Emerytura w domyśle powinna być świadczeniem, które pozwoli na spokojną i godną codzienność. Problem niskich świadczeń niezmiennie wzbudza emocje, jednak nie dotyczy jedynie tych, którzy przepracowali za krótko.
Nierzadko niskie świadczenia przydzielane są sportowcom, również tym olimpijskim, którzy przez lata reprezentowali Polskę na igrzyskach. Z doniesień "Gazety Wyborczej" wynika, że szczególnie trudna sytuacja dotyczy kajakarzy.
Emerytura za reprezentowanie Polski? Minimalne świadczenie
Problem niskich świadczeń emerytalnych dotyczy przede wszystkim sportowców, których kariery przypadły na lata 70. i 80. XX wieku, czyli okres PRL. Wówczas za występy zawodnicy dostawali stypendia sportowe, od których jednak nie odprowadzano składek emerytalnych. W efekcie po latach ZUS nie liczy ich do emerytury.
W takiej samej sytuacji są zawodnicy, którzy dostawali stypendia, a dodatkowo byli fikcyjnie zatrudniani w zakładach pracy. Osoby takie posiadają świadectwa pracy, ale nie mają na koncie żadnych wypłat, ponieważ zatrudnienie było fikcyjne, a oni sami wysyłani byli od razu na bezpłatne urlopy.
Kajakarze w najgorszej sytuacji. Po 42 latach pracy dostali minimalne świadczenie
Problem niskiej emerytury dotyczy przede wszystkim kajakarzy. W "Gazecie Wyborczej" możemy przeczytać o konkretnych przypadkach Tomasza Świerczyńskiego, Waldemara Merka i Andrzeja Klimaszewskiego. Pierwszy z nich reprezentował Polskę 7 lat na zawodach sportowych, choć na igrzyska nie pojechał. Z kolei Klimaszewski i Merk brali udział w Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie w 1980 roku, choć wrócili bez medali.
- Startowałem w reprezentacji Polski 12 lat. Przez cały ten czas stypendium było moim jedynym środkiem utrzymania. Ale sąd okręgowy uznał w mojej sprawie, że składka nie może być zaliczona - mówił w rozmowie z dziennikiem Andrzej Klimaszewski. Finalnie po przejściu na emeryturę ZUS przyznał byłemu sportowcowi emeryturę niewiele większą od minimalnej.
Otrzymywane latami stypendia, wypłaty z klubów i na obozach sportowych nie gwarantowały opłacania składek emerytalnych. Finalnie więc ZUS uznał, że te nie mogą być wliczane do podstawy emerytury. Byli reprezentanci występowali w związku z tym nawet na drogę sądową. Mówią o tym, jak o akcie desperacji, ponieważ przy przechodzeniu na emeryturę nie mieli pojęcia, co ich czeka.
Sąd Najwyższy wziął stronę sportowców. Będzie wyższa emerytura?
W 2022 roku sprawa sądowa między kajakarzami a pozwanym przez nich ZUS znalazła swój finał przed Sądem Najwyższym. Ten stanął po stronie sportowców, przekonując, że stypendia powinny liczyć się do emerytury, pomimo braku odprowadzania od nich składek. Stwierdzono bowiem, że w przeliczeniu na dzisiejsze pieniądze, sportowcy otrzymywali między 8 a 12 tys. zł, co już samo w sobie powinno być przyczynkiem do podwyższenia emerytury.
Aktualnie jednak problemem w przypadku części sportowców jest brak stosownych zaświadczeń, które poświadczyłyby że sportowcy pobierali odpowiednie stypendia. Sprawa również dotyczy kajakarzy, a Polski Związek Kajakowy wskazuje, że może na piśmie potwierdzić jedynie, iż emerytowani zawodnicy byli w kadrze i startowali na igrzyskach olimpijskich oraz mistrzostwach świata












