Droższe kryptowaluty. Bitcoin między hossą a katastrofą
Po wielu tygodniach zastoju na rynku kryptowalut w ostatnich dniach poprawiły się notowania bitcoina, ethereum i wielu innych aktywów cyfrowych. W dużym stopniu przyczyniło się do tego osłabienie dolara. Bitcoina do szczytu z listopada 2021 roku, kiedy kosztował 68,7 tysiąca dolarów, wciąż jednak dzieli ogromna przepaść. Nie kończy się także dyskusja optymistów przewidujących, że za jednego bitcoina będzie się płacić w przyszłości kilkaset tysięcy dolarów z pesymistami, którzy twierdzą, że nie ma on żadnej wewnętrznej wartości i pędzi ku katastrofie.
- Mark Yusko, założyciel Morgan Creek Capital Management, uważa, że rajd na wykresie bitcoina może rozpocząć się już w drugim kwartale 2023 roku, a rok później cena jednej "monety" będzie w stanie osiągnąć poziom 100 tysięcy dolarów
- Analitycy amerykańskiej giełdy kryptowalutowej Kraken, prognozują, że cena bitcoina może wzrosnąć w przyszłości nawet do 356 841 dolarów
- Eksperci Allied Market Research prognozują, że do 2031 roku globalny rynek płatności w bitcoinach osiągnie poziom 3,7 biliona dolarów
- Laureat Nagrody Nobla z 2013 roku Eugene Fama ostrzega inwestorów, by nie kupowali walut wirtualnych tylko dlatego, że kupują je inni ludzie, a bitcoina uznaje za bezwartościowego
Bitcoin jeszcze 21 października kosztował mniej niż 19 tysięcy dolarów. Nie minął tydzień, a testował wartość 21 tysięcy, nienotowaną od 11 września. Piątek 21 października był "dołkiem" także dla ethereum, czyli drugiej kryptowaluty świata. Wtedy za jednego "coina" dawano mniej niż 1 300 dolarów, a kilka dni później prawie 1 600.
Wielu analityków podkreśla, że ostatnie ożywienie na rynku kryptowalut potwierdza, że są one w "systemie naczyń połączonych". Dopóki dolar był mocny, a amerykańskie obligacje skarbowe miały podwyższoną rentowność, to inwestorzy omijali rynki złota i walut wirtualnych. Osłabienie dolara i spadek rentowności obligacji 10-letnich z 4,3 proc. do 3,9 proc. natychmiast wpłynęły na wzrost popytu na "żółty metal", bitcoina i ethereum.
Mark Yusko, założyciel Morgan Creek Capital Management, uważa, że rajd na wykresie bitcoina może rozpocząć się już w drugim kwartale 2023 roku i będzie miał związek z halvingiem (przepołowieniem). Halving ma miejsce średnio co 4 lata. Polega na ograniczeniu podaży nowych bitcoinów oraz zmniejszaniu o połowę nagrody dla "górników" za wydobyte "monety". Czołowa kryptowaluta ma już za sobą trzy halvingi - ostatni miał miejsce w maju 2020 roku.
Zdaniem Marka Yusko i wielu innych ekspertów, kolejna hossa kryptowalutowa miałby pojawić się przed najbliższym "przepołowieniem", które nastąpi prawdopodobnie w pierwszych miesiącach 2024 roku. Cena bitcoina ma tendencję by rosnąć "pod wydarzenie", czyli przed halvingiem i osiągać szczyt mniej więcej rok po nim. W trzech poprzednich cyklach scenariusz gwałtownych spadków i wzrostów sprawdzał się za każdym razem. Kurs bitcoina tracił nawet 80 proc. podczas "kryptowalutowej zimy" występującej między kolejnymi halvingami.
Mark Yusko przewiduje, że w przypadku, gdy nagroda za wydobycie bloku bitcoina i dodanie go do łańcucha, zostanie zmniejszona o połowę, cena kryptowaluty będzie musiała się co najmniej podwoić, aby proces wydobycia był wciąż opłacalny. W tej chwili osoby ‘’kopiące’’ bitcoiny dostają 6,25 "monety" za każdy nowo wydobyty blok. W wyniku halvingu wynagrodzenie, jakie otrzymują górnicy maleje o połowę co każde 210 tysięcy wydobytych bloków.
W opinii Marka Yusko kolejny cel cenowy dla najpopularniejszej kryptowaluty po najbliższym halvingu to 100 tysięcy dolarów za "monetę". Wierzy on jednak, że w przyszłości bitcoin może kosztować znacznie więcej.
Wielkimi optymistami są także analitycy amerykańskiej giełdy kryptowalutowej Kraken, którzy prognozują, że obecne odbicie na rynku walut wirtualnych jest dopiero początkiem większej hossy. W ich ocenie, cena bitcoina może wzrosnąć w przyszłości nawet do 356 841 dolarów.
Zaskakująca w tej projekcji jest jej aptekarska precyzja. Wynika ona z wyliczeń, jak bardzo cena "coina" rosła powyżej swojej 200-tygodniowej średniej ruchomej w poprzednich hossach. Z analizy tej wynika, że kurs bitcoina historycznie rzecz biorąc zyskiwał na wartości od 10 do 15 razy. Sugeruje to przyszły zakres cenowy od 237 894 do 356 841 dolarów. Zastosowanie tej samej metodologii prowadzi do wniosku, że ethereum może wzrosnąć do 28 471 dolarów.
Na rynku kryptowalut przeciwwagą dla optymistów zapowiadających cenę bitcoina w setkach tysięcy dolarów są skrajni pesymiści. Laureat Nagrody Nobla z 2013 roku Eugene Fama prognozuje, że bitcoin pędzi ku katastrofie. Fama podkreśla, że rynek nie zorientował się jeszcze, że bitcoin nie ma żadnej "wewnętrznej wartości". Ostrzega inwestorów, by nie kupowali walut wirtualnych tylko dlatego, że kupują je inni ludzie. - Mieliśmy nie tak dawno krach na rynku kryptowalut. Niektórzy mniejsi inwestorzy zginęli, więc spodziewałbym się, że w przyszłości historia się powtórzy - prognozuje słynny ekonomista.
Noblista dostrzega tylko jeden przypadek, w którym bitcoin mógłby mieć wartość. Mowa tu o sytuacji, w której byłby on na dużą skalę używany jako pieniądz. - Jeśli ludzie będą go używać jako środka wymiany, innymi słowy, będą faktycznie przeprowadzać w nim transakcje, wtedy bitcoin może mieć wartość. Stanie się bowiem jednostką rozliczeniową, rodzajem pieniądza. Pytanie, czy ludzie na to się zdecydują. Bitcoin ma bowiem bardzo zmienną wartość. Teoria monetarna mówi, że jednostka rozliczeniowa nie przetrwa, jeśli nie ma w miarę stabilnej wartości realnej - podsumowuje Eugene Fama.
O tym, że bitcoin będzie na dużą skalę używany jako pieniądz przekonani są eksperci Allied Market Research. W 2021 roku płatności w bitcoinach osiągnęły poziom 850,6 miliarda dolarów. W najbliższej dekadzie miałoby dojść do znaczącego wzrostu popytu na walutę wirtualną ze strony banków i innych instytucji finansowych. Analitycy Allied Market Research prognozują, że do 2031 roku globalny rynek płatności w bitcoinach osiągnie poziom 3,7 biliona dolarów.
Głównymi czynnikami wspierającymi wzrost tego sektora w nadchodzących latach miałoby być zapotrzebowanie na wydajność i przejrzystość systemów płatniczych. Dużą rolę odegrać może także wzrost popytu na przekazy pieniężne w gospodarkach wschodzących.
W raporcie stwierdzono, że główną przeszkodą na drodze do masowego przyjęcia płatności w bitcoinach mogą być zarówno wysokie koszty stworzenia niezbędnej infrastruktury, jak i ciągle nikła wiedza społeczna na temat czołowej waluty wirtualnej. Problem ten dotyczy nie tylko zwykłych ludzi, ale także rządów i osób profesjonalnie działających w sektorze finansów.
Eksperci Allied Market Research przyznają, że bessa na rynku to czynnik, który także przełożył się na to, w jaki sposób ludzie postrzegają płatności w kryptowalutach. Jednak mimo że bitcoin potaniał o 70 proc. od swojego szczytu cenowego, wciąż znajduje się na prowadzeniu wśród innych kryptowalut, jeżeli chodzi o jego wykorzystanie w operacjach finansowych.
Jacek Brzeski
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Zobacz również: