Nikt nic nie wie, a czas ucieka
Dzisiaj Rada Ministrów omawiać ma projekt Ministerstwa Finansów dotyczący opodatkowania dochodów z lokat bankowych, rachunków pieniężnych prowadzonych przez biura maklerskie i odsetek od obligacji skarbowych - dowiedział się Parkiet w biurze prasowym w Ministerstwie Finansów.
Choć na razie nie są znane szczegóły, gdyż wiadomo jedynie, że proponowana przez szefa resortu finansów Marka Belkę stawka podatku ma wynosić 20%, pomysł budzi wiele kontrowersji. Przede wszystkim nierealny wydaje się termin wprowadzenia opodatkowania już od 2002 roku.
- Trudno rozmawiać o możliwych rozwiązaniach technicznych związanych z wprowadzeniem opodatkowania zysków z oszczędności, skoro nie wiemy jeszcze, co konkretnie będzie podlegać opodatkowaniu. Z Ministerstwa Finansów nie otrzymujemy żadnych oficjalnych informacji. Jedynie w czerwcu, a więc zanim pojawiły się obecne pomysły opodatkowania zysków z oszczędności, na pytanie, co będzie z opodatkowaniem obligacji skarbowych w 2003 roku, gdy skończy się zwolnienie podatkowe z zysków kapitałowych, otrzymaliśmy z resortu informację, że opodatkowanie obligacji skarbowych nie jest brane pod uwagę, a nawet gdyby tak się stało, to dotyczyłoby ono jedynie papierów sprzedawanych od momentu obowiązywania opodatkowania - twierdzi Szczepan Binkowski, zastępca kierownika zespołu papierów dłużnych CDM Pekao SA.
Według niego, z politycznego punktu widzenia, wprowadzenie opodatkowania już od 2002 r. jest bardzo prawdopodobne, jednak czas, jaki pozostał na przygotowanie chociażby systemów informatycznych banków czy biur maklerskich do naliczania i odprowadzania podatku, jest niewystarczający. Najpóźniej do końca listopada powinny być bowiem uchwalone i opublikowane wszelkie zasady i stawki opodatkowania obowiązujące w następnym roku. Na wprowadzenie zmian w systemach zgodnych z nowymi zasadami pozostawałby więc jedynie miesiąc. Zdaniem specjalistów, jest to nierealne, szczególnie w trudnej sytuacji finansowej biur maklerskich. Podobnie absurdem nazywane jest opodatkowanie oprocentowania papierów skarbowych. Najpierw bowiem resort finansów musi zdobyć od budżetu środki na wykup obligacji, tylko po to, by część z nich po pewnym czasie poprzez fiskusa, a więc to samo Ministerstwo Finansów, z powrotem do niego wróciła.
Również obawy, że koszty wprowadzenia opodatkowania mogą przewyższyć wpływy, dotyczą także opodatkowania zysków z lokat bankowych. - Wszystko zależy od tego, jakie zostaną przyjęte rozwiązania i czy możliwe będzie tworzenie instrumentów, które pozwolą uciec od opodatkowania. Wtedy to straty netto związane z wycofaniem oszczędności z lokat mogą być niewielkie. W przypadku braku alternatywy, przy spadających stopach procentowych, ucieczka z lokat może krótkoterminowo wpłynąć na ożywienie popytu konsumpcyjnego. Jednak długoterminowo, przy malejących oszczędnościach krajowych, dla finansowania inwestycji pobudzających wzrost gospodarczy konieczny okaże się import oszczędności z zagranicy - zaznacza Janusz Jankowiak, główny ekonomista BRE Banku.
Według niego, dopóki jednak nie zostaną zaprezentowane konkretne rozwiązania dotyczące opodatkowania zysków z lokat, nie można oceniać ich skutków. - Obecne zapowiedzi ministra finansów są bardzo nieprecyzyjne. Przykładowo, jeżeli fundusze emerytalne będą zwolnione z opodatkowania, to przy ich udziale w rynku papierów skarbowych po co opodatkowywać obligacje, a jeżeli zostanie utrzymane zwolnienie zysków z transakcji giełdowych, to co z opodatkowaniem obligacji notowanych na GPW - twierdzi Janusz Jankowiak.
W przypadku opodatkowania zysków z papierów skarbowych, wielką zagadką pozostaje podejście do papierów sprzedawanych z dyskontem. Kiedy i jak inwestorzy indywidualni będą płacili podatek? Być może dowiemy się tego właśnie dziś.
Wprowadzenie podatku od dochodów kapitałowych jest strzałem do własnej bramki. Jeżeli już w ogóle opodatkowywać (choć to błąd i zagranie populistyczne), można to robić z głową. Tymczasem nic nie słyszymy o ewentualnym zwolnieniu z tego ciężaru inwestycji długoterminowych, co najmniej kilkuletnich.
Nie słychać też nic o zachętach podatkowych umożliwiających faktyczny start kompletnie niedorozwiniętego trzeciego, dobrowolnego, ale przecież niezbędnego filaru nowego systemu emerytalnego.
Strzał będzie tym boleśniejszy, że może dość skutecznie utrudnić pracę i tak przeżywającym ciężkie chwile biurom maklerskim czy nie narzekającym przecież na nadmiar klientów funduszom inwestycyjnym (no, chyba że i o nich - jakimś cudem - fiskus po prostu zapomni). To trochę smutne, ale pozostaje liczyć na sklerozę fiskusa i brak możliwości zorganizowania poboru podatku.
Niestety, wbrew nadziejom, dotychczas prezentowane (a właściwie nie prezentowane) plany podatkowe nowego rządu sprawiają wrażenie klecenia strategii "na kolanie" i wydają się równie chaotyczne, jak polityka rządu byłego premiera Buzka. A przecież to, że SLD będzie rządziło, sami zainteresowani mogli już założyć co najmniej jakieś pół roku temu. Czasu na przygotowanie dobrej strategii było chyba wystarczająco dużo.