Jarmark w Krakowie obiektem kpin Czechów. "Złodziejstwo gorsze niż w Pradze"
Chociaż jarmark wielkanocny w Krakowie już się zakończył, to dyskusja wokół niego wciąż trwa. Dołączyli do niej Czesi. Na jednej z grup z rozbawieniem komentują drożyznę na jarmarku, nazywając ją "złodziejstwem gorszym niż w Pradze".
Na jednej z grup dotyczących zakupów Czechów w Polsce zamieszczono film serwisu krwoderska.pl. Na nagraniu pokazano ceny dań na wielkanocnym jarmarku w Krakowie. Impreza trwała od 10 do 21 kwietnia.
"Złodziejstwo gorsze niż w Pradze" - skomentowała Czeszka, która zamieściła film lokalnego serwisu. "Na krakowskim jarmarku bożonarodzeniowym ceny były wyższe niż w Wiedniu. Pajda ze smalcem i warzywami kosztowała 50 zł. Naprawdę najdroższy chleb, jaki jadłam, ale potem przebił go rogalik z nadzieniem za 45 zł. Piękne miasto, ale nigdy więcej jarmarku" - dodała rodaczka autorki wpisu. "W grudniu byłem w Wiśle na skokach narciarskich. Kiełbasa kosztowała 20 zł i wydało mi się to trochę za dużo. I mieli tam też pajdę i cena też wynosiła około 20" - dodał kolejny komentujący w odniesieniu do cen w popularnych miejscowościach turystycznych.
Przeczytaj: Niemiec zatrudnił się do pracy z Polakami. Teraz mówi, co o nas myśli
Jedna osoba stanęła w obronie wystawców z krakowskiego jarmarku. "Nie wiem, jak jest w Polsce, ale największym złodziejem na tych imprezach jest miasto. Niewiarygodne, ile sobie życzą za miejsce na stoisku. Nie można się więc dziwić cenom, jakich żądają sprzedawcy na straganach" - czytamy w komentarzu.
Przypominamy - przed jarmarkiem wielkanocnym w Krakowie, wystawców zobowiązano do tego, aby mieli w swojej ofercie chociaż jedno danie w przystępnej cenie. Miało to związek z aferą, która wybuchła podczas jarmarku bożonarodzeniowego. Organizatorów i sprzedawców krytykowano za wysokie ceny, a krakowscy radni wysunęli oskarżenia o zmowę cenową i monopol. Podczas wielkanocnej imprezy miało być inaczej. Jednak z relacji krakowian oraz lokalnych mediów wynika, że na jarmarku wciąż było drogo. Za kiełbasę w bułce trzeba było zapłacić minimum 50 zł, pierogi kosztowały od 40 do 50 zł, a ceny zapiekanek zaczynały się od 35 zł. Krakowianie z kartą mieszkańca mogli jednak liczyć na 15 proc. zniżkę.