Oferty zimowych wyjazdów można było znaleźć w sieci już we wrześniu. Porównując te zamieszczane do listopada z tymi, które pojawiały się w tym samym okresie ubiegłego roku, dane nie wskazują na wzrost cen. - Cena jest wyższa nie więcej niż o 1 proc. albo różnica nie występuje - zapewnia Interię Biznes Wojciech Pawlus. Zwraca jednak uwagę, że wciąż trwają promocje. - Jeżeli wzrost się pojawi, to raczej bliżej terminów zimowych - podkreśla.
Podobnie jest z ofertą dla narciarzy. - W tym roku ani o złotówkę nie podnieśliśmy cen. Zamroziliśmy je, utrzymaliśmy zeszłoroczne. Poinformowaliśmy już o tym narciarzy i snowboardzistów - zapewnia nas dyrektorka ds. komunikacji w Grupie Pingwina, Karolina Hanik. Decyzja dotyczy regularnych karnetów, np. czterogodzinnych, ale też sezonowych.
Polskie góry pierwszym wyborem. Tam Polacy wyjadą zimą
Zrzeszająca pięć całorocznych ośrodków narciarskich Grupa Pingwina niedawno przeprowadziła promocję, podczas której sprzedawała karnety o połowę taniej. Wkrótce zorganizuje kolejną. - Zależy nam na tym, żeby młody narybek rósł. W naszych pokoleniach narciarstwo było uprawiane za domem. Brało się narty pod pachę i szło na okoliczną górkę. Teraz zimy są krótsze i często pierwsza przygoda ze śniegiem rozpoczyna się na stoku - uzasadnia rozmówczyni.
Najbliższej zimy będą to przede wszystkim stoki polskich gór. Zdecydowana większość Polaków, myśląca o zimowym wypoczynku, chce spędzić czas w kraju. Takie plany ma 57 proc. ankietowanych przez Trivernę i Grupę Pingwina. Pytani najczęściej wskazywali Tatry, Bieszczady i Sudety. Dopiero na czwartym miejscu znalazły się Beskidy - najbardziej narciarskie góry w Polsce. - To duże zaskoczenie z narciarskiej strony, że Beskidy, które nartami stoją, nie były pierwszą opcją wyboru. Wskazanie na Bieszczady pokazuje zaś, że spora część osób nie planuje typowego wyjazdu narciarskiego - oceniła wyniki Karolina Hanik.
Postawienie przez narciarzy na polskie góry świadczyć ma nie tyle o ważności kwestii finansowych wyjeżdżających, co o coraz wyższym standardzie polskiego zaplecza narciarskiego. - Polskie góry są bardziej dostępne cenowo i są bliżej. Ci, którym wystarczą trasy do 1500 m, mają tu wystarczające warunki i dobrą bazę hotelową. Nie mamy kompleksów w porównaniu do innych destynacji - zapewnia szef działu nowych przedsięwzięć w portalu rezerwacyjnym Triverna.
Stawiamy na polskie góry. Pierwsza opcja zimowych wypadów
Zwraca też uwagę na dostępność gór. - Bardzo dużo się zmieniło, np. dojazd. Dzięki tunelom, m.in. na Zakopiance, coraz łatwiej jest w góry dojechać. Lepsze są też połączenia kolejowe - argumentuje rozmówca. Stacje narciarskie stawiają na nowoczesne rozwiązania. Na przykład położona w pobliżu Mazur Kurza Góra, jedyna stacja w północnej Polsce. - Zainstalowaliśmy tam najdłuższy w Europie wyciąg taśmowy z zadaszeniem (372 m) - informuje Karolina Hanik.
W tym roku większość Polaków przeznaczy na zimowy urlop do 5 tys. zł. Co piąty wyda do 10 tys. zł, a 6 proc. powyżej tej sumy. - Myślę, że to nie jest zaskoczeniem. Więcej osób zamierza zostać w kraju. Wypoczynek w tropikach kosztuje więcej, podobnie wyjazdy alpejskie - argumentuje Pawlus.
Okazuje się, że niewielki wpływ na decyzje o wyjeździe ma sytuacja za wschodnią granicą. Potencjalne zagrożenie ze strony Rosji nie wpłynie na plany wyjazdowe większości Polaków (64 proc.) - Optymizmem napawa też wskazanie Bieszczad leżących na granicy z Ukrainą jako drugiej destynacji - zwraca uwagę rozmówca Interii.














