Wyjazdy na ferie będą tańsze? Jest szansa na spadki cen paliw
Paliwa w hurcie tanieją i jest szansa na obniżki cen detalicznych na polskich stacjach benzynowych - informują analitycy, wskazując na spadające ceny ropy i "agresywną" retorykę prezydenta USA Donalda Trumpa, który zapowiedział posunięcia zmierzające do obniżenia cen surowców energetycznych.
"Wyjazdy na ferie mogą być tańsze, ponieważ jest szansa na spadek cen paliw na stacjach" - przewidują w piątek analitycy portalu e-petrol. Dodają że w okresie między 3 i 9 lutego 2025 r. benzyna E10 może średnio kosztować 6,09-6,20 zł/l, a olej napędowy 6,27-6,38 zł/l.
Analitycy e-petrol w okresie między 3 i 9 lutego 2025 r., a więc w okresie zwiększonych wyjazdów związanych z feriami zimowymi, widzą szansę na obniżki cen detalicznych paliw na polskich stacjach.
"Dla bezołowiowej benzyny 98-oktanowej oczekujemy poziomu cen między 6,85 i 6,98 zł/l. Dla najpopularniejszej benzyny E10 cenowy przedział w omawianym okresie wyniesie 6,09-6,20 zł/l" - prognozują. Średnie ceny oleju napędowego mogą uplasować się w przedziale 6,27-6,38 zł/l. "Nieznaczne zmiany w dół mogą też dotyczyć cen autogazu - dla tego paliwa spodziewamy się poziomu 3,22-3,29 zł/l" - napisali w cotygodniowym komentarzu.
Według ekspertów, to efekt spadków cen na rynku ropy, które mogą przełożyć się na zmiany cen krajowych w najbliższym czasie. "Pierwszym akordem tej zmiany były już obniżki widoczne w tym tygodniu" - zauważyli.
Eksperci portalu zwrócili uwagę, że w cenach hurtowych paliw na polskim rynku w ostatnim tygodniu widać wyraźną przecenę - benzyna 98-oktanowa kosztuje dzisiaj 5196 zł/m sześc., a więc o 64 zł mniej niż w ostatni weekend. W przypadku benzyny E10 cena uległa obniżce o 35 zł do poziomu 4765 zł/m sześc. Znacznie wyraźniejsza, w ich ocenie, zmiana w dół dotyczy olejów napędowego i opałowego. Pierwsze z tych paliw kosztuje 4935 zł/m sześc. (o 96 zł taniej niż w sobotę), a drugie - 3649 zł/m sześc. (zmiana w dół o 92 zł).
Jak zauważyli analitycy, w ostatnim tygodniu stycznia na rynku naftowym w Londynie obserwowany był "brak zdecydowania" wśród inwestorów i każda kolejna sesja kończyła się zmianą kierunku notowań surowca. Na otwarciu tygodnia baryłka ropy Brent kosztowała 78,34 dol. Najtaniej można było kupić ją w czwartek, kiedy w trakcie dnia płacono za nią równe 76 dol., a w piątkowe przedpołudnie jej cena oscylowała wokół poziomu 77 dol.
Zdaniem analityków "kluczowe" znaczenie dla rozwoju wydarzeń na rynku naftowym mają pomysły nowej amerykańskiej administracji. W ostatnich dniach uwaga inwestorów koncentrowała się na zapowiedziach wprowadzenia 25-proc. ceł na Kanadę i Meksyk. "Te sąsiadujące z USA kraje są ważnymi dostawcami ropy do Stanów, ale w czwartek prezydent Trump nie potrafił jeszcze powiedzieć czy nowe taryfy, które mają zacząć obowiązywać od weekendu, będą dotyczyć także dostaw surowca" - przekazali. W opinii analityków "agresywna" polityka handlowa w odniesieniu do sąsiadów może destabilizować zdestabilizować podaż surowca w USA, ale długofalowo będzie negatywnie wpływać na tempo wzrostu gospodarczego na świecie.
Dodali też, że "duże" znaczenie dla sytuacji na rynku naftowym mogą mieć też sygnały płynące z zaplanowanego na początek przyszłego tygodnia spotkania Wspólnego Ministerialnego Komitetu Monitorującego OPEC+. "Inwestorzy będą szukać w nich odpowiedzi na to, jak producencka grupa odpowie na wezwania prezydenta Trumpa do obniżenia cen surowca przez OPEC" - stwierdzili analitycy.
***