Dywidendy pokryją część wydatków

Rząd na gwałt szuka dodatkowych źródeł dochodu. Czy przyciśnie spółki, w których skarb ma udziały, do wypłaty wyższych dywidend? Jeszcze w poniedziałek minister skarbu, Andrzej Mikosz, mówił, że w przyszłym roku wpływy z prywatyzacji i dywidend sięgną 6,5-7,0 mld zł.

Wczoraj premier Kazimierz Marcinkiewicz omawiając założenia autopoprawki do budżetu zasugerował, że kwota ta może wynieść nawet 8,0 mld zł. Biorąc pod uwagę z jednej strony zapowiedzi, że rząd ograniczy sprzedaż majątku skarbu państwa, a z drugiej - silną skarbu państwa w akcjonariacie kilku znaczących spółek, można oczekiwać, że podobnie jak w tym roku, także w przyszłym minister może próbować przeforsować podwyżkę wypłat z zysków firm.

- Trudno przesądzić, którą drogę wybierze rząd. Jednak zwiększanie dochodów z dywidend wydaje się o bardziej prawdopodobne, bo jest łatwiejsze i mniej ryzykowne. Wystarczy decyzja walnego zgromadzenia, a w wielu dużych spółkach MSP ma decydujący głos. Prywatyzacja wiąże się z kolei z dodatkowymi kosztami, jest często uzależniona od sytuacji politycznej, koniunktury na giełdzie itd. - mówi Wojciech Kuryłek, główny ekonomista Kredyt Banku.

Reklama

Miedź na pierwszy ogień

Jego zdaniem zwiększenie premii dla akcjonariuszy ma jeden istotny minus - ogranicza firmom pole do inwestycji. M.in. dlatego trudno spodziewać się, by na wypłatę wyższych dywidend zdecydowały się Grupa Lotos i PKN Orlen. Zresztą Igor Chalupec zapowiedział już, że jeśli uda się wygrać wyścig o rafinerię w Możejkach, spółce trudno będzie wypłacić dużą dywidendę na podzielenie się zyskiem. Zdaniem analityków, największe pole manewru jest w przypadki KGHM.

- Po trzech kwartałach spółka ma już 700 mln zł gotówki i nie jest zadłużona. Jeśli ceny miedzi utrzymają się na obecnych poziomach, to teoretycznie firma mogłaby wypłacić nawet cały zysk bez znaczącego uszczerbku dla kondycji finansowej - uważa Sebastian Słomka, analityk BDM PKO BP.

To oznacza, że z miedziowej spółki do budżetu trafiłoby nawet 900 mln zł. Dzięki rekordowym zyskom PZU, z kasy ubezpieczyciela na rachunek skarbu państwa może trafić nawet blisko 700 mln zł. Nie powinno być także problemu z wyciągnięciem większości zysku wypracowanego przez Totalizator Sportowy (TS) i PSE. Trudności mogą być z PKO BP, bo największy detalista zamierza wydać sporą część gotówki na przejęcia, a przy okazji powrócić do przyjętej polityki dywidendowej, zakładającej wypłatę 20-40 proc. zysku netto.

Nadzieje akcjonariuszy dużych polskich spółek, którzy podobnie jak skarb państwa liczą na duże premie, może jednak budzić fakt, że już przy dzieleniu zysków za 2004 r. interwencje resortu przyniosły wymierne skutki. PKO BP, Orlen, KGHM i TS musiały znacznie zwiększyć dywidendy. - Teraz może być podobnie - mówi Wojciech Kuryłek.

Kamil Zatoński

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: PKO BP SA | minister | skarbu | dywidenda | skarb | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »