Upadek giełdy kryptowalutowej FTX. Bitcoinowi grozi kolejna wielka przecena
Trzecia co do wielkości giełda kryptowalut FTX, założona przez Sama Bankmana-Frieda, rozpoczęła procedurę upadłościową. Jej problemy stały się przyczyną bardzo poważnej przeceny bitcoina i wielu innych walut wirtualnych. Bitcoin jest tak tani, jak w listopadzie 2020 roku. O ile jeszcze na początku tego miesiąca kosztował ponad 21 tysięcy dolarów, to teraz ma problemy z utrzymaniem się na poziomie 16-17 tysięcy. Wielu ekspertów prognozuje, że cena najstarszej kryptowaluty świata spadnie do 10 tysięcy dolarów.
- Śmiertelny cios giełdzie FTX wymierzył konkurent, czyli giełda Binance, bo do niej należy opiniotwórczy portal CoinDesk, który jako pierwszy poinformował, że FTX nie ma odpowiednich zabezpieczeń kapitałowych
- Arthur Hayes, założyciel giełdy BitMEX prognozuje, że nikt i nic nie uratuje FTX. Jego zdaniem inwestorzy z zamrożonymi funduszami będą potrzebować lat, aby odzyskać jakikolwiek kapitał
- Eksperci JP Morgan przewidują, że kurs bitcoina osunie się do 13 tysięcy dolarów. Taką samą prognozę przedstawia David Adams, zarządzający portfelem King River Digital Assets Fund
- Robert Kiyosaki twierdzi, że bitcoin może cofnąć się nawet do 10 tysięcy dolarów
Majątek miliardera a zarazem prezesa FTX Sama Bankman-Frieda w ciągu jednego dnia stopniał o około 95 proc., z 15 miliardów dolarów do 990 milionów. Rozpoczęła się procedura upadłościowa giełdy. W piątek 11 listopada FTX Trading Ltd. złożył wniosek o ochronę przed bankructwem w Stanach Zjednoczonych. Jak donosi Bloomberg, Bankman-Fried został już przesłuchany przez władze Bahamów, gdzie w tej chwili przebywa. Wiadomo też, że zrezygnował z funkcji dyrektora naczelnego giełdy. Zastąpił go John J Ray III.
Największy na świecie operator kart płatniczych Visa zerwał właśnie umowę z FTX. Trzeba tu przypomnieć, że obie firmy ogłosiły na początku października rozszerzone partnerstwo, obejmujące wprowadzenie połączonych z kontem kart debetowych Visa w 40 krajach.
Giełda FTX zaczęła mieć problemy na początku tego miesiąca po publikacji raportu przez portal CoinDesk. Jak wynika z dokumentu, bilans Alameda Research, jednostki inwestycyjnej należącej do Sama Bankman-Frieda, który jest również właścicielem FTX, składa się głównie z tokenów FTT, które są emitowane właśnie przez FTX. Oznaczało to, że fundamentem działalności giełdy był token wymyślony przez siostrzaną firmę, a nie żadne niezależne aktywo, takie jak inna kryptowaluta, bądź waluta fiducjarna (tradycyjna).
Inwestorzy zaczęli obawiać się, że FTX może stać się niewypłacalne. To doprowadziło do wielkiej ucieczki od tokena FTT. Giełda Binance, która miała w swoim bilansie ponad 500 milionów dolarów ulokowanych w FTT, zaczęła wyprzedaż tokenów. Doszło do krachu. FTT od początku listopada potaniał z ponad 26 do niespełna 2 dolarów.
Tak naprawdę śmiertelny cios giełdzie FTX wymierzył konkurent - wspomniana giełda Binance, bo właśnie do niej należy opiniotwórczy portal CoinDesk, który jako pierwszy poinformował, że FTX nie ma odpowiednich zabezpieczeń kapitałowych. Binance zapewne będzie głównym beneficjentem upadku konkurenta, bo jego udział w światowym handlu kryptowalutami wzrośnie teraz do 80 proc.
Rynek po dramatycznych dla branży zdarzeniach z maja i czerwca tego roku (Luna/Terra, Celsius Network, Three Arrows Capital, Voyager) jest teraz bardzo wyczulony na informacje o możliwych bankructwach czy choćby problemach z płynnością największych podmiotów. Wszystkie dotychczasowe afery to dowód, jak bardzo ułomny jest rynek kryptowalut pozbawiony wielu prawnych regulacji. Zdaniem licznych ekspertów, nie jest on dobrym miejscem do lokowania pieniędzy przez ludzi, którzy są przywiązani do przejrzystych transakcji finansowych.
Po tym gdy świat już poznał raport CoinDesk, w sobotę 5 listopada prezes FTX Sam Bankman-Fried poinformował o "porozumieniu w sprawie strategicznej transakcji z giełdą Binance, która ma polegać na przejęciu części udziałów FTX". Z kolei Changpeng Zhao, właściciel Binance, potwierdził, że podpisał "niezobowiązującą umowę w sprawie przejęcia giełdy FTX, żeby ratować jej wypłacalność".
Jednak w środę 9 listopada Binance oficjalnie powiadomiła, że rezygnuje z wykonywania postanowień listu intencyjnego w sprawie zakupu FTX. - Biorąc pod uwagę korporacyjną należytą staranność zarządzania naszym majątkiem, a także najnowsze doniesienia prasowe dotyczące niewłaściwego zarządzania funduszami klientów i spodziewanych dochodzeń amerykańskich regulatorów, zdecydowaliśmy, że nie będziemy dążyć do potencjalnego przejęcia FTX.com - czytamy w komunikacie Binance.
W tym samym dniu pojawiły się także doniesienia, że dyrektor generalny FTX poprosił inwestorów o 8 miliardów dolarów na pokrycie "załamania płynności’’, jakie powstało w wyniku ucieczki użytkowników z jego platformy. Sam Bankman-Fried podobno chciał pozyskać od chętnych połowę tej kwoty, a drugą część pokryć finansowaniem dłużnym, a nawet własnym majątkiem.
W piątek 11 listopada FTX Trading Ltd. złożył wniosek o ochronę przed bankructwem w Stanach Zjednoczonych. Wniosek o ochronę przed wierzycielami obejmuje m.in. fundusz Alameda Research, a także około 130 powiązanych spółek. W ciągu 72 godzin przed złożeniem wniosku klienci zwrócili się do giełdy o wycofanie 6 miliardów dolarów.
Arthur Hayes, założyciel giełdy BitMEX prognozuje, że nikt i nic nie uratuje FTX. Ekspert uważa, że inwestorzy z zamrożonymi funduszami będą potrzebować lat, aby odzyskać jakikolwiek kapitał. - Jeśli Changpeng Zhao, najbogatsza osoba na rynku kryptowalut, nie może zawrzeć odpowiedniej umowy, by sprzedać tokeny FTX, to nikt nie może tego zrobić. Depozyty klientów FTX zostaną odzyskane dopiero w sądzie upadłościowym, a to zajmie wiele lat - podkreśla.
Hayes oczekuje, że platformy handlu kryptograficznego i liczni menedżerowie z branży zaostrzą swoje podejścia w następstwie upadku FTX. - Oczekuję, że teraz wszystkie giełdy będą ściśle strzec kapitału swoich klientów. Koniec z zaciąganiem kredytów od tak zwanych kryptowalutowych prime brokerów. Koniec z uprzejmymi telefonami do dużych traderów z prośbą o uzupełnienie depozytu zabezpieczającego - dodał Hayes.
Inwestorzy w pierwszej połowie listopada wyprzedają bitcoina i inne waluty wirtualne, bo nie mają pewności czy nie dotknie ich efekt domina. Jeśli zaczną się chwiać się kolejne instytucje kryptowalutowe, to będą musiały wyprzedawać bez względu na cenę swoje rezerwy, a te są przechowywane m.in. w najpopularniejszych aktywach cyfrowych. Peter Schiff, niezłomny krytyk bitcoina i całego sektora kryptowalut, ostrzega, że w najbliższej przyszłości czeka nas o wiele więcej zdarzeń podobnych do upadku Terra czy giełdy FTX i zaleca swoim zwolennikom, by sprzedali wszystkie bitcoiny.
Arthur Hayes, uważa, że długoletni inwestorzy wciąż czekają na niższe ceny kryptowalut. Jednocześni wskazuje przedziały cenowe, przy których powinien pojawić się popyt. Dla bitcoina: 10 000-15 000 dolarów, a dla ethereum: 750 -1000 dolarów. Hayes oczekuje także od Rezerwy Federalnej obniżenia stóp procentowych w przyszłym roku, co powinno utorować drogę do wzrostu cen na rynku kryptowalut.
Eksperci JP Morgan przewidują, że kurs bitcoina osunie się do 13 tysięcy dolarów. Taką samą prognozę przedstawia David Adams, zarządzający portfelem King River Digital Assets Fund.
Hayden Hughes, dyrektor naczelny platformy socialtradingowej Alpha Impact, wskazał z kolei na 13 800 dolarów jako potencjalne wsparcie, a Mark Newton z Fundstrat twierdzi, że bitcoin może spaść nawet poniżej poziomu 10 tysięcy dolarów, jeśli wystąpi ponadnormatywnie wysoka zmienność.
Podobnego zdania jest Robert Kiyosaki, autor bestsellera "Bogaty ojciec, biedny ojciec", który wskazuje, że gdy opadnie kurz po upadku giełdy FTX, bitcoin może cofnąć się do 12 tysięcy dolarów, a nawet do 10 tysięcy.
Jacek Brzeski