90 proc. redukcji emisji do 2040 roku. MKiŚ: KE nie pokazuje narzędzi

Komisja Europejska przedstawiła propozycję wyznaczenia celu klimatycznego na 2040 rok, zakładającego ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w UE o 90 proc. względem poziomu z 1990 roku. Przeciwko propozycji protestują przedstawiciele Polski, Czech, Estonii i Włoch. Wątpliwości wzbudza realność celu oraz brak konkretnego planu realizacji. - Przedstawiona przez Komisję Europejską propozycja celu redukcji emisji nie odpowiada w ogóle na pytanie, jak ten cel miałby być zrealizowany. Komisja Europejska nie pokazuje ani drogi dojścia do takich redukcji, ani kosztów, ani nawet narzędzi - uważa Ministerstwo Klimatu i Środowiska.

Komisja Europejska zaproponowała w środę (2 czerwca) wyznaczenie celu klimatycznego na 2040 r. Zgodnie z propozycją emisje gazów cieplarnianych powinny wówczas wynieść o 90 proc. mniej względem poziomu z 1990 r. 

Ta propozycja to dopiero początek unijnej ścieżki legislacyjnej, wniosek ma być omawiany przez ministrów środowiska w połowie lipca, a głosowanie planowane jest na 18 września. Celem KE jest uzgodnienie stanowiska jeszcze przed listopadowym COP30 w Brazylii. Jak pisze portal "Energetyka 24", "ostateczny kształt ustawy może różnić się od początkowych założeń. Niemniej jednak Komisja daje jasny sygnał dotyczący kierunku politycznych ustaleń". 

Reklama

Redukcja emisji o 90 proc. do 2040 roku. MKiŚ: W naszej ocenie przedstawiony cel jest nierealistyczny

Przed rozpoczęciem zeszłorocznego nieformalnego posiedzenia unijnej Rady ds. Środowiska wiceministra klimatu i środowiska Urszula Zielińsk (Zieloni) zadeklarowała, że "absolutnie musimy przyjąć ambitne cele [klimatyczne], a także przyjąć cel redukcji emisji o 90 proc.".  

Bardziej sceptycznie o propozycji wypowiadała się dotychczas ministra klimatu i środowiska Paulina Henning-Kloska (Polska 2050). "Polska nie poprze tak przedstawionego celu, nawet z tymi dodatkowymi elementami, z prostego powodu: nie jesteśmy na to gotowi i Komisja Europejska o tym wie" - powiedziała na antenie Polsat News.  

Na brak gotowości do realizacji celu zwraca uwagę również Ministerstwo Klimatu i Środowiska. "Przedstawiona przez Komisję Europejską propozycja celu redukcji emisji na poziomie 90 proc. nie odpowiada w ogóle na pytanie, jak ten cel miałby być zrealizowany. Komisja Europejska nie pokazuje ani drogi dojścia do takich redukcji, ani kosztów, ani nawet narzędzi. W naszej ocenie przedstawiony cel jest nierealistyczny i będziemy sprzeciwiać się jego przyjęciu w takim kształcie" - uważa resort w odpowiedzi na pytania Interii Biznes. 

"Cel redukcyjny UE do 2040 r. musi być celem wspólnym, realnym do osiągnięcia, a wkład poszczególnych państw w jego realizację musi być zróżnicowany. Cel ten musi być przede wszystkim realistyczny, a przy takich zapisach i braku aktualnej oceny skutków regulacji - mamy bardzo poważne wątpliwości, czy taki jest" - wskazało MKiŚ. "W kontekście celu trzeba pamiętać, że transformacja nie może odbywać się kosztem miejsc pracy i potencjału przemysłowego - bo to właśnie praca i lokalna przedsiębiorczość są fundamentem europejskiego i polskiego bezpieczeństwa" - dodało.   

Ekspert: Unijna dyskusja dotyczy tempa zmian, ale nie ich zasadniczego kierunku

Na potencjalne trudności w realizacji unijnego celu przez Polskę zwrócił uwagę również Michał Smoleń, kierownik Programu Badawczego Energia i Klimat w Fundacji Instrat. "Redukcja emisji o 90 proc., przy uwzględnieniu pochłaniania dwutlenku węgla oraz zagranicznych kredytów węglowych, to proponowany cel dla całej Unii Europejskiej - polski wkład w jego osiągnięcie będzie niższy ze względu na trudniejszą sytuację wyjściową. Choć taki poziom ambicji stanowi adekwatny wkład UE w globalne starania na rzecz utrzymanie zmian klimatu w ryzach, mówimy jednak o ogromnym wyzwaniu" - stwierdził, w odpowiedzi na pytania naszej redakcji.  

Michał Smoleń zauważył, że aktualny proces transformacji energetycznej opiera się na wprowadzaniu zmian w energetyce i ciepłownictwie dzięki zastosowaniu rozwiązań takich jak pompy ciepła, OZE i termomodernizacja. "Redukcja unijnych emisji o 90 proc. wymagać będzie nie tylko pełnego wykorzystania potencjału tych względnie tanich rozwiązań, ale też uruchomienia trudniejszych procesów transformacji przemysłu (produkcja stali, nawozów, cementu) czy rolnictwa, a także rozwinięcia technologii wychwytu i składowania dwutlenku węgla. Jest to technicznie wykonalne, ale czy wystarczy nam politycznej determinacji?" - pyta ekspert.  

Zdaniem Smolenia ambitne cele redukcji emisji są niemożliwe do osiągnięcia bez zaangażowania większych emitentów takich USA i Chiny, "szczególnie w odniesieniu do bardziej kosztownych wymiarów redukcji emisji". Ekspert zwraca również uwagę na brak propozycji konkretnych sposobów osiągnięcia celu. "Unijna dyskusja dotyczy tempa zmian oraz szczegółowych sposobów ich osiągania, ale nie ich zasadniczego kierunku" - stwierdził.  

Również Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, uważa, że zaproponowane przez KE cele są nierealne do zrealizowanie. "Uważam ją za mało realną do spełnienia, w szczególności z uwagi na ograniczenie w ETS międzynarodowej wymiany kredytów do 3 proc., chociaż jest to zgodne z porozumieniem paryskim. Bezsprzecznie propozycja KE nie uwzględnia specyfiki Polski, w której tak dużą rolę odgrywają paliwa kopalne. Bez przeprowadzenia głębokiej transformacji energetycznej jest u nas po prostu nierealna" - powiedział w rozmowie z portalem "Money.pl".  

Przeciwko redukcji emisji Polska, Czechy, Włochy i Estonia. "Ta propozycja jest niewykonalna"

Cel redukcji emisji gazów cieplarnianych ma zostać osiągnięty dzięki wprowadzeniu kilku narzędzi. Jednym z elementów nowego planu jest utworzenie rynku tzw. kredytów węglowych, który umożliwi krajom członkowskim równoważenie własnych emisji, a jednocześnie będzie źródłem finansowania zielonych inwestycji w państwach trzecich. KE planuje również umożliwić państwom członkowskim rekompensowanie trudności w redukcji emisji w jednym sektorze, na przykład transporcie, nadwyżkami w innych obszarach, takich jak gospodarka odpadami czy termomodernizacja budynków, a także dopuścić podmioty zajmujące się składowaniem CO₂ do emisji i sprzedaży pozwoleń w systemie ETS, co obecnie nie jest możliwe. 

"Gdy Europejczycy doświadczają skutków zmian klimatu na własnej skórze, oczekują od liderów działania. Propozycja KE wyznacza przewidywalny kurs transformacji" - zaznaczyła Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.

Nowe cele stanowczo wspierają kraje takie jak Finlandia, Holandia, Słowania i Dania, która obecnie sprawuje prezydencję w Radzie UE. Przeciwko są Polska, Włochy, Czechy i Estonia.  

"Ta propozycja nie jest dla Czech wykonalna" - stwierdził czeski minister środowiska Petr Hladík. "Bez realistycznych warunków i sprawiedliwego finansowania transformacja nie będzie możliwa" - dodał. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »