Kursy walut. Rynki pod dyktando banków centralnych
W dobie wysokiej inflacji musimy się przyzwyczaić, że banki centralne będą bardzo ważnym graczem na rynku walutowym. Doskonale udowadnia to obecna sytuacja.
5-proc. inflacja za oceanem powoduje, że temat dyskusji o stopach procentowych wraca jak bumerang. Na wczorajszym posiedzeniu oczywiście stóp procentowych nie zmieniono. Pojawiło się natomiast oczekiwanie podwyżki w 2023 roku i informacja o przejściowym charakterze inflacji.
Nie znając kontekstu, to bardzo zła wiadomość dla dolara. Kluczem jest jednak informacja, że dotychczas oczekiwania wzrostu stóp procentowych mówiły o 2024 roku. W rezultacie komunikat, że wzrost stóp nastąpi za dwa lata, jest w istocie przyspieszeniem wzrostów.
Rynki nie czekały i od razu rozpoczął się zakup dolarów, do dzisiaj rana euro jest tańsze o 1,5 centa. W przypadku ceny w złotówkach dolar podrożał o imponujące 6 groszy.
Jeżeli mamy szukać najmniej zaskakującej wiadomości na rynkach, to z pewnością w czołówce będzie posiedzenie Szwajcarskiego Banku Narodowego. Stopy kolejny już miesiąc pozostają na niezmienionym poziomie i nie ma wciąż horyzontu powrotu stóp procentowych do wyższych poziomów. Problemem jest wciąż bardzo wysoki poziom kursu franka, który utrzymywany jest i tak sztucznie nisko przez główną stopę procentową na poziomie -0,75 proc. Po posiedzeniu euro lekko zyskuje względem franka, gdyż część z inwestorów inwestowała przed posiedzeniem, licząc, że w dobie rosnącej inflacji komunikat SNB się zmieni. Teraz uciekają z nietrafionych pozycji, sprzedając franki, co osłabia szwajcarską walutę.
Co prawda, decyzja Banku Norwegii nie zaskoczyła nikogo, za to podobnie jak w przypadku USA zaskoczył komunikat. Norwedzy rozważają podwyżki znacznie szybciej, bo już we wrześniu. Wiadomość ta doprowadziła do umocnienia się korony norweskiej względem głównych walut.
Maciej Przygórzewski - główny analityk w InternetowyKantor.pl
***