej produktów, które nie były spożywane przed 1997 r., potrzebne jest zatwierdzenie, czyli aplikacja i potwierdzenie bezpieczeństwa tych produktów. Dziś odbywa się swego rodzaju wyścig, bo pierwszy wnioskodawca będzie miał możliwość zastrzeżenia danych naukowych i wprowadzania na wyłączność tych produktów na rynek. Zatem kto pierwszy w Europie ten lepszy.

Co kraj to obyczaj

W opinii Agnieszki Szymeckiej-Wesołowskiej, wszystko z punktu widzenia prawnego rozbija się o dwie rzeczy - bezpieczeństwo i znakowanie produktów. Unia Europejska jasno określa warunki i wymogi oznakowania nowych produktów. Na naszym kontynencie temat mięsa komórkowego nie jest jeszcze jednak zharmonizowany i ujednolicony, stąd na przykład we Włoszech pojawił się pomysł zakazania produkcji i sprzedaży mięsa komórkowego, a w Holandii można je dziś swobodnie degustować.

Wydanie pierwszego zezwolenia z poziomu Unii Europejskiej, która zakłada swobodny przepływ towarów między państwami członkowskimi, znacznie ułatwi popularyzację mięsa tego typu również w krajach bardziej zachowawczych, choć jak podkreśla Agnieszka Szymecka-Wesołowska - będzie to dotyczyć państw, które będą otwarte na takie innowacje.

Problem z nazewnictwem

Marcin Tischner, corporate engagement & sustainability specialist, ProVeg Polska również uważa, że jest duża szansa, by mięso komórkowe znalazło się na polskich półkach sklepowych. Jego obawy budzi jednak opieszałe prawodawstwo.

Zdaniem ekspertów ważną rolę w przekonaniu Polaków do spróbowania mięsa przyszłości odegra nazewnictwo. Jak wskazuje Marcin Tischner, określeń jest wiele, jednak część z nich posiada negatywne konotacje, które mogą stanowczo zniechęcać konsumentów do sięgnięcia po te produkty. Wśród stosowanych terminów znaleźć można: clean meat, artificial meat, cell-based meat, synthetic meat, lab-grown meat, cultured meat, in-vitro meat, cultivated meat.

Anglojęzyczne terminy, nie w pełni jasne dla polskiego konsumenta, z pewnością potrzebują alternatywnych zwrotów. Zdaniem przedstawiciela ProVeg Polska określenie clean (ang. czyste) w odniesieniu do mięsa komórkowego, zakłada, że mięso tradycyjne czystym nie jest. Może to budzić wrogie postawy wśród zakładów mięsnych, które powinny stać się sprzymierzeńcem tej technologii. Najlepszą opcją anglojęzyczną zdaniem ProVeg jest obecnie cultivated meat (ang. mięso kultywowane/kultywacyjne), a do wyboru polskiego określenia przydałoby się lokalne badanie.

Polska hubem od mięsa komórkowego?


Wiesław Macherzyński, COO LabFarm (pierwszej polskiej firmy, która opracowuje technologię mięsa hodowanego komórkowo) pdkreśla z kolei, że analizując potencjał w produkcji mięsa tradycyjnego przez Polaków, nasz kraj ma szansę stać się europejskim hubem w zakresie mięsa komórkowego.

Dziś za kilogram takiego produktu zapłacimy około 26 dolarów, z czego 60-80 proc. to koszt tzw. pożywek. Rynek kontrolowany przez kilka firm nie pozwala jeszcze na stanowcze obniżanie tych cen, jednak producent pozytywnie patrzy w przyszłość. - Potrafię sobie wyobrazić ten dzień, gdy pójdziemy do KFC, będziemy mieli wybór mięsa tradycyjnego i alternatywnego i, próbując obydwu, nie poczujemy różnicy - mówi Wiesław Macherzyński.

Ekspert przytacza też dane A.T. Kearney z raportu World Bank, z których wynika, że w 2040 r. mięso tradycyjne ma stanowić 40 proc. rynku mięs, alternatywy mięs - 25 proc., a mięso komórkowe - 35 proc.

***

wiadomoscihandlowe.pl
Dowiedz się więcej na temat: jadalne owady | mięso
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »