Złoty znów w dobrej formie. Euro i dolar mocno przecenione
Złoty jest najmocniejszy od kilku tygodni w relacji do euro, dolara i franka. Nasza waluta ma szansę jeszcze bardziej zyskać na wartości, choćby dlatego, że NBP należy do grupy banków prowadzących wyjątkowo restrykcyjną politykę pieniężną.
- Analitycy wielu instytucji radzą przyzwyczajać się do kursu euro na poziomie 4,20 zł. Ekonomiści Goldman Sachs prognozują, że wspólna waluta tyle będzie kosztować najpóźniej za trzy miesiące
- Spadek dolara poniżej 3,92 zł mógłby zapoczątkować dalszą deprecjację amerykańskiej waluty w kierunku 3,79-3,76 zł
- Zagrożeniem dla złotego są napięcia geopolityczne. Szczególnie niepewne jest stanowisko USA w sprawie konfliktu na Ukrainie, które może zmienić się po amerykańskich wyborach prezydenckich w listopadzie tego roku
Stan gospodarki i trendy inflacyjne panujące w Polsce, strefie euro i Stanach Zjednoczonych działają ostatnio na korzyść naszej waluty. Euro kosztuje około 4,26 zł, czyli najmniej od ponad miesiąca. Do notowań z tego samego okresu powrócił frank, za którego płaci się 4,34 zł. Jeszcze większy regres zanotował amerykański dolar, gdyż cena na poziomie 3,92 zł jest najniższa od dwóch miesięcy.
Jednocześnie coraz mocniejsze wobec dolara jest euro. Za wspólną walutę trzeba zapłacić 1,087 dolara, podczas gdy w połowie kwietnia było to tylko 1,06. Jak piszą analitycy techniczni: "eurodolar wybija lokalne szczyty i zbliża się w okolice oporu 1,09".
Zaskakująca jest zgodność prognoz kilku zagranicznych i polskich instytucji finansowych dotyczących notowań euro pod koniec 2024 roku. Bloomberg, Erste Securities i Ebury spodziewają się, że będzie to 4,20 zł. Identyczną projekcję przedstawia mBank. Zdaniem analityków banku, euro drugi kwartał tego roku zamknie ceną 4,26 zł, trzeci kwartał - 4,24 zł, a czwarty - 4,20 zł. Kurs wspólnej waluty na poziomie 4,20 zł byłby najniższy od ponad sześciu lat.
Ekonomiści mBanku oczekują spadku kursu euro do złotego z uwagi na spodziewane różnice w polityce pieniężnej banków centralnych w Europie i w Polsce. Obniżki stóp procentowych w strefie euro oraz ich stabilizacja w Polsce mogą prowadzić do umocnienia złotego. Trzeba tu przypomnieć, że Christine Lagarde, przewodnicząca Europejskiego Banku Centralnego, zapowiada, że jej instytucja może złagodzić politykę monetarną już w czerwcu, gdyż w strefie euro spada inflacja zarówno bazowa, jak i konsumencka.
Natomiast polska Rada Polityki Pieniężnej z prezesem NBP na czele daje do zrozumienia, że pierwsze cięcia stóp procentowych nastąpią najwcześniej na początku 2025 roku. Z tego właśnie powodu ekonomiści Goldman Sachs twierdzą, że notowania euro wciąż są przewartościowane i spodziewają się spadku kursu wspólnej waluty do 4,20 zł nawet w perspektywie trzech najbliższych miesięcy. Oznaczałoby to wybicie dołem z trwającej od jesieni 2023 roku konsolidacji między 4,25 a 4,37 zł. Byłby to także test minimów ze stycznia 2020 roku.
"Przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego od pewnego czasu sygnalizują gotowość do luzowania polityki pieniężnej. To powinno sprawić, że euro będzie stopniowo tracić na wartości, a największe zmiany będą widoczne w stosunku do walut, których banki centralne utrzymają restrykcyjną politykę pieniężną. Każdy z krajów znajduje się na innym etapie walki z inflacją oraz ma inne możliwości, jednak rynki odbierają ich komunikaty bezpośrednio. Z tego względu wyższe stopy procentowe powinny sprzyjać notowaniom walut, podczas gdy komunikaty o obniżkach, ciągnąć kurs w dół" - czytamy w raporcie Goldman Sachs.
Inwestorzy w tym tygodniu dostali informację o nadspodziewanie dużym wzroście PKB w Polsce w pierwszym kwartale tego roku (1,9 proc.), ale także o skoku inflacji konsumenckiej z 2 do 2,4 proc. Prognozy na cały 2024 rok zakładają wzrost PKB o 3,5 proc. Ekonomiści mBanku pozostają pozytywnie nastawieni do polskiego rynku pracy. "Zatrudnienie znajduje się prawdopodobnie w cyklicznym minimum, skąd oczekujemy stopniowego odbicia. Na przestrzeni roku spodziewamy się stabilizacji stopy bezrobocia rejestrowanego na poziomie zbliżonym do 5 proc." - czytamy w raporcie banku.
Wielu ekonomistów jest zdania, że wsparciem dla złotego na dłuższą metę pozostanie - niezbyt bezpieczne dla polskiej gospodarki - połączenie ekspansywnej polityki fiskalnej (czyli wysokiego deficytu budżetowego) z restrykcyjną polityką monetarną. Nasz rząd pożycza coraz więcej pieniędzy od zagranicznych inwestorów, także w postaci emitowania długu w walutach obcych, które potem wymienia na złote. W dodatku, Polska ma teraz wyższe stopy procentowe niż strefa euro, co przyciąga kapitał spekulacyjny.
Wielkie znaczenie ma także fakt, że Komisja Europejska uwolniła blokowane do tej pory pożyczki w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Do Polski napłynie kilkadziesiąt miliardów euro, a duża część tych pieniędzy zostanie wymieniona na rynku, co zwiększy popyt na złotego. Stabilności naszej waluty sprzyja także utrzymywanie przez Polskę nadwyżki na rachunku obrotów bieżących oraz przekonanie, że nie nastąpi nawrót wysokiej inflacji, czego obawiano się jeszcze na początku tego roku.
Zagrożeniem dla złotego są natomiast napięcia geopolityczne. Szczególnie niepewne jest stanowisko USA w sprawie konfliktu na Ukrainie, które może zmienić się po amerykańskich wyborach prezydenckich w listopadzie tego roku.
Dla rynku walutowego duże znaczenie ma fakt, że dane ze Stanów Zjednoczonych i strefy euro były ostatnio przeważnie gorsze od oczekiwań. W USA obserwujemy stabilizację wzrostu płac na podwyższonym poziomie, podczas gdy w strefie euro dynamika płac zaczyna słabnąć z powodu niewystarczającego popytu krajowego. Inflacja w USA zwolniła z 3,5 do 3,4 proc., ale nie widać postępu w kierunku celu Fed wynoszącego 2 proc.
Na uwagę zasługuje także fakt, że inflacja w ujęciu miesięcznym, a więc w kwietniu w stosunku do marca, nieoczekiwanie spowolniła do 0,3 proc. z 0,4 proc. w lutym i marcu. Jest to pierwszy spadek tego wskaźnika od października 2023 roku. "Inflacja w USA w większości wypada zgodnie z oczekiwaniami. Jedyne zaskoczenie ma miejsce w postaci miesięcznej inflacji głównej, która rośnie o 0,3 proc. Stąd dosyć wyraźna słabość dolara" - komentują ekonomiści XTB.
Amerykańska Rezerwa Federalna od lipca zeszłego roku utrzymuje kluczową stopę procentową w przedziale 5,25-5,50 proc., co jest najwyższym poziomem od 23 lat. Szybko to się nie zmieni, gdyż z danych CME FedWatch Tool wynika, że prawdopodobieństwo czerwcowej obniżki stóp wynosi zaledwie 8,5 proc., natomiast w lipcu nieznacznie przekracza 30 proc. Inwestorzy widzą natomiast spore szanse na wrześniowe poluzowanie polityki pieniężnej przez Fed. Taki scenariusz wyceniany jest na ponad 50 proc.
Przesunięte w czasie łagodzenie przez amerykański bank centralny polityki monetarnej prowokuje wielu ekonomistów do przedstawiania prognoz systematycznie słabnącego dolara wobec złotego czy euro. Znawcy analizy technicznej podkreślają, że spadek dolara poniżej 3,92 zł mógłby zapoczątkować dalszą deprecjację amerykańskiej waluty w kierunku 3,79-3,76 zł. Dopiero tam zlokalizowana jest kolejna strefa wsparcia.
Osłabienie dolara pozostaje scenariuszem bazowym analityków Cinkciarz.pl na drugą połowę 2024 roku. Ich zdaniem, pod koniec roku dolar może kosztować 3,85 zł. "Rekordowe oprocentowanie długu na kartach kredytowych oraz najwyższe w USA od przeszło dwóch dekad koszty kredytów samochodowych i hipotecznych powinny chłodzić presję popytową na ceny. Z każdym miesiącem silniejszy wpływ na inflację będą miały także obniżające się czynsze. W takich warunkach po wakacjach Fed powinien zdecydować się na obniżki stóp procentowych, co będzie korzystne na rynków wschodzących" - czytamy w opracowaniu Cinkciarz.pl.
Także ekonomiści Goldman Sachs są pozytywnie nastawieni do polskiego złotego, który - jak twierdzą - w kolejnych latach ma szansę zostać jedną z najważniejszych walut w regionie. Z tego względu w odległej prognozie na 2025 rok Goldman Sachs zakłada, że kurs pary dolar-złoty może spaść nawet do poziom 3,78 zł.
Eksperci prognozują, że dolar będzie miał poważne problemy również w relacjach z euro. "Para euro-dolar wzrosła do 1,0867 przełamując kilka krótkoterminowych oporów. Jednak trend wzrostowy ma mocne podstawy i niewykluczone, że pójdziemy wyżej" - czytamy w komentarzu Marka Rogalskiego, głównego analityka walutowego BOŚ.
Zdaniem ekonomistów MUFG Banku, bieżącym celem dla euro-dolara powinna być bariera 1,105. Z drugiej strony, zanegowaniem ruchu w górę byłoby zejście notowań poniżej długoterminowego trendu wzrostowego z listopada 2022 roku (1,064) oraz dotarcie w okolice 1,057.
Jacek Brzeski