Unia Europejska cały czas pracuje nad tym, by wykorzystać zamrożone rosyjskie aktywa w celu udzielenia pomocy Ukrainie. "Unieruchomione" od 2022 r. aktywa rosyjskiego banku centralnego miałyby sfinansować pożyczkę reparacyjną dla Kijowa. Zostałaby ona spłacona dopiero wówczas, gdy Rosja z kolei wypłaci wschodniemu sąsiadowi Polski odszkodowania wojenne.
Do tego pomysłu wciąż sceptycznie nastawiona jest Belgia. To w tym kraju znajduje się izba rozliczeniowa Euroclear, będąca depozytariuszem większości rosyjskich środków. Belgijski premier Bart De Wever obawia się, że jeśli Rosja pozwie Belgię za wykorzystanie jej środków - i wygra w sądzie - to Belgia będzie musiała wziąć na siebie koszt zaspokojenia roszczeń Kremla. KE, chcąc uspokoić Belgię, zaproponowała mechanizm gwarancji pod spłatę pożyczki przez Ukrainę, w którym partycypowałyby państwa członkowskie. Polska, o czym pisaliśmy w Interii Biznes, wyłożyłaby szóstą co do wielkości sumę.
Ale Belgia pozostaje nieprzejednana. Bart De Wever podnosi, że wykorzystanie rosyjskich aktywów naruszyłoby prawo międzynarodowe i spowodowało kryzys zaufania do europejskich instytucji finansowych wśród światowych inwestorów, którzy mieliby pełne prawo uznać, że Europa nie przestrzega prawa własności i dysponuje wedle własnego uznania środkami, które niegdyś zostały jej powierzone. Powołuje się przy tym na opinie wyspecjalizowanych kancelarii prawnych, których rady zasięgał.
Belgia pod ścianą. UE chce złamać jej opór w sprawie rosyjskich aktywów
UE chce złamać opór Belgii. Serwis "Politico", powołując się na informacje od chcącego zachować anonimowość unijnego dyplomaty, pisze, że na stole jest scenariusz, w którym Belgia zostaje skazana na swoisty ostracyzm we Wspólnocie, jeśli nie zgodzi się na wykorzystanie aktywów zamrożonych w Euroclear.
"Belgijski przywódca byłby odsunięty na margines i ignorowany, podobnie jak Viktor Orbán na Węgrzech, który jest traktowany ozięble z powodu tego, że osłabia demokrację w swoim kraju i odmawia grania na tym samym boisku, jeśli chodzi o nakładanie sankcji na Rosję" - pisze serwis.
"Przesłanie dla Belgii jest następujące: jeśli nie zamelduje się na pokładzie, jej dyplomaci, ministrowie i przywódcy stracą głos przy stole UE. Lista życzeń i obaw Belgii związanych z długoterminowym budżetem UE na lata 2028-2034 miałaby najniższy priorytet ważności, co byłoby ogromnym problemem dla rządu tego kraju, zwłaszcza kiedy negocjacje w sprawie budżetu wejdą w decydującą fazę za 18 miesięcy" - czytamy.
Źródło "Politico" dodaje, że Belgia nie mogłaby też liczyć na to, iż UE zasięgałaby jej opinii w sprawie różnych unijnych inicjatyw i propozycji.
"Politico" podsumowuje, że byłaby to trudna sytuacja dla kraju, który znajduje się dosłownie i symbolicznie w sercu Europy.
Ukraina rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy
Unijni dyplomaci odpowiadają jednak, że trudne czasy wymagają podejmowania równie trudnych decyzji - deficyt w budżecie Ukrainy w przyszłym roku ma wynieść 71,7 mld euro, a rząd w Kijowie od kwietnia będzie musiał zacząć ciąć wydatki publiczne, jeśli nie znajdzie źródła finansowania dla bieżących potrzeb i dla nieustannego wysiłku wojennego, jaki ponosi w konfrontacji z rosyjskim agresorem.
Europa podejmie próbę przekonania Belgii na szczycie unijnych przywódców 18 grudnia. Bart De Wever ma długą listę życzeń - chce dodatkowego bufora gotówkowego niezależnie od gwarancji państw członkowskich UE, a także silniejszych zabezpieczeń na wypadek, gdyby jego rząd musiał pokryć koszty sporów sądowych z Rosją i zwrócić jej środki finansowe w przypadku wygrania sądowej batalii przez Kreml.











