Jakie zawody na emigracji
W całym kraju zaczyna brakować rąk do pracy. W urzędach pracy (np. na Sądecczyźnie) oferty pracy leżą tygodniami dla spawaczy, murarzy, fliziarzy, ślusarzy, parkieciarzy, pielęgniarek, opiekunek. Nie ma chętnych. Ludzie pojechali szukać lepszego życia do Anglii, Irlandii, Szwecji i innych krajów - pisze "Gazeta Krakowska".
Na koniec maja w powiecie gorlickim liczba zarejestrowanych bezrobotnych wynosiła 9735. Ostatnio podobny wynik zanotowano na początku lat 90. Bezrobocie spada, zarówno oficjalne jak i rzeczywiste. Do końca maja bieżącego roku gorlicki pośredniak miał 236 ofert pracy za granicą.
- Największe zapotrzebowanie jest na fachowców w branży budowlanej: cieśli, murarzy, tynkarzy, elektryków, zbrojarzy, operatorów ciężkiego sprzętu - mówi Barbara Baczyństa, dyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy w Gorlicach. - Oferty napływają najczęściej z Irlandii, Islandii i Wielkiej Brytanii. W Hiszpanii, Szwecji i Irlandii potrzebni są pracownicy sezonowi do gospodarstw rolnych. Z Cypru, Wielkiej Brytanii, Włoch i Niemiec mamy oferty dla opiekunek, kierowców ciężarówek, kelnerów, barmanów, kucharzy, ochroniarzy, pielęgniarek. Czesi proponują prace spawaczom, mechanikom, operatorom i programistom maszyn. Ze Szwajcarii, Szwecji i Irlandii są oferty dla elektroników, informatyków, lekarzy.
W powiecie limanowskim o pracy za granicą myślą zwykle młodzi ludzie, którzy skończyli szkołę i nie mogą znaleźć zatrudnienia. Barierą dla starszych jest zwykle język, dlatego pokolenie 40- latków szuka lepszego zarobku w polskich miastach: w Krakowie, w Katowicach. W czerwcu z listy bezrobotnych w limanowskim pośredniaku dobrowolnie wypisało się 88 osób, a gotowości do podjęcia pracy nie potwierdziło kolejnych 220. PUP skreślił je z listy bezrobotnych. Podobne było w kwietniu i maju. Świadczy to o skali pracy na czarno i emigracji zarobkowej. Na koniec czerwca w PUP w Limanowej zarejestrowanych było 8835 bezrobotnych, ale wciąż ich ubywa. Ludzi w regionie także.