Szymon Hołownia po dwóch latach żegna się z posadą marszałka Sejmu. "Ponieważ nie wiem, czy to nie mój ostatni raz, to pozwolę sobie powiedzieć wam trzy krótkie słowa po tych dwóch latach. Po pierwsze - dziękuję wam za wszystko, za każde spotkanie, za każde dobre, za każde też złe słowo. Dziękuję wam za te dwa lata. Praca w charakterze marszałka z wami była dla mnie naprawdę zaszczytem, i mówię to z całego serca, do wszystkich was" - mówił lidera Polski 2050 podczas piątkowych obrad.
Szymon Hołownia odchodzi ze stanowiska marszałka Sejmu. Tyle wynosi jego majątek
Szymon Hołownia, jak pisze money.pl, może się pochwalić sporym majątkiem. Posiada on 10 tys. zł, 7 tys. dolarów, 9 tys. euro oraz fundusz inwestycyjny o wartości 91 062 zł. Były marszałek Sejmu jest właścicielem dwóch nieruchomości - domu o powierzchni 254 mkw., wycenionego na blisko 2,9 mln zł, oraz mieszkania o powierzchni 64 mkw., wartego 1,62 mln zł.
W oświadczeniu majątkowym znajdują się również informacja o siedlisku wiejskim, na którym został wybudowany wspomniany dom. Działka o powierzchni 1,65 hektara jest warta 554 tys. zł.
Wynagrodzenie marszałka Sejmu wynosi około 21 513 zł brutto, natomiast uposażenie poselskie - 13 467,92 zł brutto. Jak wyjaśniają służby prasowe Kancelarii Sejmu, w odpowiedzi na pytania redakcji money.pl, zgodnie z ustawą o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, byłemu marszałkowi przysługuje dotychczasowe wynagrodzenie maksymalnie przez trzy miesiące po zakończeniu kadencji.
Hołownia liczy na posadę w ONZ. "To skomplikowany, nieprzewidywalny świat"
Po odejściu ze stanowiska marszałka Sejmu Szymon Hołownia będzie ubiegał się o posadę wysokiego komisarza ONZ ds. uchodźców (UNHCR). Do 31 grudnia 2025 roku funkcję tę sprawuje Filippo Grandi. Jego roczne wynagrodzenie netto wynosi 170 tys. 642 dolarów, czyli ok. 621 tys. zł. Oznacza to pensję rzędu 52 tys. zł miesięcznie.
Hołownia przyznał jednak, że jego zdaniem szanse na objęcie stanowiska nie są wielkie. "ONZ to skomplikowany, nieprzewidywalny świat. Jednak tydzień temu, gdy zaczynaliśmy ten proces, nie było ich wcale. A mi - przyznam - po całym tym szambie, przez które przeszedłem, radość daje myśl, że mógłbym znów znaleźć się tam, gdzie można znów skupić się na języku, który znam z mojego poprzedniego życia, a który rozumie każdy człowiek, niezależnie od poglądów, wyznania, języka, czy koloru skóry: języka chleba, opatrunku, przytulenia, nadziei. Proszę, byście mi kibicowali" - powiedział.











