Taką monetę możesz mieć w portfelu. Przez jeden szczegół jest warta aż 4 tys. zł

Moneta 5 groszy stała się absolutnym hitem w internecie. Okazuje się, że bilon, który wciąż jest w obiegu i służy do płacenia, może przynieść nam konkretny zastrzyk finansowy. Mało kto by się spodziewał, że pięciogroszówka może być tak wiele warta, jednak w ramach rekordowej aukcji została sprzedana za niemal 4 tys. zł. Wszystko przez fakt, że akurat ta moneta 5 groszy miała jeden szczegół odróżniający ją od innych i zdecydowanie podbijający wartość.

  • Moneta 5 groszy, która wciąż jest w obiegu, stała się ostatnio wybitnie popularna w internecie.
  • Wszystko przez zawrotną cenę, którą osiągnęła. Sprzedano ją bowiem za niemal 4 tys. zł.
  • Drogą do osiągnięcia tak wysokiej ceny był defekt, który znaleźć można na monecie. Nieczęsto się on jednak zdarza.

Moneta 5 groszy sprzedana na aukcji za 4 tys. zł zdecydowanie nie była żartem. Kolekcjoner właśnie tyle zapłacił posiadaczowi bilonu, jednak nie była to byle jaka pięciogroszówka. Jeśli chodzi o wielki zarobek z małego pieniądza, trzeba zwracać uwagę wyłącznie na monetę 5 groszy z 2007 roku, która powinna mieć jeden odpowiedni szczegół. Ten może otworzyć drogę do jej sprzedaży za dużą kwotę. 

Reklama

Moneta 5 groszy sprzedana za niecałe 4 tys. zł. Czego szukać na pięciogroszówce?

Jakim cudem pięciogroszówka może być warta niemal 4 tys. zł? Wystarczy, że pieniądz będzie miał odpowiedni defekt, który sprawi, że jej wartość wzrośnie bardzo znacznie. Sprawę sprzedaży monety 5 groszy za astronomiczną kwotę nagłośnił na TikToku miłośnik numizmatyki prowadzący profil pod nazwą "numizmatycznie". Jego nagranie wyświetlono prawie 3 mln razy, czyniąc z pięciogroszówki hit sieci.

Jak tłumaczy znawca, monetę pięciogroszową w październiku 2022 roku udało się sprzedać na aukcji za 3910 zł dzięki temu, że na bilonie brakowało znaku mennicy. Taki defekt sprawia, że pieniądz jest wyjątkowy na tle reszty monet, a nawet jego niska wartość nominalna nie będzie przeszkodą do sprzedania jej o wiele drożej kolekcjonerom. 

Nie starość, a rzadkość monety stoi za jej wartością. Tego powinieneś szukać na bilonie

Znawca podkreślił, że to wcale nie starość monety, czy użyte przy jej tworzeniu materiały stanowią o wysokiej wartości kolekcjonerskiej, ale rzadkość. To na co należy zwracać uwagę szczególnie, przy próbie zarobienia na rzadkich pieniądzach to:

  • wyjątkowe defekty czy destrukty, które odróżniają ją od innych,
  • niski nakład,
  • stan menniczy.

Warto też zawczasu sprawdzić w internecie, za ile możemy sprzedać odpowiednią monetę. W wypadku pięciogroszówki z 2007 roku, która została sprzedana za 3910 zł w październiku 2022 roku, możemy znaleźć jeszcze inne z tego roku, które osiągają wysokie ceny. Tylko na Allegro są dwie takie oferty - jedna za 2 tys. zł, a druga za 3 tys. zł.

Za niepozorną monetą może iść wielka wartość. Brak znaku mennicy podbija cenę na aukcji

Brak znaku mennicy był także kluczem do osiągnięcia rekordu pod koniec maja przez monetę z PRL. Dziesięciogroszówka z 1973 roku stała się najdroższą monetą obiegową z PRL w ostatnią sobotę maja. Na monecie nie wybito znaku mennicy, więc jej wysoka cena wzięła się z defektu.

Typowa moneta dziesięciogroszowa z 1973 roku nie jest wyjątkowa - wybito ją w 80 mln egzemplarzy. Jednak ze względu na brak znaku mennicy i dobry stan, na aukcji udało się osiągnąć cenę 33 tys. zł. Zdaniem przedstawiciela Domu Aukcyjnego Marciniak, w którym doszło do sprzedaży, dziesięciogroszówka z 1973 roku bez znaku mennicy to najrzadsza moneta z PRL, która nie pojawia się często na rynku. 

Przemysław Terlecki 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: moneta | aukcja | numizmatyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »