Wymieniają liczniki prądu na potęgę. Będą wystawiać rachunki zdalnie, jest termin
Licznikowa rewolucja w Polsce trwa. Rachunki za prąd będą coraz dokładniejsze z racji konieczności przejścia na urządzenia pozwalające na zdalny odczyt. Polski Instytut Ekonomiczny wskazuje, że "Polska nadrabia lukę w liczbie zainstalowanych inteligentnych liczników energii". Kraj obowiązują konkretne daty tego, gdy w każdym domu musi znaleźć się nowy rodzaj licznika, ale dane już teraz robią wrażenie.
Rachunki za prąd to razem z inflacją jedne z głównych tematów rozgrzewających dyskusję publiczną. Polacy wydają coraz więcej i nic nie wskazuje na to, że sytuacja zmieni się w najbliższym czasie. Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) w najnowszym tygodniu zwrócił uwagę, że w Polsce trwa prawdziwa rewolucja licznikowa, ale nie jest to efekt, tylko dobrej woli dostawców prądu, a wymóg. Mowa o instalacji liczników pozwalających na zdalny odczyt zużytej energii.
Liczniki pozwalające na zdalny odczyt (LZO) stają się coraz powszechniejsze. Kwestią czasu jest odejście od konieczności wysłania do skrzynek energetycznych poszczególnych gospodarstw specjalnego inkasenta, który sprawdzi, ile prądu zostało zużyte w danym okresie. Przeszłością staje się również wystawianie rachunków za prąd w oparciu o prognozy zużycia energii.
Polski Instytut Ekonomiczny podkreśla, że inteligentne liczniki to "kluczowy obszar innowacji i jedna z najbardziej dojrzałych i powszechnie wdrażanych technologii w obszarze inteligentnych sieci". Eksperci PIE policzyli, ile domów w Polsce może pochwalić się już nowymi urządzeniami i liczba robi wrażenie, szczególnie biorąc pod uwagę limity ciążące nad Polską.
PIE w oparciu o dane Enei, Energi, PGE, a także Tauron i Stoen przekazał, że w całym kraju zainstalowano już 6,8 mln liczników zdalnego odczytu zużycia energii elektrycznej. Oznacza to zatem, że obecnie już około 36 proc. odbiorców energii w Polsce korzysta z nowego rozwiązania.
Jest to o tyle istotne, iż cele dotyczące liczników zdalnych określone przez ustawę Prawo energetyczne, co stanowi implementację unijnej dyrektywy 2019/944, zakładają, że do 31.12.2025 r. nowa technologia będzie obecna u 35 proc. odbiorców. Oznacza to, że jeden z kamieni milowych został osiągnięty na kilka miesięcy przed terminem.
Przepisy przewidują termin końcowy, gdy w żadnym domu nie będzie działał już tradycyjnie wykorzystywany dotychczas licznik. Prawo zakłada, że do 04.07.2031 r. wszystkie liczniki prądu w kraju będą licznikami pozwalającymi na odczyt zdalny. Po drodze znajdują się jeszcze dwa kamienie milowe:
- do końca 2027 r. odsetek liczników zdalnych u odbiorców powinien wynieść 65 proc.,
- do końca 2028 r. odsetek liczników zdalnych u odbiorców powinien wynieść 80 proc.
PIE zauważa, że LZO to nie tylko ułatwienie procesu wystawiania rachunków za prąd za faktyczną ilość zużytego prądu. Nowe urządzenia pozwalają również na to, aby ich posiadacze korzystali z taryfy dynamicznej. Pozwala ona na to, aby cena prądu zmieniała się w zależności od tego, jak wygląda sytuacja na rynku hurtowym energii elektrycznej.
Niemniej jeszcze pod koniec zeszłego roku Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej ostrzegało Polaków przed zawieraniem umów dostawy energii elektrycznej z ceną dynamiczną.
"Warto dwa razy się zastanowić, czy taka opcja ma dla nas sens. [...] Zanim podpiszesz korzystnie brzmiącą umowę, upewnij się, że dobrze rozumiesz jej warunki, a na przedstawionych dokumentach, ofertach lub umowach widnieją dane firmy, której przedstawicielem jest sprzedawca" - wyjaśniało w listopadzie 2024 r. MRPiPS.
Agata Jaroszewska