Fed, inflacja i dolar pod presją
Reakcja rynku na wczorajsze dane o inflacji w USA była taka, jakby problem nagle zniknął. Dolar zaczął tracić, a giełda ruszyła do góry. Tymczasem właśnie poznaliśmy dane pokazujące inflację najwyższą od niemal 40 lat na poziomie 7%.
Grudzień i tak był pod tym względem nieco łaskawy, bo w reakcji na doniesienia o Omicronie ceny ropy tąpnęły. Ta reakcja została już odrobiona, więc należy spodziewać się wzrostu presji na początku roku.
Nie chodzi jednak tylko o ceny paliw - do inflacji w USA dokładają się wszystkie kategorie, zarówno te, których inflacyjny charakter miał być przejściowy (jak np. ceny samochodów), jak i te, których w ogóle się nie spodziewano (wynajem mieszkania, odzież).
Dlatego w przygotowanych przed dzisiejszym przesłuchaniem poprzedzającym zatwierdzenie na wiceszefową Fed, Lael Brainard stawia walkę z inflacją na pierwszym miejscu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeszcze przed kilkoma miesiącami Fed w ogóle nie widział problemu, a Brainard uważana jest za czołowego "gołębią" w Fed (a zatem osobę preferującą luźną politykę pieniężną).
Być może tym należy uzasadnić niezdecydowanie rynku (w poniedziałek panika, wczoraj euforia) - inwestorzy chyba nie dowierzają, że Fed faktycznie zrobi to, co mówi. Wiele osób podnosi argument, że skoro Fed już za kilka miesięcy chce ograniczać bilans, dlaczego nie zakończy dodruku już teraz (planowane zakończenie to połowa marca).
Dziś uwaga ponownie będzie skierowana na USA, gdzie mamy dane o inflacji PPI (14:30), wspomniane przesłuchanie Brainard, a także wystąpienia Harkera (14:00) oraz Evansa (19:00) z Fed.
O 9:20 euro kosztuje 4,5285 złotego, dolar 3,9468 złotego, frank 4,3258 złotego, zaś funt 5,4251 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB