Waluty odczuwają turbulencje
Korekta na światowych giełdach akcji rozkręca się - styczeń na Wall Street może być najgorszym miesiącem od marca 2020 roku, gdy pierwsza fala pandemii wywołała krach na rynkach. Złoty w niesprzyjającym środowisku pozostaje stabilny, choć dzienne wahania cechuje spora nerwowość.
W piątek EUR/PLN po raz czwarty w ostatnich dwóch tygodniach próbował sforsować 4,54. Przebicie przez kurs euro tego pułapu otwierałoby przestrzeń do odreagowania i wzrostu w kierunku 4,57 zł. Dość ostra wyprzedaż złotego została wygaszona, gdy został opublikowany wywiad z prezesem NBP.
Adam Glapiński zadeklarował, że w najbliższym czasie wzrost stóp procentowych będzie mocniejszy, niż obecnie zakładają rynki finansowe. Wpisuje się w umiarkowanie pozytywne spojrzenie na perspektywy złotego w prognozach walutowych Cinkciarz.pl. Zakładamy, że na koniec marca EUR/PLN będzie w okolicy 4,50, a w kolejnych miesiącach osunie się poniżej tej bariery.
Nie sposób jednak nie dostrzegać piętrzących się na bliskim horyzoncie zagrożeń. Nowa, rekordowa fala zachorowań na koronawirusa, słabnięcie wzrostu gospodarczego w Europie Zachodniej, nierozwiązany konflikt polskiego rządu z Unią Europejską to tylko część z nich.
Głównym katalizatorem pogorszenia nastrojów na światowych rynkach, zwłaszcza akcji, jest wizja szybkiego porzucenia przez Rezerwę Federalną kryzysowej polityki.
Należy przez to rozumieć ekspresowe wygaszenie skupu aktywów, szykowanie się do kilku podwyżek stóp procentowych, ale także rozpoczęcie ograniczania sumy bilansowej, która w czasie pandemii została rozdęta do niemal 9 bilionów dolarów.
Jednocześnie inwestorom coraz trudniej jest przechodzić obojętnie obok patowej sytuacji w negocjacjach pomiędzy Rosją a Zachodem. Niestety, nie można wykluczać rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Rosnące napięcie geopolityczne i spadki na parkietach akcji to woda na młyn franka, którego kurs ponownie zbliża się do 4,40 zł.
Bartosz Sawicki