Przyjechał do Chorwacji i przeżył wstrząs. W turystycznym raju Polaków nie jest już tanio
Austriak, który odwiedzał w Zadarze rodzinę żony, przeżył wstrząs, widząc ceny w miejscowych sklepach. Jego zdaniem w Chorwacji jest drożej niż w Austrii. "Jak stać was na życie przy takich cenach?" - zapytał na forum Reddit. Kwestia cen w nadmorskich miejscowościach niepokoi także rząd. Branży turystycznej oberwało się i od szefa finansów, i od premiera.
Chorwacja jest jednym z ulubionych kierunków wakacyjnych Polaków. W 2024 roku kraj ten odwiedziło ich 1,17 mln - przekazała w styczniu Chorwacka Wspólnota Turystyczna w Polsce. Popularność tego kraju wśród naszych rodaków wynika m.in. z tego, że można tam dotrzeć samochodem, ale też z niskich cen noclegów i usług. Wszystko wskazuje jednak na to, że wakacje 2025 będą w Chorwacji znacznie droższe.
Czytaj także: Zapytaliśmy biura podróży o wakacje 2025. Wiemy, gdzie będzie tanio
Na początku lutego premier Chorwacji Andrej Plenković zwrócił uwagę na to, że ceny w sektorze turystycznym rosną dwa razy szybciej niż w krajach konkurencyjnych i są wyższe niż w Grecji i Hiszpanii. W związku z tym zaapelował do branży o rozsądek. Stwierdził ponadto, że ceny powinny być przystępne także dla obywateli.
Kwestia ta została poruszona podczas posiedzenia rady ds. zarządzania rozwojem turystyki, w którym wzięli udział, oprócz premiera, przedstawiciele branży, prezes Narodowego Banku Chorwacji (HNB ) oraz ministrowie turystyki i finansów.
Zdaniem szefa HNB Borisa Vujčića to właśnie podwyżka cen usług turystycznych przyczyniła się do wzrostu inflacji. Jak podała na swojej stronie państwowa rozgłośnia Glas Hrvatske - w lutym wyniosła ona 3,6 proc., co jest drugim najwyższym wynikiem w strefie euro. Przy czym Chorwacji wciąż daleko do Polski. W styczniu inflacja nad Wisłą wyniosła bowiem 5,3 proc.
Jak zauważono podczas spotkania, branża nie może wytłumaczyć podwyżek wysokimi cenami energii, gdyż te są najniższe w strefie euro. Vujčić wskazał, że już miniony sezon "charakteryzował się stagnacją w liczbie noclegów zagranicznych turystów", co zaowocowało spadkiem udziału kraju w rynku turystyki śródziemnomorskiej. Ostrzegł, że jeśli ta sytuacja się utrzyma, to nie będzie dobrze - podaje anglojęzyczny croatiaweek.com.
Z kolei wicepremier i minister finansów Marko Primorac przypomniał, że aby pomóc branży, rząd obniżył VAT do 13 proc. dla różnych usług związanych z turystyką i do 5 proc. dla szeregu produktów spożywczych, a mimo tego obywatele Chorwacji na wakacje jeżdżą za granicę, gdyż nie stać ich na urlop w kraju. "Bądźmy realistami - oferta turystyczna Chorwacji nie jest o tyle lepsza, żeby uzasadniać wyższe ceny niż w Grecji, Hiszpanii czy Portugalii. Osobiście uważam, że trochę przesadziliście z tymi cenami. Albo raczej mocno przesadziliście" - rugał branżę Primorac.
Czytaj także: Chorwaci nie wytrzymali. Konsumencki bunt odpowiedzią na wzrost cen
Przedstawiciele sektora bronili się, zwracając uwagę, że mimo obniżki VAT, podatki od usług turystycznych w krajach konkurencyjnych i tak są niższe niż w Chorwacji. Wyższe ceny tłumaczyli podwyżkami płac oraz szarą strefę - niezarejestrowanymi apartamentami, wypożyczalniami sprzętu oraz wysokimi prowizjami pobieranymi przez platformy noclegowe.
Kwestia wysokich cen w Chorwacji wróciła za sprawą wpisu pewnego Austriaka na forum Reddit. Mężczyzna przeżył wstrząs podczas odwiedzin u kuzyna żony w Zadarze. Zastanawia się, jak to możliwe, że miejscowe piwo w Chorwacji kosztuje o 1/3 więcej niż w jego rodzimej Austrii? Kolejny szok czekał go w sklepie narzędziowym, do którego wybrał się z powodu usterki pompy wody. Jego zdaniem "ceny były nienormalnie wysokie". Podobnie sprawa miała się z nieruchomościami, na które zerknął z czystej ciekawości. Ceny w stosunku do standardu wydały mu się mocno zawyżone.
"Pochodzimy z Austrii i myślę, że wiele rzeczy jest droższych niż w Austrii. [...] Moja żona i ja mamy przeciętne dochody jak na Austriaków, standardowe, ale nawet nam wydawało się, że wiele rzeczy było po prostu nienormalnie drogich" - stwierdził turysta. "Chciałem po prostu wiedzieć, jak można sobie pozwolić na godne życie, jeśli pokojówka/kelner zarabiają około 1100-1600 euro miesięcznie, a roczny średni dochód to około 18 000 euro?" - zapytał Austriak.
"Wiele osób zarabia 1000 euro lub mniej i musi płacić czynsz, jeśli nie są właścicielami swojego mieszkania" - zauważyła jedna z odpowiadających osób. Inni zwracali uwagę na to, że Chorwatów nie stać na życie w ich własnym kraju, dlatego wyjeżdżają do pracy za granicę. Z kolei lukę na rynku pracy zapełniają pracownicy z biednych krajów, takich jak Bangladesz. "Więcej ludzi wyemigrowało w ciągu ostatnich 10 lat niż w czasie wojny. Smutna rzeczywistość Bałkanów" - napisał jeden z komentatorów.
"To nie jest kwestia Zadaru. To Bałkany! Mieszkam w Serbii, a moi kumple mieszkający w Niemczech są zszokowani cenami, kiedy przyjeżdżają do domu!".
"Dokładnie. Mieszkam w Kotorze w Czarnogórze, można zaobserwować to samo, ceny są niewiarygodnie wysokie, a średnia płaca niska" - zgodzili się pozostali komentatorzy.