Komisja Europejska zaproponowała w środę (2 czerwca) wyznaczenie celu klimatycznego na 2040 r. Zgodnie z propozycją emisje gazów cieplarnianych powinny wówczas wynieść o 90 proc. mniej względem poziomu z 1990 r.
Ta propozycja to dopiero początek unijnej ścieżki legislacyjnej, wniosek ma być omawiany przez ministrów środowiska w połowie lipca, a głosowanie planowane jest na 18 września. Celem KE jest uzgodnienie stanowiska jeszcze przed listopadowym COP30 w Brazylii. Jak pisze portal "Energetyka 24", "ostateczny kształt ustawy może różnić się od początkowych założeń. Niemniej jednak Komisja daje jasny sygnał dotyczący kierunku politycznych ustaleń".
Redukcja emisji o 90 proc. do 2040 roku. MKiŚ: W naszej ocenie przedstawiony cel jest nierealistyczny
Przed rozpoczęciem zeszłorocznego nieformalnego posiedzenia unijnej Rady ds. Środowiska wiceministra klimatu i środowiska Urszula Zielińsk (Zieloni) zadeklarowała, że "absolutnie musimy przyjąć ambitne cele [klimatyczne], a także przyjąć cel redukcji emisji o 90 proc.".
Bardziej sceptycznie o propozycji wypowiadała się dotychczas ministra klimatu i środowiska Paulina Henning-Kloska (Polska 2050). "Polska nie poprze tak przedstawionego celu, nawet z tymi dodatkowymi elementami, z prostego powodu: nie jesteśmy na to gotowi i Komisja Europejska o tym wie" - powiedziała na antenie Polsat News.
Na brak gotowości do realizacji celu zwraca uwagę również Ministerstwo Klimatu i Środowiska. "Przedstawiona przez Komisję Europejską propozycja celu redukcji emisji na poziomie 90 proc. nie odpowiada w ogóle na pytanie, jak ten cel miałby być zrealizowany. Komisja Europejska nie pokazuje ani drogi dojścia do takich redukcji, ani kosztów, ani nawet narzędzi. W naszej ocenie przedstawiony cel jest nierealistyczny i będziemy sprzeciwiać się jego przyjęciu w takim kształcie" - uważa resort w odpowiedzi na pytania Interii Biznes.
"Cel redukcyjny UE do 2040 r. musi być celem wspólnym, realnym do osiągnięcia, a wkład poszczególnych państw w jego realizację musi być zróżnicowany. Cel ten musi być przede wszystkim realistyczny, a przy takich zapisach i braku aktualnej oceny skutków regulacji - mamy bardzo poważne wątpliwości, czy taki jest" - wskazało MKiŚ. "W kontekście celu trzeba pamiętać, że transformacja nie może odbywać się kosztem miejsc pracy i potencjału przemysłowego - bo to właśnie praca i lokalna przedsiębiorczość są fundamentem europejskiego i polskiego bezpieczeństwa" - dodało.
Ekspert: Unijna dyskusja dotyczy tempa zmian, ale nie ich zasadniczego kierunku
Na potencjalne trudności w realizacji unijnego celu przez Polskę zwrócił uwagę również Michał Smoleń, kierownik Programu Badawczego Energia i Klimat w Fundacji Instrat. "Redukcja emisji o 90 proc., przy uwzględnieniu pochłaniania dwutlenku węgla oraz zagranicznych kredytów węglowych, to proponowany cel dla całej Unii Europejskiej - polski wkład w jego osiągnięcie będzie niższy ze względu na trudniejszą sytuację wyjściową. Choć taki poziom ambicji stanowi adekwatny wkład UE w globalne starania na rzecz utrzymanie zmian klimatu w ryzach, mówimy jednak o ogromnym wyzwaniu" - stwierdził, w odpowiedzi na pytania naszej redakcji.
Michał Smoleń zauważył, że aktualny proces transformacji energetycznej opiera się na wprowadzaniu zmian w energetyce i ciepłownictwie dzięki zastosowaniu rozwiązań takich jak pompy ciepła, OZE i termomodernizacja. "Redukcja unijnych emisji o 90 proc. wymagać będzie nie tylko pełnego wykorzystania potencjału tych względnie tanich rozwiązań, ale też uruchomienia trudniejszych procesów transformacji przemysłu (produkcja stali, nawozów, cementu) czy rolnictwa, a także rozwinięcia technologii wychwytu i składowania dwutlenku węgla. Jest to technicznie wykonalne, ale czy wystarczy nam politycznej determinacji?" - pyta ekspert.
Zdaniem Smolenia ambitne cele redukcji emisji są niemożliwe do osiągnięcia bez zaangażowania większych emitentów takich USA i Chiny, "szczególnie w odniesieniu do bardziej kosztownych wymiarów redukcji emisji". Ekspert zwraca również uwagę, że mimo braku poparcia dla redukcji emisji o 90% do 2040 roku przez wszystkie państwa członkowskie, szerokim poparciem w dalszym ciągu cieszy się koncepcja bardzo ambitnej redukcji, a taką wciąż byłby np. cel 80 proc. "Unijna dyskusja dotyczy tempa zmian oraz szczegółowych sposobów ich osiągania, ale nie ich zasadniczego kierunku" - stwierdził.
Przeciwko redukcji emisji Polska, Czechy, Włochy i Estonia. "Ta propozycja jest niewykonalna"
Cel redukcji emisji gazów cieplarnianych ma zostać osiągnięty dzięki wprowadzeniu kilku narzędzi. Jednym z elementów nowego planu jest utworzenie rynku tzw. kredytów węglowych, który umożliwi krajom członkowskim równoważenie własnych emisji, a jednocześnie będzie źródłem finansowania zielonych inwestycji w państwach trzecich. KE planuje również umożliwić państwom członkowskim rekompensowanie trudności w redukcji emisji w jednym sektorze, na przykład transporcie, nadwyżkami w innych obszarach, takich jak gospodarka odpadami czy termomodernizacja budynków, a także dopuścić podmioty zajmujące się składowaniem CO₂ do emisji i sprzedaży pozwoleń w systemie ETS, co obecnie nie jest możliwe.
"Gdy Europejczycy doświadczają skutków zmian klimatu na własnej skórze, oczekują od liderów działania. Propozycja KE wyznacza przewidywalny kurs transformacji" - zaznaczyła Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej.
Nowe cele stanowczo wspierają kraje takie jak Finlandia, Holandia, Słowania i Dania, która obecnie sprawuje prezydencję w Radzie UE. Przeciwko są Polska, Włochy, Czechy i Estonia.
"Ta propozycja nie jest dla Czech wykonalna" - stwierdził czeski minister środowiska Petr Hladík. "Bez realistycznych warunków i sprawiedliwego finansowania transformacja nie będzie możliwa" - dodał.
Również Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, uważa, że zaproponowane przez KE cele są nierealne do zrealizowania. "Uważam ją za mało realną do spełnienia, w szczególności z uwagi na ograniczenie w ETS międzynarodowej wymiany kredytów do 3 proc., chociaż jest to zgodne z porozumieniem paryskim. Bezsprzecznie propozycja KE nie uwzględnia specyfiki Polski, w której tak dużą rolę odgrywają paliwa kopalne. Bez przeprowadzenia głębokiej transformacji energetycznej jest u nas po prostu nierealna" - powiedział w rozmowie z portalem "Money.pl".