Rolnik zabrudził jezdnię, teraz słono zapłaci. Chodzi o zwrot 20 tys. euro
Niemieckie media opisują historię rolnika, który został ukarany za zanieczyszczenie drogi. W sprawie, którą rozstrzygał Sąd Okręgowy we Flensburgu, chodziło o ustalenie tego, w jaki sposób doszło do wypadku śmieciarki. Okazało się, że wina leżała po stronie rolnika, który kilka dni wcześniej pracował na polu i zostawił na drodze brudne ślady. W sprawie chodzi o ponad 20 tys. euro, czyli około 86 tys. zł.
W kwietniu na łamach naszego serwisu przedstawiliśmy historię rolnika z Bawarii, któremu groziło 500 euro (około 2150 zł) mandatu za to, że wyjechał traktorem w pole w niedzielne popołudnie. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj. Teraz z Niemiec dotarła do nas inna historia z rolnikiem w roli głównej. W tym wypadku sprawa nie zakończyła się jedynie groźbą mandatu. Mężczyzna stanął przed sądem po tym, jak z powodu pozostawionych na drodze przez jego maszynę brudnych śladów doszło do wypadku śmieciarki.
Jak podaje portal Agrarheute, do wypadku śmieciarki doszło w godzinach porannych. Warunki atmosferyczne nie były sprzyjające - padał deszcz i było ciemno. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem na zakręcie i wjechał do rowu. Ubezpieczyciel rolnika nie zgodził się na pokrycie roszczeń odszkodowawczych firmy, w której była ubezpieczona śmieciarka. Sprawę rozpatrywał Sąd Okręgowy we Flensburgu.
Niemiecki portal zauważa, że szkody w pojeździe firmy zajmującej się utylizacją odpadów wyceniono na 21,7 tys. euro. Inne koszty związane z kolizją oszacowano na 4,7 tys. euro. Po odjęciu kosztów własnych okazało się, że ubezpieczyciel zwrócił przedsiębiorstwu łącznie około 26,1 tys. euro, co w przeliczeniu daje około 111,5 tys. zł.
Towarzystwo ubezpieczeniowe firmy będącej właścicielem śmieciarki stało na stanowisku, że rolnik wykazał się w tej sprawie rażącym niedbalstwem. Zakład ubezpieczeń zwracał uwagę na to, że zjeżdżając z pola mężczyzna zabrudził drogę siekaczem do kukurydzy. Obfite opady deszczu sprawiły, że pozostałości przekształciły się w warstwę błota i gliny, a to w konsekwencji doprowadziło do wypadku. Wobec tego ubezpieczyciel zażądał od rolnika zwrotu 20 tys. euro (około 86 tys. zł) z wypłaconego odszkodowania.
Powołując się na przepisy ustawy o ruchu drogowym, Sąd Okręgowy we Flensburgu orzekł, że rolnik dopuścił się rażącego niedbalstwa. W sprawie wysłuchano również świadków, którzy potwierdzili wersję zdarzeń przedstawianą przez towarzystwo ubezpieczeniowe. Zdaniem sędziów rolnik nie zapewnił bezpieczeństwa innym uczestnikom ruchu drogowego.
Choć w toku postępowania ubezpieczyciel rolnika podnosił, że do wypadku doszło z winy kierowcy śmieciarki, to sąd nie dał wiary tym argumentom. Teraz rolnik i jego ubezpieczyciel mają solidarnie ponieść koszty związanie z wyrządzoną szkodą (20 tys. euro) i opłatami sądowymi. Niemiecki serwis podaje, że wyrok jest prawomocny.
Kom. Damian Wroczyński z KPP w Wyszkowie przypominał niedawno o tym, o czym powinien pamiętać rolnik ruszający i wracający z pola. Funkcjonariusz zwrócił uwagę na to, że pogoda w Polsce, szczególnie wiosną, bywa bardzo zmienna. Na polach jest błoto, rozrzucony obornik, a na drodze po przejeździe ciągnika pozostaje długi, brudny ślad. Czy rolnik, który kieruje takim pojazdem, może zostać ukarany?
- Jeśli gospodarz porusza się drogą polną, to nie ma problemu. Ale jeśli błoto czy inne zanieczyszczenia takie jak słoma czy obornik zostają na drodze publicznej, to już trzeba liczyć się z konsekwencjami. Zabrudzenie drogi równa się wykroczenie - czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie policji. Funkcjonariusz wyjaśnił, że chodzi o naruszenie art. 91 Kodeksu wykroczeń, który przewiduje karę grzywny do 1500 zł albo karę nagany.
- Nie każde zanieczyszczenie drogi będzie wykroczeniem. Chodzi o zanieczyszczenia, które mogą spowodować niebezpieczeństwo lub stanowić utrudnienie w ruchu drogowym, w zależności od okoliczności takich jak m.in. natężenie ruchu, szerokość jezdni, występowanie zakrętów czy niekorzystnych warunków pogodowych - podsumował policjant.