Polacy uwielbiają tam wracać na wakacje. Premier kraju nagle zawieszona
Trybunał Konstytucyjny Tajlandii zdecydował we wtorek o zwieszeniu premier Paetongtarn Shinawatry w wykonywaniu obowiązków do momentu rozpatrzenia wniosku o jej odwołanie. Opozycja oskarża ją m.in. o brak uczciwości i domaga się ustąpienia ze stanowiska.
Premier Paetongtarn Shinawatra ma 15 dni na odniesienie się do zarzutów. W tym czasie pozostanie w rządzie, pełniąc funkcję ministra kultury. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji o jej odwołaniu, funkcję szefa rządu będzie pełnił wicepremier i minister transportu, Suriya Juangroongruangkit.
Wniosek o usunięcie Shinawatry ze stanowiska złożyło 36 senatorów, którzy zarzucają jej także naruszenie norm etycznych. Dotyczy to rozmowy telefonicznej z byłym premierem Kambodży Hun Senem, której treść wyciekła do mediów. W rozmowie premier Tajlandii miała ją prowadzić z uniżeniem i skrytykować dowódcę armii w kontekście działań na granicy z Kambodżą.
W ostatnim czasie relacje między Bangkokiem a Phnom Penh pogorszyły się z powodu powstawania na granicy licznych tzw. centrów scamu - organizacji zajmujących się oszustwami internetowymi i telefonicznymi.
Paetongtarn Shinawatra, mająca 38 lat i rządząca od niecałego roku, przyjęła decyzję Trybunału Konstytucyjnego i oczekuje na ostateczny werdykt. Córka byłego premiera Tajlandii, Thaksina Shinawatry, ponownie przeprosiła za swoje słowa na temat dowódcy armii, które wypowiedziała w rozmowie z Hun Senem, tłumacząc, że były one częścią "taktyki negocjacyjnej".
Agencje informacyjne zwracają uwagę, że decyzja Trybunału może jeszcze bardziej zachwiać przyszłością rządu Tajlandii. Dwa tygodnie temu drugie co do wielkości ugrupowanie opuściło koalicję rządową, przez co gabinet Shinawatry ma w parlamencie jedynie minimalną większość.
Eksperci nie wykluczają, że niedawny partner koalicyjny może wkrótce złożyć wniosek o wotum nieufności wobec rządu.