Opłata mocowa to dodatkowa składka doliczana do rachunku za energię elektryczną, której celem jest zapewnienie stabilności systemu energetycznego w Polsce. Pokrywa ona koszty utrzymania elektrowni i innych źródeł energii w gotowości do pracy w godzinach szczytowego zapotrzebowania, nawet jeśli w danym momencie nie wytwarzają one maksymalnej ilości energii.
Gospodarstwa domowe płacą ją w formie stałej kwoty miesięcznej zależnej od zużycia, natomiast firmy - w zależności od ilości energii pobranej w godzinach szczytu.
Wzrośnie opłata mocowa. Odbiorcy zapłacą o 50 proc. więcej
Opłata mocowa wzrośnie w 2026 roku średnio o 50 proc. - wynika z dokumentu opublikowanego na stronie Urzędu Regulacji Energetyki. Zmiany najbardziej odczują odbiorcy z sektora biznesowego i przemysłowego, w tym i rolniczego (taryfa C), dla których wspomniana opłata będzie aż o 55 proc. wyższa.
W 2026 roku gospodarstwa domowe zapłacą miesięcznie od 4,29 zł do 24,05 zł netto, w zależności od zużycia energii. W przypadku dużych przedsiębiorstw opłata wyniesie 0,2194 zł za każdą kilowatogodzinę (kWh) pobraną w godzinach szczytu (7:00-22:00) w dni robocze, co odpowiada wzrostowi rzędu 55 proc.
- Średnie zużycie na gospodarstwo domowe to nieco ponad 1800 kWh rocznie, a dla tego przedziału stawka wzrośnie o ok. 7,4 zł miesięcznie, czyli prawie 80zł rocznie. To kwota zauważalna
Zdaniem Przedlackiego bardziej odczuwalny będzie jednak każdy wzrost cen energii. - Wystarczy, że ta wzrośnie o 4 grosze/kWh i już mamy porównywalny roczny wzrost - dodaje.
Przedlacki zauważa, że wzrost opłaty mocowej należy do najwyższych, od kiedy zaczęto ją pobierać. Jak wyjaśnia, URE ustala jej wysokość na podstawie mocy zakontraktowanej w aukcjach rynku mocy, cen uzyskanych w tych aukcjach, danych przekazanych przez dostawców mocy, takich jak elektrownie węglowe, gazowe czy magazyny energii oraz analizy godzin szczytowego zapotrzebowania z ostatnich lat.
- W 2025 roku koszty rynku mocy wynosiły ok. 6,5 mld zł i niestety z roku na rok rosną. Koszt rynku w 2026 roku wyniesie rekordowe dotąd 9,3 mld zł. Do tego najprawdopodobniej należy też doliczyć dodatkowe 1,1 mld zł z aukcji uzupełniającej na 2. połowę 2025 r., a które nie zostały uwzględnione przy wyznaczaniu opłaty na bieżący rok - zauważa Jędrzej Wójcik, Koordynator Programu Elektroenergetyka w Forum Energii.
Zdaniem Wójcika dla polskich odbiorców energii dużym wyzwaniem są zarówno koszty, jak i sposób funkcjonowania rynku mocy. Rynek ten powstał 10 lat temu, aby zapewnić dostępność mocy dyspozycyjnych, jednak nie przewidziano wówczas zmian w całym miksie energetycznym. W praktyce przedłużył on eksploatację starych bloków węglowych, opóźniając decyzje inwestycyjne. - W efekcie, zamiast wspierać elastyczność, rynek mocy utrwalił status quo i ujawnił brak przygotowania systemu na przyszłe wyzwania. Teraz kumulują się problemy i rośnie presja modernizacji mocy wytwórczych. Rynek mocy teraz głównie wspiera budowę nowych mocy gazowych - presja jest duża, a konkurencja mała, stąd bardzo wysokie koszty - mówi ekspert, w odpowiedzi na pytania Interii Biznes.
Wzrost opłaty mocowej dla przedsiębiorców. "To duży problem"
Marta Anczewska, starsza analityczka ds. polityki klimatyczno-energetycznej w Instytucie Reform, tłumaczy, że rosnące obciążenia dla firm wynikające z podwyżki opłaty mocowej i wysokich cen energii stanowią poważne wyzwanie dla przedsiębiorców. Jednocześnie wskazuje, że jednym z kluczowych problemów systemowych jest coraz większa różnica między zapotrzebowaniem a produkcją energii elektrycznej. - Różnice te można systemowo zmniejszać chociażby poprzez zwiększanie elastyczności po stronie odbiorców, np. poprzez własne OZE i magazyny energii - wyjaśnia.
Ekspertka zwraca jednak uwagę, że obecny sposób naliczania opłaty mocowej dla biznesu paradoksalnie premiuje firmy o równym profilu zużycia energii w ciągu doby, a więc tracą ci, którzy starają się być bardziej elastyczni. - Należałoby to jak najszybciej zmienić, jeśli Polska chce zapewnić konkurencyjność przemysłu przy zwiększaniu elastyczności systemu elektroenergetycznego - podkreśla Anczewska.
Dodaje również, że choć inwestycje w odnawialne źródła energii, takie jak fotowoltaika, pozwalają realnie obniżać koszty energii, w praktyce hamują je bariery administracyjne i prawne. Przedsiębiorcy napotykają m.in. na niekorzystne przepisy dotyczące linii bezpośrednich i długie terminy przyłączeń do sieci. Do czasu aż te wąskie gardła nie zostaną usunięte, nie spodziewałabym się "boomu" na budowę instalacji własnych - ocenia ekspertka.
Na przeszkody administracyjne w rozwoju energetyki odnawialnej zwraca uwagę również Jędrzej Wójcik. - Małe i średnie przedsiębiorstwa są mocniej dociążone kosztami rynku mocy - to ok 12 proc. ich rachunku. Inwestycje w OZE na pewno pomogłoby im zbijać koszty, ale energetyka odnawialna to wiele barier w Polsce - problem przyłączeń, pozwoleń, bilansowania. Trzeba więc zacząć szybko te bariery znosić - mówi ekspert.












