Chiński pośrednik, firma z Dubaju i strata OTS. Tak dał się oszukać Orlen
Nowy zarząd Orlen Trading Switzerland (OTS), spółki-córki Orlenu, ujawnił kulisy działań swoich poprzedników, przez które firma straciła bezpowrotnie pieniądze zapłacone za niedostarczoną ropę, a płocki koncern musiał dokonać ponad miliarda złotych odpisu. Okazuje się, że OTS przelewał potężne sumy tytułem zaliczek na konto spółki prowadzonej przez "25-letniego obywatela Chin lub Hongkongu". Orlen zapłacił też miliony dolarów za wyczarterowanie przez OTS tankowców, które stały bezczynnie przez wiele miesięcy.
Przypomnijmy - 10 kwietnia Orlen poinformował, że w związku z utraceniem przez OTS 1,6 mld zł przedpłat za niedostarczoną ropę, koncern przewiduje dokonanie odpisu i w efekcie skorygowanie wyników rocznych za 2023 r. o taką właśnie kwotę. To właśnie wtedy zaczęło być głośno o szwajcarskiej spółce-córce Orlenu, powołanej do życia w celach handlu produktami rafinacji ropy i produktami petrochemicznymi - i o transakcjach, które przysporzyły kłopotów całej grupie kapitałowej Orlenu.
Jak przekazał nowy zarząd OTS (powołany z końcem lutego br.), spółka na początku grudnia 2023 r. wpłaciła pośrednikom zaliczki na poczet spodziewanych dostaw ropy, głównie z Wenezueli. Przedpłaty zostały dokonane bez żadnych zabezpieczeń. Dostawy ropy miały nastąpić albo jeszcze w grudniu 2023 r., albo w styczniu 2024 r.
Orlen chciał tym samym wykorzystać fakt, że od 18 października 2023 r. USA czasowo zawiesiły sankcje na ropę z Wenezueli (okienko to zamknęło się niedawno, bo 18 kwietnia br.) i zdywersyfikować dostawy ropy do Polski. Zamówienie opiewało na 6 mln baryłek ropy i produktów naftowych z południowoamerykańskiego kraju.
Przedpłaty dokonane przez OTS trafiły do pośredników. Największa kwota, w wysokości ok. 240 mln dolarów, trafiła do spółki założonej w 2021 r. w Dubaju przez 25-letniego obywatela Chin lub Hongkongu - przekazał nowy zarząd.
OTS wyczarterowała też tankowce, którymi miała przypłynąć wenezuelska ropa - łącznie sześć jednostek. Miały one przyjąć cargo pomiędzy grudniem 2023 r. a styczniem 2024 r. Żaden z nich nie został jednak załadowany w terminie w Wenezueli, a za każdy dzień, kiedy statki stały bezczynnie, Orlen musiał płacić postojowe. Na koniec lutego - kiedy stery w OTS przejął nowy zarząd - spółka płaciła ok. 600 tys. dolarów dziennie za postojowe sześciu tankowców, a rachunek za całe postojowe sięgał już 30 mln USD.
Nowi szefowie OTS podkreślili, że poprzedni zarząd, urzędujący do końca lutego 2024 r., nie podjął żadnych działań, aby doprowadzić do realizacji umów albo ich zerwania. Przekazali jednocześnie, że kontrakty na dostawy trzeba było wypowiedzieć, a na tej podstawie wypowiedzieć umowy na czarter tankowców, które bezczynnie stały od grudnia.
Zarząd OTS podkreślił, że intencją spółki było sprzedanie ropy i produktów z Wenezueli przed 18 kwietnia, aby po zamknięciu "okienka" firma nie została z towarem objętym sankcjami, co miałoby poważne konsekwencje. Orlen nie łamał sankcji, w dokumentach spółki OTS nie natrafiono na ślady ropy irańskiej czy rosyjskiej - zapewnił nowy zarząd. Jak dodano, traderska spółka płockiego koncernu będzie kontynuować działalność.
Biuro prasowe Orlenu potwierdziło, że do prokuratury trafiło już zawiadomienie ws. działań byłego zarządu koncernu wobec OTS.