W kwietniu 2024 roku służba prasowa Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej przekazała, że w zrujnowanych budynkach, które nie nadają się do eksploatacji, mieszka ponad 1 mln Rosjan. Niektóre rosyjskie portale informowały, że takich osób może być nawet 2 mln.
Komitet Śledczy zauważył, że problem niebezpiecznych warunków mieszkaniowych jest najbardziej dotkliwy w północnych i dalekowschodnich regionach kraju. Zapewniono przy tym, że "państwo przeznacza znaczne środki na rozwiązanie tej kwestii".
Rosjanie żyją w zrujnowanych mieszkaniach. "Sufit spada nam na głowy"
Z informacji Radia Svoboda wynika, że programy relokacji ludności istnieją jednak tylko na papierze. W ostatnich pięciu latach liczba zniszczonych budynków, w których nikt nie powinien mieszkać, wzrosła o 21 proc.
Według ekonomistów czas oczekiwania na przeniesienie do innego mieszkania wynosi średnio 8 lat, ale są osoby, które czekają na relokację od... 20 lat.
Jeden z domów, którego stan techniczny uznano za stwarzający zagrożenie, znajduje się w mieście Wielkie Łuki w obwodzie pskowskim - podaje Radio Svoboda. Budynek ma prawie 80 lat. Jego mieszkańcy nazywają go "naszym barakiem". Na przeniesienie czekają od 2017 roku. Władza zapewnia, że stanie się to w 2027 roku, ale lokatorzy "baraku" w to nie wierzą. "Sufit spada nam na głowy, a tu żyją dzieci" - skarżyła się dziennikarzom jedna z mieszkanek.
Lokatorzy składali skargi do władz miasta, następnie do administracji powiatu, a potem do administracji prezydenta Władimira Putina. Poszli nawet do sądu i wygrali, ale nic to nie dało.
Tak mieszkają Rosjanie. Brak wody, prądu, za to pleśń i wilgoć
Na tej samej ulicy znajduje się budynek w jeszcze gorszym stanie. Mimo tego, że doszło w nim do pożaru, a woda i prąd zostały odcięte, ludzie wciąż muszą w nim mieszkać.
Władze miasta w odpowiedzi na skargi lokatorów wskazały, że powinni zgodzić się na przesiedlenie do lokali z tzw. funduszu manewrowego, czyli innych mieszkań tymczasowych. Muszą jednak na własny koszt sfinansować rozbiórkę budynku, w którym obecnie mieszkają. Ci nie chcą się na to zgodzić, bo warunki w budynkach z funduszu manewrowe są równie fatalne, a czasami nawet gorsze. "Tam nawet szczury nie żyją, co dopiero ludzie!" - stwierdził jeden z mieszkańców.
Właśnie w takim bloku w mieście Borzja (Kraj Zabajkalski) mieszka Olga. Została tam "tymczasowo przeniesiona", mimo że w 2021 roku nieruchomość uznano za niebezpieczną. W rozmowie z dziennikarzami zwróciła uwagę na to, że mieszkańcy, którzy przystali - tak jak ona - na propozycję władz, mają mniejsze szanse na otrzymanie mieszkania w ramach programu relokacji. "Budynek nie spełnia żadnych standardów - w kątach pleśń, wilgoć i strach wyjść na balkon: ma się wrażenie, że zaraz się spadnie" - mówiła dziennikarzom inna mieszkanka, zwracając uwagę na odstające od ściany budynku balkony.
Spadek w budownictwie w Rosji. Eksperci wskazują na powody
Federalna Służba Statystyki Państwowej (Rosstat) nie podaje ile budynków w Rosji, nie nadaje się do mieszkania. Dane są podawane w metrach kwadratowych. I tak oto w 2000 roku powierzchnia takich lokali wynosiła 9,5 mln mkw. Na koniec 2024 roku liczba ta wzrosła do 23,8 mln mkw. Do 2030 roku ich powierzchnia ma wynieść 54 mln mkw, a do 2040 roku - 216 mln mkw - podawał w 2024 Instytut Prognoz Gospodarczych (INP RAN).
Rosstat zauważa także, że do końca września 2025 roku do użytku oddano o 8,3 proc. mniej powierzchni mieszkalnej w porównaniu z analogicznym okresem roku 2024. W dodatku większość wybudowano w budownictwie indywidualnym, a nie wielorodzinnym.
Eksperci przypisują ten spadek rosnącym stopom procentowym kredytów hipotecznych, wzroście kosztów budowy i spadkowi wydatków konsumpcyjnych - podaje Radio Svoboda.











