Ukryte koszty zmiany czasu. Cofnięcie zegarków nie jest obojętne dla gospodarki
Data zmiany czasu z letniego na zimowy zbliża się wielkimi krokami. Ostatni weekend października będzie momentem, gdy przestawimy swoje zegarki godzinę do tyłu, czyli z 3.00 na 2.00. Chociaż większość osób cieszy się dodatkową godziną snu, to kluczowe jest pamiętanie o skutkach gospodarczych tego procesu. Koszty zmiany czasu z letniego na zimowy nie są małe. Co więcej, odczuje je spora grupa Polaków.
Zmiana czasu to nieustannie kość niezgody między politykami na różnych szczeblach. Mieszane odczucia mają również zwykli ludzie. Niektórzy cieszą się z tego, iż ich noc w ostatni weekend października będzie dłuższa. Inni narzekają, iż doprowadza to do rozregulowania ich cyklu dobowego, a co za tym idzie, zmniejsza ich efektywność w życiu codziennym i zawodowym. Skutki zmiany czasu są jednak dużo poważniejsze i odbijające się w rzeczywistości na większą skalę.
W 2024 r. zmiana czasu z letniego na zimowy nastąpi w nocy z 26 na 27 października. Zegarki przesuniemy w środku nocy z soboty na niedzielę z godziny 3.00 na 2.00. Sprzęty elektroniczne robią to już automatycznie i zadbać trzeba jedynie o urządzenia analogowe, gdzie godzina ustawiana jest ręcznie.
Przechodzenie z czasu letniego na zimowy oraz z zimowego na letni wpływa nie tylko na samopoczucie. Dodatkowa godzina snu w ostatni weekend października to jeden z argumentów podnoszonych w dyskusji na temat potrzeby zniesienia dwukrotnej zmiany czasu w ciągu roku. Rozregulowanie systemu dobowego doprowadza do czasowego zmniejszenia efektywności u większości pracowników. Oznacza to, że gorzej wykonują oni swoje obowiązki, a więc spada ich efektywność. Bezpośrednio przekłada się to na wyniki firmy.
Niemniej nie tylko zaburzenie rytmu dobowego jest swoistym kosztem zmiany czasu z letniego na zimowy. O ile kawiarnie, restauracje i puby, a nawet targi cieszą się, iż modyfikacja godziny przesuwa moment zapadania zmierzchu i pozwala na zwiększenie ruchu w lokalach, to negatywne skutki zmiany czasu dotykają przede wszystkim przedsiębiorców z obrębu transportu, logistyki, a nawet bankowości.
Nadchodząca zmiana czasu to dla wielu właścicieli firm przewozowych duży problem. Przesunięcie zegarków o godzinę do tyłu często konieczne jest dokonanie postoju i wstrzymania dalszego transportu towarów. Dodatkowo firmy logistyczne pracujące w godzinach nocnych generują dodatkowe koszty. Wynika to z przepisów.
Powodem jest fakt pracy w systemie zmianowym, a dokładniej praca w noc zmiany czasu z letniego na zimowy. Z soboty 26 października na niedzielę 27 października część pracowników będzie wykonywać swoje obowiązki o godzinę dłużej. Oznacza to, że przysługują im za to dodatkowe pieniądze. To kolejny koszt ukryty w zmianie czasu, o którym większość Polaków zapomina.
Zmiana czasu to zmora PKP. Pociągi przewoźnika w ostatni weekend października z racji przesunięcia zegarków będą w nocy musiały się zatrzymać. Składy w momencie wybicia 3.00 i cofnięcia czasu o godzinę, muszą rozpocząć 60-minutowy postój, aby dojechać na miejsce o wyznaczonym czasie. Ten sam problem, a co za tym idzie koszty, dotyczą autobusów, czy zaplanowanych startów samolotów z lotnisk w całym kraju.
Ostatni weekend października, gdy zmieniamy czas z letniego na zimowy to czas wzmożonych kosztów obsługi w sektorze bankowym. Niedogodności związane z cofnięciem zegarków będą jednak odczuwalne nie tylko przez pracowników banków, ale przez zwykłych klientów.
Najczęściej w okresie, gdy zaplanowana jest zmiana czasu, banki wysyłają specjalne komunikaty dotyczące przerw technicznych. Systemu muszą zostać przystosowane do tego, aby poprawnie pracować w nowych godzinach. Nie jest rzadkością wyłączanie wówczas niemal wszystkich dostępnych funkcji. Zmiana czasu to moment, gdy nie jest możliwe płacenie kartą kredytową, robienie zakupów w internecie, czy nawet wykluczone jest korzystanie z bankomatów i wpłatomatów.