Dostali rachunki za gaz nawet na 20 tys. zł. Dziurawe przepisy to "bomba z opóźnionym zapłonem"
Mieszkańcy jednego z bloków komunalnych w Piasecznie otrzymali rekordowo wysokie rachunki za ogrzewanie gazowe. Interwencja w Ministerstwie Klimatu i Środowiska i PGNiG nie przyniosła jednak rezultatów. Eksperci tłumaczą, że dziurawe przepisy to "bomba z opóźnionym zapłonem".
Od 17,5 do nawet 20 tys. zł - takie rachunki otrzymali niedawno mieszkańcy bloku komunalnego w Piasecznie koło Warszawy. Większość tej kwoty stanowi opłata za centralne ogrzewanie, która została wyceniona tak wysoko przez lukę w przepisach dotyczących tarcz antyinflacyjnych.
Źródłem problemów mieszkańców podwarszawskiej miejscowości jest luka w rządowych przepisach dotyczących tarcz antyinflacyjnych, które wprowadzone były za czasów poprzedniej władzy. Portal money.pl dodaje, że to może być ogólnopolski problem.
Sytuację mieszkańców wspomnianego bloku komplikuje fakt, że ich mieszkania ogrzewane są gazem z sąsiedniej kotłowni gazowej zlokalizowanej w hotelu.
- W momencie, gdy doszło do wzrostu cen gazu w związku z kryzysem energetycznym, kotłownia musiała kupować gaz na wolnym rynku, w efekcie koszty ogrzania budynku komunalnego wzrosły sześciokrotnie - wyjaśnia Joanna Ferlian-Tchórzewska, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta i Gminy Piaseczno, cytowana przez money.pl.
Luka w przepisach osłonowych sprawiła, że tarcze nie obejmowały mieszkańców bloku w Piasecznie. Ci - także przez ręce władz miasta - zwrócili się o pomoc do resortu klimatu oraz PGNiG. W obu przypadkach odmówiono im uwzględnienia tarczy antyinflacyjnej. - W efekcie zostaliśmy sami z tym problemem - mówiła jedna z mieszkanek bloku w Piasecznie w rozmowie z TVN24.
Podobne "rachunki grozy" mogą dotyczyć wielu wspólnot i spółdzielni w Polsce. Chodzi o lokale, które zaopatrują się w ciepło od podmiotów zewnętrznych. W przypadku bloku w Piasecznie była to akurat wspomniana kotłownia zlokalizowana w hotelu.
- Sytuacja, która dotyczy mieszkańców bloku komunalnego w Piasecznie, może za chwilę pojawić się na innych osiedlach mieszkaniowych w Polsce. W praktyce to bomba z opóźnionym zapłonem - mówi w rozmowie z money.pl dr Piotr Pałka, radca prawny i wspólnik w DERC Pałka Kancelarii Radców Prawnych.
Rządowe tarcze nie objęły przypadków wspólnot, które ogrzewają się przy udziale zewnętrznych podmiotów. Wydaje się, że zabrakło prostego zapisu, który uratowałby teraz wiele wspólnot mieszkaniowych, szczególnie komunalnych bloków. Eksperci uważają, że to właśnie skutki pisania ustaw w pośpiechu i ich niedopracowania.
Wrocławska spółdzielnia "Zazamcze" jest właścicielem ciepłowni, która sprzedaje ciepło innych instytucjom, ale też wykorzystuje je na potrzeby swoich mieszkańców. I właśnie to miało być powodem odmowy skorzystania z obniżonych stawek za ogrzewanie.
"W rezultacie mieszkańcy spółdzielni w okresie od stycznia do kwietnia 2024 r. musieli dodatkowo dopłacić aż 2 zł za m kw. od każdego lokalu" - czytamy w money.pl. Kuriozalność tej sytuacji polega na tym, że to bodaj jedyny taki przypadek, gdy produkcja własna ciepła jest karana wyższymi rachunkami, podczas gdy ciepło sprzedawane innym podmiotom może podlegać obniżkom.
Zarówno wrocławska spółdzielnia, jak i mieszkańcu bloku z Piaseczna kierowali pytania do lokalnych władz i prosili Ministerstwo Klimatu i Środowiska o interwencję. Dotychczas jednak do zmiany przepisów nie doszło i niewiele wskazuje na to, że do tego dojdzie.
Ceny gazu są obecnie zamrożone na poziomie 200 zł za 1 MWh, jednak to zmienić się z początkiem lipca. PGNiG już informuje, że od połowy roku obowiązywać będzie cena gazu na poziomie 290 zł za 1 MWh.
Nadzieją są jednak ceny gazu na rynkach hurtowych. Te są niemal o 50 proc. niższe niż obecnie zamrożona cena dla gospodarstw domowych. Na rynkach światowych cena gazu jest zbliżona do stanu tuż przed agresją Rosji na Ukrainę. Efektów tych obniżek szybko jednak nie zobaczymy na rachunkach. Sytuacja musi ustabilizować się na stałe, aby możliwe było zawarcie korzystniejszych kontraktów.